PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=408150}

Sekret

The Secret
6,1 6 355
ocen
6,1 10 1 6355
Sekret
powrót do forum filmu Sekret

Przyznam, ze film jest zrobiony sprawnie i efektownie, ale jego zawartosc to nieporozumienie i dowcip. Najbardziej boli mnie to, ze ludzie tam wystepujacy powoluja sie na badania naukowe, co jest zwyczajnym klamstwem. Polecam lekture artykulu: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4934

ocenił(a) film na 10
Don_Bugatti

Czy mógłbyś podać wnioski z lektury przywołanego, a dość obszernego i zdaje się specjalistycznego artykułu?
Sam słyszałem o istnieniu sporu między naukowcami, o istnieniu różnych interpretacji teorii fizyki kwantowej (więc ta SZCZEGÓLNIE ZAWIŁA i na pewno nie jasna kwestia dla przeciętnego człowieka, nie powinna rozstrzygać na korzyść /lub przeciw/ wysuniętemu przez Ciebie w tytule postulatowi, którym wg. mnie krzywdzisz wartościowy ale nie zrozumiały, bo nie znany Tobie temat). Podobne oszczerstwa zarzuca się każdemu nowemu, postępowemu prądowi w nauce o świecie, odkrywcom, wynalazcom, filozofom -prekursorom tego co dla profanów zupełnie nie zrozumiałe, nawet nie wyobrażalne (dlatego, że nie zadadzą sobie trudu aby zapoznać się z tematem, a czym prędzej sięgają po jakiekolwiek argumenty w ich mniemaniu dyskwalifikujące całą teorię dzięki czemu ich hermetyczny, oporny na zmiany światopogląd pozostaje bezpieczny -nie czują się zobowiązani do weryfikacji w praktyce kontrowersyjnej bo nowej dla siebie WIEDZY!

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

"Czy mógłbyś podać wnioski z lektury przywołanego, a dość obszernego i zdaje się specjalistycznego artykułu?"

Tak, jest jeden bardzo prosty: Sekret, nie ma podstaw naukowych do zajscia i jakiekolwiek jego skutki moga miec poziom tylko i wylacznie efektu placebo. Twierdzenie, ze jest inaczej to zwykle hochstaplerstwo i new ageowe oszolomstwo.

ocenił(a) film na 10
Don_Bugatti

To bardzo prosty wniosek, bez zagłębienia się w temat, jakiegokolwiek uzasadnienia, to brzmi raczej jak tendencyjna opinia zamkniętej na poznanie prawdy i w ogóle bardzo uprzedzonej do tego całego sekretu, prawa przyciągania itp.
Czy słyszałeś o NLP -nie wiem czy ma, czy nie ma podstaw naukowych /jest stworzone min. przez naukowców/ ale DZIAŁA W PRAKTYCE tak jak filozofia sekretu, która nie dziwię się, że jest dla Ciebie nie zrozumiała -ale to nie powód aby to odrzucać i dyskwalifikować (zresztą nie godzi się, nie jest się do tego uprawnionym, bez zapoznania się z tematem!)
Jeśli nawet masz racje, że oparcie tych teorii na współczesnej nauce jest mocno naciągane to wiec, iż sama fizyka kwantowa też jest sprzeczna z nauką, a raczej była (zanim nią się stała -zaprzecza zasadą fizyki klasycznej:) Tak to już jest, że pozory mylą -zresztą świetnie pisał o tym jeden z najwybitniejszych umysłów naszych czasów:

"Nie osiągnąłem zrozumienia fundamentalnych praw rządzących Wszechświatem dzięki racjonalnemu rozumowi. "
— Albert Einstein

"Im bardziej dana cywilizacja zrozumie, że jej obraz świata jest fikcją tym wyższy jest jej poziom nauki. "
— Albert Einstein

komentarz z www:

"Einstein nie wierzył w możliwość pewnego udowodnienia jakiejkolwiek hipotezy naukowej, aby stała się ona pewną i niepodważalną teorią. Każde sformułowanie praw nauki uznawał za ułomne dzieło intuicji badacza. Wyznawał zasadę, że poszczególne hipotezy powinny być ciągle poddawane krytyce na podstawie nowo tworzonych idei czy efektów eksperymentów."

źródło: http://www.cytaty.info/autor/alberteinstein/9


"Ludzie tacy jak my, wierzący w fizykę, wiedzą, że różnica między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest tylko uparcie obecną iluzją."
— Albert Einstein

Tutaj mój komentarz, że podczas studiowania tajników "sekretu" trafiłem na AŻ DWIE lub 3 NAUKI, które w sposób matematyczny i logiczny przedstawiają o wiele szerszy obraz rzeczywistości, gdzie faktycznie tak dziwacznie wygląda kwestia czasu. Po prostu jesteśmy zacofani, gorzej niż za średniowieczem (a uważamy się za takich znawców, że wszędzie śmiesznie podpieramy się swoją młodą nauką, raczkującą i dopiero błądząca w ważnych dziedzinach). Serio rozmaite cywilizacje z przed tysięcy lat, które uważamy za prymitywne, w niekiedy posiadały znacznie większa wiedzę niż my (o czym się nie mówi bo wywróciło by nasz światopogląd do góry nogami, szczególnie w zakresie dwóch królujących tu jakby sekciarskich ideologi -ateizmu i religii:(

"Cała nasza nauka, w porównaniu z rzeczywistością, jest prymitywna i dziecinna - ale nadal jest to najcenniejsza rzecz, jaką posiadamy. "
— Albert Einstein

na koniec trochę brutalne (ale trzeba zrozumieć odkrywce, który musiał nasłuchać się wiele głosów krytyki, oburzenia, czy nawet oskarżeń o oszustwo, głupotę, czy obłąkanie od ignorantów bez wyobraźni nie chcących zadać sobie trudu /lub w ogóle nie mających zamiaru/ zapoznania się z tematem przed jego krytyką!

"Wybitne umysły są zawsze gwałtownie atakowane przez miernoty, którym trudno pojąć, że ktoś może odmówić ślepego hołdowania panującym przesądom, decydując się w zamian na odważne i uczciwe głoszenie własnych poglądów. "
— Albert Einstein

Podsumowując -ta cała filozofia sekretu przejawia się w 3 dziedzinach wiedzy, nie jest żadną spekulacją, a bezsprzecznym, możliwym do udowodnienia faktem (który budzi sprzeciw jedynie dlatego, że jest właściwie ZEROWA wiedza powszechna, na której może oprzeć się ew. wnioskowanie krytyka takiego jak Ty). Innymi słowy -poproś dziecko o skomentowanie eksperymentu z nadprzewodnictwem, lewitowaniem przedmiotów. Powie że to oszustwo bo nie będzie miało żadnego odniesienia (zero wiedzy) aby uznać to za możliwe. Bez punktu zaczepienia dla niewtajemniczonego wszystko to głupota (jednak o ile ma się wyobraźnię to można się nad czymś zastanowić przyjmując jako hipotezę, bez wyobraźni mamy takie kwiatki jak Twoja tytułowa opinia -kiedyś wszyscy DOŚWIADCZALNIE, a wiec naukowo, uznawali za fakt, iż Ziemia jest płaska i na tej samej zasadzie nazywali oszustem Galileusza, a potem Kopernika (wobec wszystkiego co nowe brak wyobraźni + pycha =oszczerstwa)


Jeszce 3 cytaty (podobnych /negujących Twój punkt wiedzenia/ są setki -mądrość wielkich ludzi, którzy potwierdzili ją wielkimi dziełami)

" Wiadomo, że taki a taki pomysł jest nie do zrealizowania. Ale żyje sobie jakiś nieuk, który o tym nie wie. I on właśnie dokonuje tego wynalazku. "
— Albert Einstein

"Logika zaprowadzi Cię z punku A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi Cię wszędzie."
— Albert Einstein

"Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona."
— Albert Einstein

" Zdrowy rozsądek to zbiór uprzedzeń nabytych do osiemnastego roku życia. " (!!!)
— Albert Einstein

"Cóż za smutna epoka, w której łatwiej jest rozbić atom niż zniszczyć przesąd."
— Albert Einstein

"Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej."
— Albert Einstein

"Fakty nie są najważniejsze. Zresztą, aby je poznać, nie trzeba studiować na uczelni - można się ich nauczyć z książek. Istota kształcenia w szkole wyższej nie polega zatem na wpajaniu wiedzy faktograficznej, lecz na ćwiczeniu umysłu w dochodzeniu do tego, czego nie da się znaleźć w podręcznikach "
— Albert Einstein

"Aby ukarać mnie za moją pogardę dla autorytetów, Los sprawił, że sam stałem się autorytetem."
— Albert Einstein

:)

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Zjonizowany, bądzmy poważni. Przeczytałem tylko pierwsze zdanie jakie napisałeś, bo zauważyłem, że produkujesz te epistoły nie tylko tutaj, ale pod kilkoma innymi filmami (Zeitgeist i produkcja Alexa Jonesa). I tak muszę przyznać: jestem uprzedzony do sekciarskiej propagandy, którą uprawiasz w ramasz new ageowego wolontariatu.

ocenił(a) film na 10
Don_Bugatti

To wskazuje, że jesteś większym ignorantem niż można sobie wyobrazić (dyskusja jak ze ścianą to nawet gorsza opcja niż z sekciarzami, których zapewne w cichości reprezentujesz pokajać w ton religii, od której staram się trzymać z dala bo niewoli umysły zakładając z góry takie czy inne dogmaty bez możliwości ich weryfikacji, a na dodatek szkodliwe dla rozwoju).

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Zjonizowany, przeczytałem Twoją wypowiedź w całości. Pominę fakty, że naprodukowałeś tam sporo oszczerst i zwykłych domysłów (np "jest dla Ciebie nie zrozumiała") i manipulujesz powołując się na Einsteina, który nic o "sekrecie" za swojego życia nie mówił i zwyczajnie nie możemy znać jego opinii na ten temat.

Zaciekawiły mnie dwie inne rzeczy. :)

"podczas studiowania tajników "sekretu" trafiłem na AŻ DWIE lub 3 NAUKI, które w sposób matematyczny i logiczny przedstawiają o wiele szerszy obraz rzeczywistości, gdzie faktycznie tak dziwacznie wygląda kwestia czasu"

Proszę, powiedz co to za nauki, bo tylko o nich wspominasz a nie podajesz ich nazwy.

"cała filozofia sekretu przejawia się w 3 dziedzinach wiedzy, nie jest żadną spekulacją, a bezsprzecznym, możliwym do udowodnienia faktem"

Tutaj jest cała esencja wypowiedzi. Gdybyś mógł przedstawić konkretny fakt (już bez pisania, że jestem zamknięty na oświeconą prawdą i kolejnych cytatów, dajmy na to, teraz z Papieża) to będzie wspaniale i zamkniesz usta raz na zawsze wszystkim krytykom.

ocenił(a) film na 10
Don_Bugatti

Przepraszam, że się uniosłem -po prostu jestem jakby uczulony na... oskarżenia o oszustwo ludzi, który poświęcają się la innych. Np. Joe Vitale z filmu "Sekret" napisał o ile pamiętam ok. 30 (lub 60-ciu) książek, z których niektóre utrzymywały się długo na liście bestselerów! (to czytelnicy zadecydowali, że jest to wartościowe -on nazwał tę ideę Prawem-przyciągania, a tak naprawdę jest to oparte na nauce : huna (1.) mającej tysiące lat (tak jak kabała, która też jest nauką -2.) jako 3. miałem namyśli NLP lub nowoczesną psychologię, psychiatrię czy inne (nie interesują mnie etykietki) w każdym razie chodzi o naukę, która zajmuje się PODŚWIADOMOŚCIĄ, też hipnozę itp. (co jest uznane, ale nowe w naszej młodej cywilizacji, która odkrywa na nowo to co było świetnie znane 5 tyś lat temu i wcześniej:)
Wiem, że będziesz się buntował, że to nie nauki, ale to nie ma znaczenia. Bo chyba każda nauka, kiedyś była uznawana za kontrowersyjną spekulację, nim się upowszechniła (a jest to póki co wiedza tajemna, do niedawna znana w wąskich kręgach -kościół palił na stosach i łamał kołem wszystkich którzy ośmielali się myśleć i nauczać inaczej). Potrzeba ze sto lat aby otrząsnąć się z zabobonów i przebici przez opory schematycznego myślenia także u ludzi nauki /które piętnował Einstein -w cytatach/.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Niestety to nie są nauki, tylko systemy wierzeń. Mieszasz ciągle porządek religijny ze świeckim.

ocenił(a) film na 10
Don_Bugatti

Problem polega na tym, że w religiach jest ziarnko prawdy (żyjemy w swego rodzaju matriksie, o czym jest wiele filmików powołujących się na doświadczenia naukowe). Co do naukowości, kabaliści mają inne zdanie (kabała nie ma nic wspólnego z religią itp -w Wiki są bzdury /chyba katolicka większość adminów -nawet zdaje się pousuwali autorów ważnych książek np. Joe Vitae!/). Poświeć 4 min a się przekonasz: http://www.youtube.com/watch?v=aaRiHLZxiGE

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Kabała jest teozofią czyli nauką zajmującą się różnymi planami istnienia w tym sensie, że i fizycznym, ale nie tylko fizycznym. Z racji tego zajmuje się też kwestiami związanymi z Bogiem w związku z czym ma "coś" wspólnego z religią. Błagam Cię, zmiłuj się z tymi wypowiedziami, bo co chwila piszesz coś niezgodnego z rzeczywistością. Nagadasz takich bzdur komuś, kto ma na ten temat zerową wiedzę i tylko wprowadzisz go w błąd. Poza tym ośmieszasz te nauki i ludzi, którzy zajmują się nimi na poważnie.

ocenił(a) film na 10
Eleonora

Dzięki za poparcie /właśnie zabrakło tam tego określenia -teozofia, ale nie chciał bym mieszać w głowie kolejnymi niezrozumiałymi i wypaczonymi w wiki etykietkami, które zwykle są negatywnie napiętnowane przez kościół, no co by nie mówić kreujący od setek lat kulturę, a wiec interpretacje znaczeń także przez ateistów, nie sięgających do specjalistycznych źródeł, a polegających na obiegowej opinii/.

Studiujesz kabałę? Sam na razie znalazłem coś praktyczniejszego, ale z ciekawości nie omieszkam w dalszej przyszłości /nawet próbowałem zapisać się do poważniejszego grona zajmującego się tym ale darowałem sobie -bo najlepiej samemu umocnić się na tyle aby nie podlegać wpływom, najpierw poznać temat z wielu źródeł -teraz jest ich wybór /na szczęście kabała nie ma monopolu na wiedzę dla teozofa/.
Poza tym wg. mnie trzeba być praktycznym -mieć najpierw swoje CELE, konkretne intencje, a potem wg. nich kierować się tam gdzie można je najłatwiej ziścić (po wiedzę, a nie rozwiązanie i sposób na życie -bo to my go sobie sami wyznaczamy, każdy jest na innym etapie rozwoju i potrzebuje czegoś innego).
Przepraszam za takie oczywistości, ale tej dyskusji mogą przysłuchiwać się mniej zorientowane osoby.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

:) To nie było poparcie, bo kabała jak napisałam jest związana z religią, a Ty upierałeś się, że nie jest.
Dla kogoś, kto nie lubi religii i nie wierzy w plany istnienia inne niż tylko plan fizyczny nie będzie to żaden argument na plus - to, że dana dziedzina wiedzy jest teozofią, bo taka osoba i tak po prostu stwierdzi, że nie uważa teozofii za naukę, choć faktycznie teozofia jest nauką. Z tymże no właśnie jest zarówno nauką jak i na swój sposób religią. Tak więc nie sądzę, żeby dla autora tego tematu czyniło to jakąś różnicę. Chciałam jedynie podkreślić, że z religią kabała, jak każda teozofia, ma bardzo wiele wspólnego.

Co do studiowania kabały, to w moim przypadku raczej zbyt zaawansowane określenie. Usiłuję ją zgłębiać i w miarę poznawania różnych innych dziedzin, czytania różnych książek, oglądania filmów itd., w tej chwili rozumiem z kabały więcej niż miało to miejsce kilka lat temu. Pozwalam, żeby to się we mnie rozwijało. Nic na siłę. Jeśli w danym momencie coś jest dla mnie za trudne, to trochę próbuję to zrozumieć, ale jeśli nie potrafię to odkładam do czasu aż dojdę do momentu, kiedy będzie to dla mnie jasne (chcę faktycznie rozumieć, a nie zadawać się przeczytanie na zasadzie zaliczenia i myślenie, że skoro przeczytałam, to to zgłębiłam). Pewne rzeczy zrozumiałam intuicyjnie - "przyszły mi do głowy" - a potem stwierdziłam, że zgadzają się z tym, czego faktycznie się naucza. Takie sytuacje są bardzo miłe i tego też pożądam, bo to wskazówki, że dobrze budzę wewnętrzne źródła wiedzy, intuicyjne postrzeganie. Z tymże to wszystko jest mozolne, rozciągnięte w czasie. W książce na jeszcze inny temat, którą czytam ostatnio, a która czytałam lata temu odkrywam nowe rzeczy, których kiedyś nie zauważałam (choć i wtedy dała mi bardzo dużo), bo jeszcze nie byłam na nie gotowa. I tak jest właśnie i przyjemnie i dobrze.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

I jeszcze jedna krótka odpowiedź, bo napisałeś jawną nieprawdę. NLP nie jest nauką, jest podobonie jak "sekret" zbiorem pseudonaukowych zabobonów i dziwnych praktyk. NLP nie zostało stworzone przez naukowców, ani Richard Bandler ani John Grinder nie legitymują się żadnymi poważnymi tytułami. Co więcej, od lat 70 do dzisiaj, czyli przez ponad 40 lat, działanie NLP nie zostało potwierdzone w badaniach, a jego założenia były wielokrotnie obalane. Zapraszam do lektury książki Tomasza Witkowskiego "Zakazana psychologia", która traktuje o tym zagadnieniu i podaje w przypisach odnośniki do setek naukowych badań wykazujących nieskuteczność NLP.

ocenił(a) film na 10
Don_Bugatti

To czysta propaganda -jeśli ślepo jej wierzysz zapoznaj się z "zakazaną archeologię" (sam wstęp ilustruje co się dzieje w tej oficjalnej, służalczej nauce, która jak wszystko co ludzkie nie uchroni się przed machinacjami -ile to "naukowych" głupot, publikacji niby poważnych osób, wychodziło i wychodzi motywowanych ideologiczną walką z konkurencyjnymi poglądami (to nie tylko kościoły produkują tego typu "sprostowania" próbując zdyskredytować to co im wrogie). Musisz się wiele nauczyć aby zrozumieć ten naturalny proces buntu i dyskredytacji wszelkimi możliwymi sposobami wszystkiego co zagraża starym wizją świata. NLP działa i tyle (gdyby tak nie było nikt nie płacił by po 200tyś zł za kurs licencjonowany, uprawniający do nauki nauczycieli, ani 5 tyś. zł za konsultacje u kogoś kto ma takową autoryzacje. NLP ma zastosowanie wszędzie i to się widzi, nie znasz branży (wiec lepiej się nie wypowiadaj). A wiecznie niezadowoleni zawsze znajdą gdzieś jakieś bzdury, nie trzymające się rzeczywistości i nazywać to badaniami:) Praktyka decyduje o skuteczności, to ona weryfikuje teorie.

Jeszce dodam, ze nie interesuję się "Zeitgeist"itp.!!! a piszę BARDZO WIELE pod najróżniejszymi filmami (gdybyś nie zauważył).

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Przykro mi, ale nie rozmawiamy tutaj o archeologii, ale NLP, które odwołuje się do psychologii. Nie zaprzeczam, że w świecie archeologów może być rożnie, ale to nie jest dowód na działanie i prawdziwość NLP.

"Czysta propaganda" - badania na tysiącach osób to propaganda? :D Wyniki badań to fakty, a z nimi ciężko dyskutować. Rozumiem, że nie pozostaje Ci nic innego jak próba dyskredytowania w całości. :)

"200tyś zł za kurs licencjonowany, uprawniający do nauki nauczycieli, ani 5 tyś. zł za konsultacje u kogoś kto ma takową autoryzacje" - przepraszam, co mają ceny do udowodnienia czegokolwiek? :D Ludzie od zawsze dają się nabierać oszustom na gigantyczne kwoty i nie ma w tym nic szczególnego. :)

"NLP działa i tyle" - tak, mogę przyznać, że NLP działa, ale... na poziomie placebo i nic więcej. Jako metoda jego wartość użytkowa jest równa zero.

ocenił(a) film na 10
Don_Bugatti

Akad wiesz, że wartość NLP (które ma niemal identyczne zasady jak huna, wydaje się zgadzać z nauką kabały i nawet doświadczeniami Michaela Newtona z hipnozą).

Odp. do poprzedniego posta -Huna i NLP nie są systemami wierzeń! (to są zbiory działających technik do wspomagania ludzi, opartych na pewnej teorii -skoro techniki działają, a teoria pokrywa się w wieloma innymi dziedzinami nauki, np. z odkryciem Einsteina, że przestrzeń jest związana z czasem, że przeszłość i przyszłość w pewnym sensie nie istnieje (o czym było w jego cytacie).

Nauka była i jest zawsze w służbie człowieka, nie możne go niewolić, ograniczać. Naukowiec stara się wyjaśnić obserwowany świat aby go zrozumieć, ale nie może popaść w pychę i zacząć go negować, bo jego raczkująca nauka nie umie jemu tegoż świata wyjaśnić (jak parapsychologii -wiec się ją neguje aby nie podważała dorobku i dawnych teorii o materii). Tym czasem życie to weryfikuje, stary system "wierzeń" rozpada się, fizyka kwantowa to jest jeden w gwoździ do jego trumny, hipnoza, praca nad podświadomością, wojskowe eksperymenty z telepatią /z astronautami/, firmowane przez rządy na wschodzie pokazy cudownych dzieci siłą myśli poruszające przedmioty.
Przeczytaj np. "podręcznik huny" a dowiesz się o co chodzi (bez tego po prostu szkoda abyś się wypowiadał -to taj ja ja nie znam się na silnikach x [jakichkolwiek nowych] i mówił bym, pisał na forum, że to wielkie oszustwo i ściema! a nie zapoznał się z teorią ich budowy i nie był na żadnym z pokazów! Po prostu to co głosisz (przy nieznajomości tematów) jest nieuprawnione!!!!

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Zjonizowany, nie pisz proszę o kabale, bo zgodnie z kabałą zmienianie porządku naturalnego i ingerencje w rodzaju takich, do których wszystkich zachęcasz są niewskazane i wręcz potępiane. Nie wspominaj o rzeczach, o których nie masz pojęcia (zaręczam Ci, że widać, że nie masz) i to w dodatku usiłując szukać w tych dziedzinach wiedzy argumentów na poparcie praktyk, które są przez nie potępiane. Mieszasz wszystko no i trudno skoro już tak bardzo pragniesz brnąć w ten chaos i niczego faktycznie nie rozumieć, ale po prostu zachowaj to dla siebie i nie zarażaj innych swoim błędnym rozumowaniem. Nikomu w ten sposób nie pomożesz, a zaszkodzić możesz jak najbardziej.

Co do hipnozy, to ma swoje plusy, ale ma też minusy i bardzo ważne jest przy jej stosowaniu zachowanie pewnych środków bezpieczeństwa. Jak i zrozumienie do czego ma sens ją wykorzystywać (i dlaczego), a do czego się nie powinno. To jest kolejna dziedzina, o której nie masz pojęcia, a sądzisz, że już ją poznałeś, bo połknąłeś pobieżne informacje na ten temat i jak zwykle od razu chcesz wszystkich o tym nauczać i być dla ludzi przewodnikiem i mistrzem. Naucz się wreszcie pokory, czytaj mniej, ale dokładniej, ze zrozumieniem i najlepiej po kilka razy, a potem jeszcze staraj się wszystko przemyśleć i choć częściowo zrozumieć. Twoja wiara w Twoją nieomylność jak i szybkość pochłaniania wiedzy naprawdę jest nieuzasadniona. Ze swoim życiem możesz robić co chcesz, ale naprawdę nie zarażaj ludzi tym swoim beznadziejnym podejściem.

ocenił(a) film na 10
Eleonora

1. Co z niespodzianka -Ty tutaj (a przecież staram się w tym wątku przekonać jego założyciela, że grubo myli się co do filmu posądzając autorów o oszustwo. Szukam argumentów za tym, że cała filozofia jest spójna z nauką aby wykazać, iż "SEKRET DZIAŁA" a nie, że jest idealną metodą na stosowanie wszędzie). Co do tego jesteśmy zgodni, iż prawo przyciągania zachodzi więc dziwię się czym Tu Ciebie, że tak powiem wywołałem -jako krytyka -jak wilka z lasu:)

2. Właśnie napisz mi proszę -co Cię tak wkurza, że tu piętnujesz moją kompetencję do wypowiadania się na ten temat (piszę ogólnie, nie muszę być specjalistą od hipnozy i kabały lub NLP, czy huny, aby się na nie powołać -wystarczy mi przeczytać kilka książek wprowadzających w ich podstawy abym mógł powiązać pewne wspólne fakty i bronić prawa przyciągania jako REALNEGO zjawiska /z czym się zgadzamy -przypominam dla ew. czytelników, bo chodzi mi o to aby bronić to przed wyśmianiem jako głupstwo lub oszustwo/).

3. Widzisz - jestem niepokorny i mimo, że czytam to i owo przyjmuję teorię np. kabały jako WIEDZĘ, a nie wykładnię jak trzeba postępować w życiu (o tym to ja SAM decyduję będąc WOLNYM i żaden, choćby najświętszy i niby najlepszy system /wskazówek, zaleceń itp./ mi tego nie zmąci -bo uważam się za człowieka samodzielnego bliższemu nauce /zrozumieniu/ i intuicji /czyli własnej intencji/ niż komukolwiek z zewnątrz.
Dlatego przykładowo, jeśli od autorytetu x nauczę się poruszać w danej dziedzinie wiedzy, to nie znaczy, że mam go naśladować -tak też rozumiem kabałę, którą mógłbym skrytykować za pewną naiwność i zabużanie harmonii między trzema ja (które znam z huny). Nie oszukujmy się na siłę nie wyzbywajmy jednej tożsamości na rzecz drugiej niby lepszej. Żyjemy tu na Ziemi bo jest to najlepsze dla nas w danym czasie i nie powinniśmy wymigiwać się idąc w mistykę itp. i wyrzekając zwykłego życia (chyba, że kogoś ono już strasznie nuży, ale ja taki nie jestem:) Więc każdy ma prawo do swojej interpretacji, większość ludzi to nawet nie stare i bardzo stare dusze i nie są zainteresowani takimi sprawami /a nawet jeśli są, to nie pójdą na całość czego mam zamiar unikać też ja -bo KAŻDA skrajność jest zła -dlatego wybacz, ale buddyzm stawiam niżej od kabały, kabałę niżej od NPL, a póki co fascynuję się Huną w wydaniu Kinga (spadkobiercy jej odkrywcy) który kładzie nacisk na harmonię między każdym poziomem świadomości -bez stawiania jednego nad drugim, bez wartościowania "lepszy/gorszy" co niestety robi kabała -przynajmniej w szkole luriańskiej, z którą się zetknąłem).

Podsumowując -chciałbym wiedzieć czym się naraziłem tym razem (tak konkretnie, nie to że promuję sekret, który o ile pamiętam wg. Ciebie może być szkodliwy na drodze samorozwoju, duchowego wzrostu /o ile dobrze kojarzę buddyzm tak twierdzi, że można sobie w ten sposób narobić złej karmy/)?

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

@ 1

Tym mnie wywołałeś, że usiłujesz argumentów na poparcie metod propagowanych w "Sekrecie" szukać w dziedzinach wiedzy/filozofii, według których takie praktyki są ostro krytykowane. To tak jak w którymś miejscu tego filmu cytują słowa Buddy (i nie tylko jego) mimo, że głosił on nauki, z którymi zachowania polecane w tym filmie są sprzeczne. Nie podoba mi się podpieranie swoich poglądów i pomysłów na działania wypowiedziami osób, których poglądy są skrajnie inne niż te, które usiłujemy argumentować. To nieszczere, nieuczciwe i nieetyczne. To jest czyste oszukiwanie. Bierzesz zachowania potępianą przez jakichś ludzi i wmawiasz, że ci właśnie ludzie ją popierali. Naprawdę nie widzisz, że to nieuczciwe?

Co do autora tematu, to prawdę mówiąc nie mam nic do niego, bo wolę podejście tego typu, że jeśli do kogoś jakieś nauki/praktyki/filozofia nie przemawiają, to stwierdza, że w nie nie wierzy. To jest szczere stanowisko. Nie ma w tym momencie znaczenia czy to w co nie wierzy jest prawdziwe czy nie. Lepsze takie "czyste" zachowanie niż wmawianie, że coś jest ok, bo chcemy w to wierzyć i na poparcie, że to jest ok przytaczanie słów osób, które uważały/uważają, że to nie jest ok.

I to samo tyczy się Twojego powoływania się na kabałę. Akurat tak się składa, że mam wielki szacunek dla kabały i zależy mi na tym, by nie było rozpowszechniane mylne jej rozumienie i postrzeganie.

@ 2

Odpowiedź na to pytanie "co mnie wkurza" jest w odpowiedzi odnośnie pierwszego punktu. Nie wymagam byś był specjalistą, ale nie mając nawet pobieżnej wiedzy dotyczącej tych dziedzin wprowadzasz ludzi w błąd i po prostu szkalujesz przykładowo kabałę, na której, jak mówię, bardzo mi zależy. Przypisujesz do niej praktyki i poglądy - jako zgodne z nią - które są całkowicie wbrew jej naukom.
Generalnie te różne dziedziny wiedzy, by były bezpieczne w stosowaniu muszą być przynajmniej do pewnego stopnia zrozumiałe. Poznając je tak słabo jak to czynisz nie zachowujesz tych środków bezpieczeństwa. Gdybyś stosował to wszystko tylko do siebie no to byłoby to jedynie Twoje ryzyko i Twój wybór (choć trochę szkody innym też móglbyś zrobić, ale jednak przede wszystkim sobie). Natomiast w sytuacji, kiedy tak bardzo starasz się przekonywać ludzi, że to wszystko jest takie proste i wcale nie trzeba tego choć trochę głębiej poznać i można do tego wszystkiego tak nonszalancko podchodzić, to już ryzykujesz losem innym. To mi się właśnie nie podoba.

Trzeba mieć pewne wyczucie, co łączy się bezpośrednio z uczciwym i moralnym zachowaniem, by nie wplątywać ludzi w swoje podejście do tych rejonów wiedzy i stosowania róznych technik dopóki samemu nie dojdzie się do pewnego stopnia rozwoju, wiedzy czy oświecenia. To jest kwestia odpowiedzialności i dojrzałości. Jak najbardziej można też powiedzieć, że troski o drugiego człowieka.

Co do obrony prawa przyciągania, to dobrze wiesz, że nie mam zamiaru go bronić, bo to jest swoiste błędne rozumienie praw naturalnych. Nie ma w tym nic dobrego (jest to całkowite skłócenie się z prawami naturalnymi/Naturą), więc naprawdę wcale nie pragnę tego bronić. Jeśli komuś wbijasz nóż w brzuch, to tez możesz stwierdzić, że to działa, tyle, że stwierdzenie tego nie jest jednoznaczne z udzielaniem poparcia, ani z chęcią bronienia tego typu działania. I dokładniej rzecz biorąc także niedokładne jest twierdzenie, że ja uważam, że to działa. Bo Ty przez owo działanie rozumiesz pozytywne następstwa, a ja jestem świadoma następstw negatywnych. To nie jest tożsame. Gdyby to działało tak jak ci ludzie usiłują wmawiać czyli dając pozytywne konsekwencje, to ok, mogłabym tego bronić. Ale skoro jest wręcz przeciwnie, to wcale nie zamierzam tego bronić, więc bądź łaskaw nie pisać, że w czymś się z Tobą zgadzam. Zaczynasz robić to samo co w przypadku powoływania się na cudze słowa (Buddy, Einsteina itd.), by poprzeć tego typu praktyki. Oni ich nie popierali i na pewno nie byliby zadowoleni, że ktoś wykorzystuje ich osoby do wypromowania swoich nieodpowiedzialnych pomysłów. I tak samo w tej chwili ja nie mam zamiaru figurować jako osoba, która coś z tego typu praktyk popiera. Czy działa? Ok, faktycznie może działać, tyle że źle. Nie zamierzam podpisywać się pod propagowaniem niekorzystnych i niebezpiecznych dla ludzi praktyk oddalających ich od wszystkiego co służy rozwojowi i życiu w harmonii ze sobą i otoczeniem, jak i może i często wpływa niekorzystnie na ich zdrowie psychiczne.

@ 3

Rozum sobie co chcesz jak chcesz i nie mam nic do tego, co zrobisz ze swoim życiem, ale nie rozpowszechniaj kłamstw na temat np. właśnie kabały, co w tej chwili robisz. To jak chcesz żyć nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu zmieniasz sens kabały i powołujesz się na ten zmieniony sens dokładnie odwrotny do prawdziwego nazywając to kabałą i twierdząc, że się na nią powołujesz. To się nazywa kłamstwem.

@ "Dlatego przykładowo, jeśli od autorytetu x nauczę się poruszać w danej dziedzinie wiedzy, to nie znaczy, że mam go naśladować -tak też rozumiem kabałę, którą mógłbym skrytykować za pewną naiwność i zabużanie harmonii między trzema ja (które znam z huny). "

Faktycznie nie mógłbyś jej skrytykować z tego prostego względu, że jej po prostu nie rozumiesz. I z tego też względu nie możesz się poruszać w tej dziedzinie wiedzy, bo najpierw musiałbyś ją zrozumieć. Żeby coś krytykować, albo się z tym nie zgadzać trzeba to najpierw zrozumieć. Z tego co piszesz widać, że nie rozumiesz podstawowych zasad kabały. Nie każę Ci kogoś naśladować, ani stosować się do czyichś zasad/filozofii, ale dopóki ich nie rozumiesz to nie ma mowy ani o tym byś się do nich stosował, ani o tym byś mógł je skrytykować.

@ "Nie oszukujmy się na siłę nie wyzbywajmy jednej tożsamości na rzecz drugiej niby lepszej. Żyjemy tu na Ziemi bo jest to najlepsze dla nas w danym czasie i nie powinniśmy wymigiwać się idąc w mistykę itp. i wyrzekając zwykłego życia"

Ten fragment dobitnie pokazuje, że nie rozumiesz kabały. Zgodnie z kabałą niczego nie masz się wyzbywać i nie ma czegoś takiego jak narzucanie Ci jakiejś drugiej osobowości. Masz odkryć swoją prawdziwą jaźń, swoja prawdziwą osobowość. Nie to, co sobie wymyślasz jako fajne, bo dające Ci rozrywkę, na której wiem jak bardzo Ci zależy, bo ciągle to podkreślasz. Sama myśl o wyzbywaniu się tożsamości jest zupełnie nie pasująca do kabały. Co więcej zgłębianie kabały pozwala właśnie na większe zgranie się i czerpanie radości z życia i bycia. Zrozumienie sensu i wspaniałości bycia samego w sobie. Mistycyzm to nie jest coś do czego uciekają się ludzie, których nuży zwyczajne życie i coś, co ma im zastąpić życie. To jest coś, co przy prawidłowym jego zrozumieniu pozwala na pełniejsze życie, pełniejsze odczuwanie i rozumienie wspaniałości nawet najprostszych elementów życia i świata oraz samego siebie. Odnajdywanie sensu we wszystkim, co dzieje się od pewnego momentu oświecenia po prostu automatycznie. To jest pełniejsze życie, a nie wyrzekanie się czegoś i na pewno nie zastępowanie "zwykłego" życia czymś innym, bo zwykłość nas nuży. Jedynie ludzie, którzy błędnie rozumieją (ściślej nie rozumieją) róznych filozofii typu kabała czy buddyzm myślą, że jest to kwestia wyrzekania się zwykłego życia na rzec jakiegoś uduchowionego. Że jest to zastępowanie jednego drugim. Faktycznie jest to metoda na to, by potrafić żyć w pełni. Rozumieć sens wszystkiego i rozumieć jak wszystko się dopełnia.

I tak przy okazji, to właściwie Ty właśnie usiłujesz zastąpić jedna tożsamość drugą, bo prawdziwą swoją tożsamość usiłujesz zastąpić tożsamością urojoną - zbudowaną na bazie tego, co chciałbyś w tej swojej tożsamości widzieć, co wydaje Ci się atrakcyjne, ciekawe, zabawne, niosące rozrywkę. Zastępujesz swoją prawdziwą tożsamość sztucznym tworem, który sobie na bieżąco wymyślasz. Jesteś w tym wszystkim zagubiony i nawet (na serio szczerze) współczuję Ci, ale może taka jest Twoja droga. Może musisz przejść przez ten etap, by w końcu nauczyć się (tak właśnie empirycznie) co jest prawdą, a co iluzją. Tak więc to jest Twoj wybór i ok, ale nie wplątuj w to innych. Nie wprowadzaj ludzi w błąd. Lepiej, żeby ktoś nie wierzył w pewne rzeczy (przykładowo jak autor tematu), ale miał w swoich poglądach pewien porządek i szczerość. Z biegiem czasu - w zależności od tego, co mu będzie potrzebne - w jego rozwoju - może zmieni (a może nie) swoje podejście. Na pewno nie byłoby dla niego korzystne zmieniać teraz to swoje szczere podejście na Twoje zakłamane.

@ "dlatego wybacz, ale buddyzm stawiam niżej od kabały, kabałę niżej od NPL, a póki co fascynuję się Huną w wydaniu Kinga (spadkobiercy jej odkrywcy) który kładzie nacisk na harmonię między każdym poziomem świadomości -bez stawiania jednego nad drugim, bez wartościowania "lepszy/gorszy" co niestety robi kabała -przynajmniej w szkole luriańskiej, z którą się zetknąłem)."

Nie mam co wybaczać co do tego, co sam sobie robisz w ramach swojego szukania własnej drogi, ale jak mówię, nie wmuszaj innym swoich poglądów, które nie są zgodne z faktycznymi filozofiami, na które się powołujesz. Harmonii w Twoim światopoglądzie właśnie zdecydowanie brakuje i najbardziej rzuca się w oczy właśnie ta kwestia. Co do kabały, to właśnie nie ma w niej wartościowania na lepszy-gorszy, a jest dokładnie wręcz przeciwnie (dokładnie stwierdza się, że podział na złe i dobre jest nienaturalny, stosowany w życiu, bo na swój sposób wygodny, ale faktycznie jest złudzeniem, bo tak naprawdę nie ma dobra i zła) i tą wypowiedzią kolejny raz dajesz dowód na to, że nie rozumiesz samych podstaw kabały. Możesz jej nie rozumieć jeszcze przez jakiś czas, albo i w ogóle nigdy jej nie zrozumieć, ale nie powołuj się na nią w dyskusjach skoro aż tak zupełnie jej nie rozumiesz. Po prostu do czasu do kiedy nabierzesz pewnej ogłady, wyczucia co do swego faktycznego stopnia poznania, wstrzymaj się w chęci nauczania innych, bo nie masz do tego kompetencji. Ze sobą rób co chcesz, ale innym daj spokój. Takie wywody jak Twoje wprowadzają ludzi w błąd i choćby właśnie w stosunku do kabały wyrabiają u ludzi błędne przekonania. Jeśli ktoś na poważnie interesuje się kabałą, to będzie wiedział, że piszesz bzdury, ale wiele osób nie interesuje się nią i lepiej by było, żeby mieli możliwość, jeśli przyjdzie im ochota, faktycznego jej poznania (prawdziwego jej oblicza), a nie żeby po przeczytaniu takich wywodów mieli fałszywe o niej wyobrażenie i zniechęcili się do niej. Po prostu pomyśl czasem o innych ludziach. Wykaż się odrobina dobrej woli i troski - po prostu żeby ludziom nie szkodzić.

Podsumowując, myślę, że odpowiedziałam na pytanie "czym się naraziłeś". Co do tego, co piszesz o buddyzmie, to w żadnym momencie nie pisałam o podejściu buddyzmu do "Sekretu". Są pewne prawa naturalne, obecne w różnych religiach czy filozofiach, bo po prostu będąc prawami naturalnymi są prawami podstawowymi i przejawiają się w życiu i działania świata ogólnie. I o nich właśnie pisałam. Techniki typu tych propagowanych w "Sekrecie" powodują negatywne następstwa związane właśnie z tym, że zakłócają równowagę, są niezgodne z prawami naturalnymi. Usiłują wykorzystywać pewne zasady działania świata, ale ponieważ dzieje się to bez zrozumienia podstawowych praw naturalnych, to jeśli może do czegoś doprowadzić, to jedynie do zaburzenia harmonii. Prawa naturalne przejawiające się we wszystkim i związane są z dążeniem świata do harmonii/równowagi. Nie znajdziesz żadnej religii, filozofii czy teozofii, z którą tego typu praktyki będą zgodne. To nie jest kwestia niezgodności wyłącznie z naukami Buddy.

I tak przy okazji. Nie wyszłam teraz pod ten film dlatego, że Cię śledzę czy coś. Tak jakoś z nudów i całkowicie przypadkiem tu weszłam, a że kabałę bardzo cenię, to się wpisałam, bo to naprawdę upiorne, że zacząłeś się już podpierać nawet kabałą.

zjonizowany

Mechanika kwantowa nie stoi w sprzeczności z fizyką klasyczną. Fizyka klasyczna to po prostu bardziej uogólniony model, który wykorzystuje się do dzisiaj, tylko przy większych skalach.

ocenił(a) film na 10
Don_Bugatti

Wiesz co, mniejsza o naukę i spory -to jest tak, że nauka /nie może być dla nas ślepą wyrocznią, co jest prawdą, a co nie, bo jak twierdził przyczyniający się do tego Einstein -nauka stale się zmienia, jedna teoria uznana za fakt, po pewnym czasie zostaje obalona przez kolejną, w miarę rozwoju, naszego poznania i zrozumienia świata/. Dlatego, że nauka nie jest stała nie powinniśmy przesadnie na niej polegać, a bardziej na obserwacji, zaufaniu. Np. jest wiele "cudów" bezsprzecznie potwierdzonych (nie religijnych) a głownie uzdrowień, jak gościa z filmu /całkiem połamany, wyszedł ze szpitala o własnych siłach po roku/. Wiele naukowych diagnoz się nie sprawdza (tak nasza współczesna nauka jest tak zawodna, bo jest niekompletna, pomija naukę huny, która uczy o funkcji podświadomości -jak działa i jak się nią posługiwać). Widzisz -odzywam się tu cyklicznie, broniąc filmu sekret /bo jaki by nie był -"prze-kolorowany, hollywoodzki", "zbyt powierzchowny"/ bazuje właśnie na hunie, dając ludziom możliwość WZIĄĆ SWOJE ŻYCIE WE WŁASNE RĘCE, poprawiać swój los (zamiast narzekać na pozorne ograniczenia i poddawać się okolicznościom). Ten film niesie ze sobą najpierw ogromny ładunek nadziei, potem szansę zmiany swej rzeczywistości i bronię, będę go porobił dla innych przychodzących tu, bo nie chciał bym tego zmarnować, co mi pomogło i odmieniało niemal wszystko (choć już podświadomie, czułem, że tak jest:)

Chodzi o dobro ludzi -jeśli się nie zgadzasz /bo wg. mnie nie znasz/ to daj szansę innym -nie zniechęcaj ich, niech poznają, zrozumieją lub tylko wypróbują i staną się szczęśliwsi, lepsi dla siebie i dla ludzi (dzięki temu świat się rozwinie, będzie bardziej przyjazny). Nie wiem jak Ty, ale ja mam duży ładunek empatii i mi na tym zależy, dlatego zawsze staram się promować to co możne być innym pomocne, a negować to co szkodliwe (jeśli sekret byłby nawet nie działał, to ale nie był szkodliwy, nie warto go mieszać z błotem, bo mógłby kogoś zainspirować do pracy nad sobą, bo o to w tym wszystkim się rozchodzi -"nie ma nic za darmo" -trzeba wysilić się, przeczytać parę książek, bo sam film to nic, jakby zajawka, a potem jednak zmienić sposób myślenia, oceniania -stać się lepszym, bo bez tego nie będzie wyników:) Uśmiecham się, bo jest to FASCYNUJĄCA filozofia i niezwykła wprost wiedza, jak dla mnie bezcenna, kiedyś w trakcie czytania książki za książką, czułem się jakbym wygrał miliony w totka, teraz wiem, że nie da się tego porównać z pieniędzmi -mogę mieć to czego potrzebuję, być taki jak chce, co więcej rozumieć innych, świat (np. poznać odpowiedź na każde nurtujące mnie filozoficzne pytanie). To nie da się wyrazić słowami, jakie to niesie możliwości (ale aby nie było za łatwo istnieje całą masa przeszkód, blokad, do pokonana, które naturalnie można przejść w pracy nad sobą -jak wszędzie, doskonaląc się w danej dziedzinie). Więc film sekret to perła, jakby czubek góry lodowej niezwykle cennej wiedzy, która to po pewnym czasie np. miesiącu, czy roku zainteresowania tematem, okaże się zaledwie kolejnym czubkiem, jeszcze większej góry lodowej i tak kilka razy (jest to klucz do niezwykle niszowej specjalistycznej, dlatego, że niepowszechnej, jakby wręcz tajemnej i budzącej kontrowersje i dlatego też niesamowitej WIEDZY!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Postęp nauki przyspiesza (bo tak to jest, że im więcej wiemy, tym szybciej poznajemy wykorzystując tę wiedzę jako narzędzie ku temu).
Aby to zilustrować ile można skorzystać z wniknięcia w temat sekretu /rozwoju osobistego/ wyobraź sobie, że cywilizacja, znaczy wiedza powszechna się rozwija swoim żółwim tempem i że za jakieś 100, 200, 500 lat -wiedza przeciętnego kowalskiego będzie w takim punkcie, w którym Twoja możne już być teraz jeśli zajmiesz się studiami nad nowymi, jeszcze nie upowszechnionymi, kierunkami wiedzy ELITARNEJ! Po prostu, możesz być o sto, dwieście lat lepiej zorientowany we wszystkim co praktyczne w życiu:D Bo ja tak się obecnie czuję jak bym przyleciał gdzieś z kosmosu, do prymitywnej, nie rozumiejącej siebie i świata, cywilizacji która uznaje masę zabobonów i niepoprawnych sądów na temat rzeczywistości. Czuję się jak bym bym w średniowieczu, a może wcześniej. A interesuję się tematem dopiero z rok /z lenistwa/ dopiero po woli przenosząc go w praktykę (kiedy już wszystko co mi było potrzebne rozumiem:)

To o czym pisze to rzecz oczywista i naturalna. Są dwa, a nawet trzy, niezależnie rozwijające się poziomy wiedzy, nauki.
1. Powszechna (szkolna, medialna, w tym z wiki -nieraz aż śmieszna /bo tendencyjna, bazująca na zabobonach, uprzedzeniach itp./).
2. Naukowa (wyższa, ale dopiero przecierająca szlaki -omylna, błądząca /wiele kiedyś oczywistych teorii naukowych jest z czasem obalanych/)
3. Elitarna (całkowita, niemal doskonała, perfekcyjna -wyczerpująca temat, często szlifowana przez tysiące lat!!! ale zapomniana, czy nie znana, bądź ukrywana z takich czy innych powodów)

Z biegiem czasu, z dawniej upływem tysięcy lat, współcześnie może już tylko setek lat, to co było na poziomie 2 przechodzi na poziom 1 (ludzie współcześni mają wiedzę równą lub wyższą naukowej z danych lat). Ale jeśli chodzi o tróję to po woli jakby przesącza się ona do dwójki (naukowcy odkrywają najgłębsze tajemnice rzeczywistości często je tylko odnotowując, ale NIE ROZUMIEJĄC i NIE umiejąc wykorzystać w praktyce -tak jest np. współcześnie z podświadomością, która przez ka-hunów była znana tysiące lat temu, więc tak jesteśmy zacofani i co tu mówić o naszej nauce:)

Za 500 lub 1000 lat dzięki naturalny rozwój wiedzy przyczyni się do tego, że obecny poziom 3. (elitarny) dotrze do poziomu 1. (wiedzy powszechnej) dzięki czemu nie bezie takich dyskusji jak ta. Póki co pozwól sobie na WYOBRAŹNIĘ /cenioną przez Einsteina ponad naukę/ i bądź bardziej tolerancyjny, uznawszy, że może być coś takiego jak "sekret" co jeszcze nie zostało odszyfrowane przez poziom 2. (czyli współczesną naukę, STALE POSZERZAJĄCĄ naszą wiedzę o świecie). Rozumiem, że często ulegamy wrażeniu, iż wszystko już stało powiedziane, zbadane, odkryte -a wszystko co się z tym nie zgadza jest oszustwem (ale jeśli się poszuka, to okaże się, że nawet będąc zaślepionym naukom i myśląc w taki sposób, można trafić na badania i eksperymenty elity intelektualnej: profesorów, doktorów, habilitowanych -którzy w swych publikacjach potwierdzają z ostrożnością ale jednak stanowczo, te NOWINKI z dziedziny ezoteryki -czyli elitarnej, ukrytej wiedzy o rzeczywistości /okazuje się, że jednak/ transcendentnej. Tyle, że to książki nie są jęte w programach naukowych na uniwersytetach, nie są reklamowane w TV i raczej o nich się nie mówi (nie to że zmowa milczenia, ale gorzej -gdy ktoś na to trafi, zaraz podciągnie się pod jakąś etykietkę -np. walki z kościołem albo z racjonalizmem, zależy z której strony:)

Ludzie nie lubią zmian! Kurczowo trzymają się starych poglądów, zabobonów czy to religijnych czy naukowych (niestety nauka rozwija się i z czasem zmiata z powierzchni takie myślenie, lecz nie raz potrzeba do tego pokolenia!).

Twierdzi się, że naukowo nie można zbadać niektórych zagadnień -jestem przeciwnego zdania (uczono mnie na UKSW, że filozofia to też nauka posługująca się takimi narzędziami, naukami, jak logika i metafizyka -więc, okazuje się, że ograniczenie nauki do fizyki to tylko kolejny zabobon -stereotyp ze zbioru sądów poziomu 1.)

W swej edukacji robię coś dziwnego -będąc praktycznym skaczę do poziomu 3 pomijając 2 (gdzie masę czasu stracił bym na podobne dyskusje - /ze studiów fizyki i filozofii [które w porę porzuciłem:] mam kumpla interesującego się min. fizyką kwantową dla filozofów, więc wiem jak skomplikowaną sprawą, utrudniającą akceptacje nowych prądów w nauce, jest posługiwanie się logicznym aparatem naukowym. To jest po prostu gigantyczne ograniczenie, więzy, jak kaganiec, zbroja ograniczająca zakres ruchów -dlatego geniusz na którego akurat tu często się powołuję, podkreślał wagę wyobraźni, bez której raczkuje się, a nawet stoi w martwym punkcie krążąc tylko wokół potwierdzonej, bezsprzecznej wiedzy).

Podsumowując -zachęcam do nauki od prekursorów, a nie od skostniałych, mało praktycznych podręczników (które nieraz są z przed 70-ciu lat, jak niektóre teorie ze stosowanej psychologii, tymczasem NLP i hipnoza są ignorowane bo super skuteczne i nie było by wkrótce kogo leczyć i za co brać pieniądze, przyjmując pacjentów całymi latami -to taki ciekawy aspekt ograniczeń w popularyzacji i starań o zdezawuowanie tej wiedzy -tak samo jak kościoły, z czasem wszystkie religie, czyli jak dla mnie typowe sekty, zwiną się pod naporem wiedzy, wkraczającej na ich grunt i obnażającej dogmaty jako zwykłe bajkowe mity).

Póki co przemysł i kościół są silne, kreują kulturę i konkurencyjna dla nich wiedza jest przezeń spychana na margines (ale to się kiedyś zmieni, może za sto, może za 1000 lat). Tymczasem można z tej nierównowagi skorzystać -wszystko jest w sieci, setki wybitnych dzieł (które znane są tylko odważnie myślącym, nie dającym się urobić tą całą nagonkom). Możesz nauczyć się tego sam i we wszystkim radzić sobie lepiej, rozumieć świat i siebie tak jak byś urodził się nie w dwudziestym, a w dwudziestym którymś wieku (być o kilkaset lat mądrzejszym to skarb warty więcej niż milion w totka, tym bardziej jeśli to wiedza typu "sekret" i nauczysz się ją stosować -jeśli nie wierzysz, wejdź na któreś z forów poświęconych prawu-przyciągania i posłuchaj świadectw osób które z powodzeniem to stosują. Zobacz ile w sieci jest artykułów poświęconych temu zagadnieniu jak i "7 zasad huny" (bo o NLP to są już TYSIĄCE książek). Wiec wiesz, decyzja należy do Ciebie, albo przechodzisz obok /myśląc sobie co chcesz/ albo ryzykujesz nieco czasu by zapoznać się z tematem, nastawiasz doń w miarę pozytywnie, z dozą zaufania (jak przy każdej nowej, na początku nie zrozumiałej [!] wiedzy) i zbierasz owoce, mogąc uczynić swoje życie lepszym w każdej dziecinie. Przy okazji nic nie płacisz -bo w sieci jest wysyp darmowych materiałów od ich autorów (bo to taka filozofia dawania i dzielenia się dobrem, aby świat był lepszy:) Jeśli ktoś to zrozumie, to na początku przez pierwszy miesiąc jest oburzony na dezinformację ze strony kultury i chciałby walczyć z panującą ignorancją, zaściankowością, głupotom. Potem jak ja ochłonie i uczy się więcej, robi swoje, z czasem stając się tolerancyjnym i pogodzonym, że są ludzie, których nic nie obchodzi i wolą karmić się mitami lub jakimiś prostymi wyjaśnieniami tylu -dziurawe takie czy inne tere obowiązujące w programach nauczania:) W każdym razie najlepiej się pogodzić z panującą powszechnie dysproporcją i kożystać z wiedzy, ze szczęscia (i nic na siłę -trudno przekonać do czegokolwiek ludzi, o tym jak działa ludzki umysł uczy też NLP. Przy okazji można zauważyć na czym bazują np. sekty i religie -że ludzie wierzą w takie sprzecznie logicznie, niedorzeczne głupoty, po prostu tak działa umysł -nie ważne co mówisz, abyś tylko mówił często i z wielu źródeł to weźmie to są absolutną prawdę /programowanie podświadomości/). Znając te zależności możesz być w miarę wolny od manipulacji (bo raz wypada oczyścić się z fałszywych przeświadczeń, dwa -jeśli nie będziesz uważny to dasz się nabrać). To tak, że im więcej się wie tym łatwiej ulec czyjejś manipulacji (dlatego kościół walczył i nadal walczył z wiedzą i religie to zaścianki ciemnoty).

No to tyle.

Miało być pozytywnie ale wyszło smutno. Cóż każdy kreuje swój świat jak może -NAJLEPIEJ BYŁO BY ŚWIADOMIE!
Najważniejsze jest środowisko, bo ono subtelnie oddziałuje -programuje nas. Nie tylko wspólnoty, rozmowy, ale fora, filmy, gazety, książki (zastanawiasz się dlaczego tego tak dużo wszędzie, istny śmietnik -bo informacja to władza -da się wmówić niemal wszystko, zrobić z ludzi jakby zombie, niewolników, działających wbrew swej naturze i interesom -tak jak to czynią sekty, czy rożne inne ideologie).

Mając wiedzę i świadomość działania ludzkiego umysłu i rzeczywistości jest się wolnym i odpornym, o ile będzie się z niej kożystać można też kreować swój świat na wzór marzeń.

Co by tu mówić, trzeba poczytać, posłuchać i wypróbować!

zjonizowany

Czy osoba posiadająca klucz do szczęścia może osiągnąć szczęście ukrywając ten klucz przed innymi osobami?

zjonizowany

Zjonizowany, ciesze ze jeszcze sa na tym swiecie ludzie o otwartym umysle.

ocenił(a) film na 9
bobereczek

..przyznaje czytałem do polowy Wasza rozmowę,. zaprzestałem bo większość przykładów można w dworaki sposób interpretować,

..również oglądając film szukałem krytyki, ale zadałem sobie pytanie "co mogę stracić, a ile zyskać ?" "co ktoś może zyskać na tym ze uwierzę?", "jak wyglądałby świat gdyby wszyscy uwierzyli?"
wierząc w przesłanie autora, na pewno wole otaczać się ludźmi wierzącymi w siebie, będący optymistami.. i akceptującymi siebie,
a nie próbującymi udowodnić wszystkim kim (nie) są, wiecznie negującymi, niezadowolonymi z siebie, z życia... bez wdzięczności i celu.. jednak są to niestety wartości wpojone w dzieciństwie przez otoczenie, rodziców.. niektórym łatwiej jest przyjąć wiarę, dla innych liczy się tylko "realizm","racjonalizm", "materializm"
.. będąc człowiekiem słabej wiary, znalem wyjaśnienie slow Bibi, które nurtowały mnie od dawna "..wiara przenosi góry.."
ponad to większość szkoleń sprzedażowych które odbyłem opierało się na wierze (pewność, siła), planowaniu osiągnięcia celu (wyobraźni), optymizm (wizualizacja wyłącznie pozytywnych skutków działania)...

Zjonizowany ważne że wierzysz, uwierz że Don_Bugatti wierzy.. :)
Don_Bugatti jeśli nie masz nic do stracenia, spróbuj uwierzyć, wierze że możesz wyłącznie zyskać.. :)

Pozdrawiam
L.S.




eles

Swietnie ujete, podzielam Twoja opinie w stu procentach :)

ocenił(a) film na 1
bobereczek

Wiara bez zrozumienia nigdy nie kończyła się niczym dobrym. Świetnym przykładem jest niemiecki narodowy socjalizm (faszyzm), który w dużej mierze wynikł właśnie z potrzeb duchowych, powierzchownie przez co niestety często błędnie interpretowanych nauk ezoterycznych połączonych z podejściem "sam wiem co dla mnie i mojego narodu dobre i mogę zmienić nasz los na lepszy" i wiary w to, że ma się prawo tak "polepszać" swój los jak i innych ludzi. Jest wielka przepaść między optymizmem, a narcyzmem i towarzyszącym mu często poczuciem mesjanizmu. Natomiast zachęcanie ludzi do manipulacji, rozbudzania swego egoizmu, uciekania od rzeczywistości i nieprzejmowania się losem innych ludzi jak i zwierząt, roślin czy ogólnie planety, które propaguje "Sekret" (bo wszystkie zasoby są takie nieograniczone - wystarczy po prostu chcieć by się pojawiły, a troska o innych ludzi może być zastąpiona wyjawieniem im sekretu, co sprowadza się do tego, żeby martwili się sami o siebie) jest bardzo wygodne dla ludzi, którym wszystko poza nimi jest obojętne jak i dla osób rządzących, ale dla reszty populacji to przysłowiowy gwóźdź do trumny. Całe szczęście, że większość wyznawców "Sekretu" postępuje tak chaotycznie i nieumiejętnie, że zazwyczaj ich szkodliwość ogranicza się głównie do ich własnej osoby.

Eleonora

Eleonora, czy jestes zadowolona ze swojego zycia? Czy jestes w miejscu, w ktorym chcialabys byc? Czy robisz to co lubisz? Czy spelniasz swoje marzenia?

ocenił(a) film na 1
bobereczek

bobereczek, w jakim stopniu masz pojęcie o swojej własnej jaźni? Jak postrzegasz sens swego istnienia? Potrafisz dostrzec sens we wszystkim i w tym w rzeczach dla Ciebie nieprzyjemnych lub/i przykrych? Czy potrafisz żyć nie stosując mechanizmu wypierania i bez wmawiania sobie różnych rzeczy po prostu łącząc się z rzeczywistością? Na ile potrafisz cieszyć się życiem (faktycznie życiem, a nie materialnymi dobrami, do których zdobywania tak nas zachęca "Sekret")? Do jakiego stopnia zdajesz sobie sprawę z iluzoryczności wymiaru fizycznego?

ocenił(a) film na 9
Eleonora

faszyzm u Niemcow to raczej wlasnie niebezpieczna interpretacja sekretu , wg Adolfa ktory byl niewatpliwie swiecie przekonany ze robi dobrze, i to zgodnie ze swoimi wartosciami wczesnie wpojonymi przez rodzicow, świetnie ze do tego nawiazalaś, bo właśnie kiedyś nad tym rozmyślalem, ze to działa jesli robimy coś zgodnie z wew. "ja" (czyli pierwotnymi wartościami najcześciej zakorzenionymi przez rodziców.. dom dziecka etc.) a tak czy owak jestesmy częścią natury nie wiem jak inni ale ja sie tak czuje i na szkode jej nigdy świadomie bym nie zadziłal.. (ale tu szerszy akspekt tego - chiny- czysta koncumpcja, tybet - zycie przesadne zgodne z natura i brak sil do walki.. czstosc umyslu nie zwalczy fizycznej sily chinczykow :( )
.. niezle spostrzezenia, ale czy nie zauwazylas pewnej roznicy midzy tym co piszesz, a tym co przedstawia film? to nie jest koncumpcja surowcow a tworzenie ich na nasze potrzeby, zgodnie z naszymi potrzebami..
nie wiem skad znasz "reszte" wyzawcow, ale wybacz ludzie ktorzy nie wiem czy sa wyznawcami ale ich szkolenia poniekad opieraja sie na tych wartosciach.. (Robert Kiyosaki, Brian Tracy czy nawet w lekturze z chyba 1906 Wallace D. Wattles ) przekonuja mnie do takiego dzialania, malo tego dobrze sie z tym czuje, ludzie wogul mnie "wygladaja" na zadowolonych, a nawet jak by nie dzialalo chyba latwiej umrzec z usmiechem na twarzy ;P

co do odp. do boberka
Sekret nie propaguje wartosci materialnych..
a po prostu spelnianie naszych wyobrazen, nie chialabys spelnic swojego wyobrazenia iz kazdy tu przyznaje Ci racje ?
wyobraz to sobie uwierz to ..
i tak bedzie ..
Pozdrawiam
L.S.

eles

Najsmieszniejsze jest to, ze ja mowie o spelnianiu marzen, o cieszeniu sie zyciem, i bynajmniej nie jest to zwiazane z dobrami materialnymi, chociaz jesli ktos potrzebuje pieniedzy, na przyklad na podroze, to czemu sie o to nie postarac?

Ja codziennie zadaje sobie pytanie - jaki jest moj cel, co chcialabym osiagnac w zyciu, co jest dla mnie wazne. Dlatego tak strasznie denerwuja mnie Eleonoro Twoje zarzuty bycia materialistka i konsumpcjonistka.Sekret tez nie na tym sie skupia. Odpowiadam sobie na w/w pytania majac w glowie przeslanie sekretu - ze jestem w stanie "to" zrobic, cokolwiek to jest. Dlatego w swoim zyciu osiagnelam rzeczy z pozoru nie do osiagniecia, bo nigdy nie stawialam sobie barier w stylu - "badzmy realistami", czy "takie jest zycie". Zaznalam jednoczesnie konsekwencji negatywnego myslenia, wiem jak latwo sie poddac i wpasc w wir zgorzknialosci. Wtedy jedyna bronia, ktora czlowiekowi zostaje, jest tlumaczenie swoich niepowodzen racjonalnymi argumentami i ciezko jest znow myslec pozytywnie.

Mam wrazenie, ze mamy bardzo podobne podejscie do zycia, ale Ty z zasady probujesz skrytykowac kazdego, kto widzi pozytywy w filmie "Sekret". Za wszelka cene chcesz patrzyc przez "medrca szkielko i oko". Ja nie musze wszystkiego rozumiec, miec naukowego wytlumaczenia na wszystko. Ale jesli pozytywne myslenie i motywacja do spelniania marzen zawarte w sekrecie pomagaja mi byc szczesliwa (nigdy kosztem innych), to nie ma w tym bynajmniej faszyzmu, a tym bardziej argumentu, zeby nie wdrazac tego w zycie.

I jeszcze jedno. Ten fragment Twojej wypowiedzi

"zachęcanie ludzi do manipulacji, rozbudzania swego egoizmu, uciekania od rzeczywistości i nieprzejmowania się losem innych ludzi jak i zwierząt, roślin czy ogólnie planety, które propaguje "

swiadczy o tym, ze albo nie widzialas tak naprawde tego filmu, albo swiadomie go nadinterpretujesz, aby miec argumenty potwierdzajace Twoja z gory negujaca teze.

ocenił(a) film na 1
bobereczek

Wybacz bobereczek, ale piszemy pod konkretnym filmem polecającym jako drogę do szczęścia konkretne postępowanie bardzo silnie skupione na spełnianiu swoich zachcianek i to zachcianek dotyczących głównie dóbr materialnych. Nie chodzi o samospełnienie, poczucie sensu życia itp. Niestety całe to zachowanie podane jest w ten sposób, że może komuś sugerować, że jest to droga osiągnięcia szczęścia, ale faktycznie jedynie wtedy, gdy ktoś jest w stanie być szczęśliwym przez zaspokajanie swoich coraz to nowszych zachcianek z dużym naciskiem na takie kwestie jak posiadanie super roweru, samochodu, dużej ilości pieniędzy, drogiego domu i wielkich kwot pieniędzy na koncie. To nie jest podejście w stylu, że ok, chcę się czuć bezpiecznym finansowo, ale nie skupiać się na tym i nie wyolbrzymiać kwot, jakie pragnę mieć. Nie, ten film wręcz namawia do tego, by chcieć coraz więcej. Tak więc no niestety jest to prosta droga do całkowitego skupienia się na dobrach materialnych i szukania szczęścia właśnie w nich. Nie jestem osobą, która uważałaby te kwestie za rzeczy najważniejsze w życiu i doświadczenie pokazuje, że trudno mieć poczucie spełnienia jak i odczuwania sensu istnienia, gdy człowiek skupia się na rzeczach tak powierzchownych. Jeśli chodzi o stosunki międzyludzkie, to film propaguje podejście, że niby mamy być mniej więcej mili dla innych, ale jednak jeśli mamy zachciankę tego typu, że pragniemy kogoś zdobyć, to mamy sobie powtarzać, że go zdobędziemy, wyobrażać sobie jak chcemy, by ta osoba nas traktowała itd. Prowadzi to do zmanipulowania tej osoby, bo wpływa się na nią na poziomie astralnym. No i znowu, jeśli komuś się podoba takie manipulowanie i zdobycie kogoś na tej drodze, to będzie zadowolony. Jednak siłą rzeczy takie wymuszone uczucie nie będzie prawdziwe. Według mnie jednak lepiej zaryzykować, że ktoś nas nie pokocha, ale jeśli pokocha, to z własnej woli, bez przymuszenia, bez manipulacji. Tylko wtedy możemy liczyć na prawdziwe uczucie. Wszystko inne to coraz dalsze zagłębianie się w iluzję. Jeśli ktoś nie rozumie dlaczego takie wpływanie na cudzy odbiór naszej osoby jest nieetyczne, to dlatego, że nie orientuje się nawet pobieżnie na jakiej zasadzie to działa. Nie twierdzę, że każdy ma się orientować w takich sprawach, tyle że to jest właśnie przykład tego niekorzystnego rezultatu braku wiedzy. To nie jest zabawa. Ingerujesz w życie drugiego człowieka.

W którym miejscu zarzuciłam Ci, że jesteś materialistką i konsumpcjonistką? Zadałaś mi pewne pytania, na które odpowiedziałam innymi - naprawdę nieprzypadkowymi - pytaniami. Nie oceniłam Cię. Jeśli Ty zadając swoje pytanie mi oceniłaś mnie, to powinnaś być raczej zdenerwowana swoim zachowaniem, a nie moim. Nie mogę ocenić czy jesteś materialistką czy nie. Nie mam o Tobie pojęcia. Zaufałaś metodzie z filmu. Nie dziwię się, bo rozumiem, że to może do ludzi przemawiać. Tyle, że niestety to jest bardzo niebezpieczne, bo wykorzystuje tę naturalną chęć poczucia się bezpiecznie, że się wszystko może, że wszystko jest możliwe itd. I nie o to chodzi, że nie jest. Problem z "Sekretem" polega na nieprawidłowym zinterpretowaniu pewnych podstawowych zasad, którymi rządzi się świat. Mogę mieć pretensje do osób propagujących tego typu metody, bo lekkomyślnie (z premedytacją lub nie - tego przecież nie wiem) szkodzą ludziom. To jest kwestia wykorzystywania pewnych metod bez rozumienia z czego wynikają, czemu służą, dlaczego w ogóle istnieją, do czego i jak używać się ich nie powinno. Jako autorytety dla wielu widzów tacy ludzie są przez nich (widzów) w pełni akceptowani. Widzowie nie widzą nic złego w robieniu czegoś, co jakiś autorytet poleca jako korzystne, prawidłowe i dobre. Nie mam pretensji do widzów, że nie rozumieją dlaczego to nie jest dobre, bo to jednak wymaga pewnej wiedzy, zainteresowania się pewnymi dziedzinami i też poza zainteresowaniem tego, by nie zrozumieć ich opacznie. A w dzisiejszych czasach ze względu na wiele książek ludzi (znowu specjalnie lub niezamierzenie) wprowadzających w błąd łatwo można zrozumieć coś opacznie. Tak więc zrozum, że nie oceniam Cię jako materialistkę. Zadając Ci pytania chciałam Cię skłonić do zastanowienia się nad pewnymi sprawami. Jeśli nie chcesz to trudno, ale nie wmawiaj mi, że przypisuję Ci jakieś cechy, bo nie miałam okazji Cię poznać, więc nawet gdybym chciała nie mam na jakiej podstawie.

Piszesz mi, że nie stawiałaś sobie barier typu "badzmy realistami", czy "takie jest zycie". Nie wiem czy dobrze to rozumiem, ale czy nie chodzi w tym momencie o to, że ja niby do tego namawiam? Bo jeśli tak, to od razu sprostuję Twoje myślenie o mnie, bo akurat absolutnie do tego nie namawiam. Pisałam o samoświadomości i rozwoju. "Sekret" propaguje myślenie w stylu, że pewne rzeczy na świecie jak chociażby choroby, to coś, co należy traktować jako w pełni negatywne i niepotrzebne. To jest bardzo szkodliwe podejście kompletnie blokujące możliwość dojrzenia we wszystkim sensu. Nie chodzi o to, że masz się egzaltować cierpieniem. Cierpienie jest nieprzyjemne, więc oczywiście, że warto dążyć do tego, by nie cierpieć i nie rozgrzebywać sytuacji w tym kierunku, by się pogarszały. Jednak ważne jest by potrafić wyciągnąć wnioski z różnych przykrych sytuacji (bo jak by się człowiek nie starał każdemu jakieś przecież się zdarzają),a nie by powtarzać sobie, że to coś od czego należy się odciąć, wyprzeć - coś, co jest jakimś "błędem losu", czy wyłącznie wynikiem naszego negatywnego myślenia. Im więcej sytuacji w życiu zrozumiesz - podejdziesz do nich z otwartym umysłem - tym bardziej zrozumiesz sens istnienia wszystkiego, tym bardziej się rozwiniesz. Twoim wyborem jest czy tego chcesz. Nie chodzi o to, że Cię do tego namawiam. Tłumaczę Ci wyłącznie skąd takie, a nie inne pytania. Nie oceniam ludzi w ten sposób, że jeśli komuś przydarza się coś złego, to dlatego, że to jakiś nieudacznik, który niewystarczająco pozytywnie myślał. Różnym ludziom - i pesymistom i optymistom - zdarzają się przykre sytuacje. Bardzo szanuję ludzi, którzy pragną te sytuacje zrozumieć, pojąć z czego wynikały, by dzięki temu się rozwinąć. I tylko o to chodziło. Zrozumienie, które przy okazji osiągają przekracza ramy samej tej sytuacji (zawsze idzie dalej), ale w odniesieniu do danego typu sytuacji sprawia, że potem żyje się lepiej. To dużo lepsze niż wyparcie i twierdzenie, że to był wynik zbyt małej dawki optymizmu.

Niezbyt celnie mnie oceniasz i z tym patrzeniem przez "szkiełko i oko" (podczas, gdy faktycznie ja namawiam do otwartości umysłu), i z tym stwierdzeniem, że z zasady coś tam. Z zasady jakiej? Zrozum, po prostu bardzo interesuję się sprawami związanymi z ezoteryką i duchowością. To chyba niezbyt pasuje do Twojej wizji mnie, prawda? Przez swoje zainteresowania zdaję sobie sprawę z potencjalnego nieprawidłowego wykorzystywania pewnych technik. Przykładowo hipnoza potrafi dać pozytywne efekty, ale jednak warto zdawać sobie sprawę z tego jakie może nieść zagrożenia, czyli na jakiej zasadzie działa (nie w sensie uproszczonym tylko wziąwszy pod uwagę energetyczną strukturę człowieka), by po prostu nie zaszkodzić. Chodzi o swoiste BHP.

Myślę, że nie zrozumiałaś dlaczego napisałam tu o narodowym socjalizmie. W zasadzie trzeba by to obszerniej wytłumaczyć, by faktycznie mieć pewność, że zostanie dobrze zrozumiane, bo nie wszyscy po prostu interesują się ezoteryką i tym podobnymi kwestiami. Ale pokrótce w tym porównaniu chodziło o to, że u podstaw nazizmu leżały całkiem pozytywne pobudki i mogę zrozumieć zapał tych ludzi, bo naprawdę byli idealistami i chcieli dobrze (przynajmniej na początku). Jednak ponieważ wykorzystywali ezoterykę i religie rozumiejąc je dość powierzchownie popełnili sporo błędów, sporo uproszczeń i z tego całego dążenia do polepszenia sytuacji ludzi wyszło coś zupełnie odwrotnego. Gdyby chociaż udało im się polepszyć los samych Niemców, ale i oni przecież - ten naród, dla którego dobra to wszystko miało być - on także bardzo mocno od tych działań ucierpiał. Nie mówi się zbyt powszechnie o podłożach nazizmu związanych z potrzebami duchowymi i ezoteryką, a to w istocie klucz do całej tej historii. Kiedy się to pomija (a pomija się powszechnie) zostaje jakieś dziwne polityczne zjawisko niezbyt zrozumiałe i pod względem sensu, i planów jak i działania na ludzi (skąd brały im się takie, a nie inne pomysły, dlaczego coś na ludzi tak silnie działało).

Co do końcówki Twojej wypowiedzi, to jest to doskonały przykład na to, jak ktoś, kto chce wierzyć w całkowite dobro danego systemu myślenia i działania nawet nie zauważa jego ciemniejszych stron. Zrozum, że "Sekret" to dbanie przede wszystkim, a w końcu wyłącznie o siebie. W którymś momencie tam nawet pada stwierdzenie tego rodzaju, że nie trzeba się przejmować, że czegoś zabraknie, bo wystarczy chcieć, a wszyscy niby nie chcą tego samego, więc możemy się tak usprawiedliwiać spełniając swoje zachcianki (z tymże nie wiem jak to się ma do powszechnej sytuacji, że kilka osób pragnie konkretnej niepowtarzalnej rzeczy lub miłości konkretnej, niepowtarzalnej przecież osoby). Prawda jest jednak taka, że Ziemia jako planeta się wykańcza. I jest to efekt właśnie takiego myślenia, że możemy ją eksploatować i zanieczyszczać bez opamiętania, bo na pewno nie będzie tak źle i jakoś się odrodzi i "nie bądźmy pesymistami". W takim myśleniu nie ma miejsca na troskę o inne stworzenia czy np. właśnie Ziemię. Mamy obecnie na świecie bardzo poważny problem związany z faktem makabrycznego rozrośnięcia się korporacji. To jak i inne podobne sytuacje jest wynikiem właśnie tego, że zbyt wiele osób myślało głównie czy wyłącznie o sobie nie przejmując się dobrem ogólnym.

Te pieniądze, które sobie ktoś "przyciągnie" nie powstają z niczego. Rozumiem, że ludzie chcą się w ten sposób oszukiwać, by to wszystko wyglądało tak różowo, ale w rzeczywistości tak nie jest. Cały świat jest powiązany. Każde Twoje działanie będzie z kimś, czymś związane. Nie obędzie się bez wpływu na innych. To nie jest kreacja z niczego. Chyba wiele osób myśli o tym właśnie w ten sposób - że to tworzenie czegoś z niczego - niestety tak nie jest.

ocenił(a) film na 1
eles

Faszyzm nie wynikał z wychowania Hitlera. Warto poznać trochę podstaw ezoterycznych tego nazwijmy to ruchu. Idei, z których to wszystko wynikło. Przy okazji jest to świetny przykład negatywnych skutków globalizacji. Nie krytykując chrześcijaństwa jako takiego (w sensie np. wartości chrześcijańskich itp.) zdarzyło się tak, że chrześcijaństwo rozpowszechniło się na całym świecie wypierając, często przemocą, wierzenia rdzenne. Dla wielu narodów była to religia napływowa - obca w tym sensie, że nie wynikająca z ich pierwotnych wierzeń, symboli związanych z ich formą duchowości, podświadomością itd. w związku z czym nie mogła (tak jak i dzisiaj nie może) zaspokoić potrzeb duchowych ludzi (które to potrzeby ze względu na swoja naturę ludzie mają, jedni w mniejszym, jedni w większym stopniu, ale ogólnie mówiąc można powiedzieć "mają") i nie mogła też być dla nich w pełni zrozumiała. Wierzenia rdzenne odnosiły się do symboliki, wartości, problemów i lęków związanych z ludźmi żyjącymi na danym terenie i dlatego też były w stanie owe potrzeby duchowe zaspokoić. Tak więc nastąpiła sytuacja, której w sumie można było się spodziewać, że w pewnym momencie Niemcy (i ogólnie Germanie) dotykani pewnymi niepowodzeniami gospodarczymi nie mogli znaleźć oparcia w tej obcej religii w związku z czym zrodziła się w nich chęć zwrócenia się do dawniejszych wierzeń i odbudowania swojego dawnego systemu duchowego (jeśli można to tak nazwać, no po prostu wierzeń). W sumie nie mieli wcale złych intencji, po prostu czuli normalną dla ludzi potrzebę wsparcia duchowego, które w dawniejszych czasach rdzenne religie zawsze zapewniały zwłaszcza w chwilach jakichś wojen czy problemów gospodarczych itd. No więc zaczęli odbudowywać swoje dawne wierzenia - swoją dawną religię, jednak ponieważ wiele rzeczy zinterpretowali dość nieprawidłowo (robienie takich pomyłek jest w końcu rzeczą ludzką, a poza tym ponieważ te wierzenia zostały wytrzebione przez chrześcijaństwo mieli prawo nie potrafić pojąć jak to wszystko wyglądało w wersji oryginalnej i szereg rzeczy źle zrozumieć) niestety powstał z tego twór dość makabryczny. Pobudki jednak były szczytne.

Oczywiście wiele osób robi z Hitlera i jego współpracowników kompletnego wariata i takie jego postrzeganie u "szarych ludzi" jest bardzo częste. Z tymże przy takim podejściu połączonym z powszechną niechęcią do poważnego traktowania motywów religijno-ezoterycznych w historii powstania nazizmu ludzie zazwyczaj nie rozumieją o co w tym wszystkim chodziło i w jaki sposób łączyło się to z kwestiami religijnymi. A szkoda, bo to była dobra lekcja m.in. tego, że nie należy lekceważyć potrzeb duchowych ludzi. Paradoksalnie po rozpowszechnieniu się postrzegania Hitlera jako zakompleksionego wariata tym bardziej szalonego, że zainteresowanego ezoteryką, sama ezoteryka jak i ogólnie kwestie duchowe zaczęły być taktowane z jeszcze większą pogardą i lekceważeniem. A poziom nonszalancji w stosunku do wykorzystywania różnych technik opartych na fakcie obecności innych poza fizycznym planów istnienia wzrósł do maksimum. No i skończyło się w końcu właśnie na tym, że ludzie nie zastanawiają się dlaczego coś działa, ale skupiają się na wykorzystaniu tego siłą rzeczy wywołując wiele szkód. Bezpieczne zastosowanie różnych technik wymaga jednak pewnej wiedzy.

"Wewnętrznym ja" albo "prawdziwym ja" albo jaźnią nazywa się naszą faktyczną istotę, a nie to, co powstaje w wyniku ukształtowania nas przez rodziców i w tym wartości przez nich narzuconych (choćby i były przez nas pozytywnie i chętnie przyjmowane). Żeby dotrzeć do swojego prawdziwego ja trzeba sporo pracy i niestety zawsze jest ona do zrobienia, bo podczas życia odbieramy mnóstwo wpływów, które nasz kształtują (których to wpływów często nawet nie zauważamy) - to, co postrzegamy jako swoją osobowość, choć faktycznie nią nie jest.
Faktycznie jeśli postępuje się zgodnie ze swoim wewnętrznym ja jest ok, ale to się wiąże z podejściem nastawionym na rozumienie/zagłębianie się w sens tego, co nas spotyka (niezależnie czy dobre czy złe) i dopiero po jakimś czasie możemy wtedy zacząć choć trochę dostrzegać jak wygląda to nasze prawdziwe ja, nawiązać z nim jakiś kontakt. Potem faktycznie można odnieść wrażenie, że los sam nam pomaga, że przyciągamy sprzyjające sytuacje, ale te sytuacje nie są nigdy wymyślane przez nas (tak jak w przypadku metody z "Sekretu"), a wynikają z coraz większego zharmonizowania z naszym wnętrzem. Tak jakby dostrajamy się do swojego wnętrza, pozbywamy się iluzji związanej z tym, co dotychczas uważaliśmy za siebie - swoją osobowość - i przez to dostrajanie dostrajamy się też do reszty otoczenia i to wywołuje "samo z siebie" pozytywne dla nas efekty. I jak najbardziej ma się wtedy wrażenie, że przyciąga się dobre sytuacje, ale istotne jest to, że się ich nie wymusza. Natomiast kiedy sami wymyślamy to, co chcemy przyciągnąć, to dokonujemy tego nie posługując się swoim prawdziwym ja, a tym fałszywym. Spełnić się to jak najbardziej może, bo to nietrudne, ale nie będzie to zgodne z naszym prawdziwym ja i w ten sposób oddalamy się od osiągnięcia samoświadomości (nawiązania kontaktu ze swoją jaźnią), popadamy w coraz większą dysharmonię względem naszego wnętrza.

Nie ma nic złego w pragnięciu czegoś, ale wymuszanie zaistnienia tego już jest bardzo złe. Jeśli nie wymuszamy, a po prostu pragniemy i nasze pragnienie się spełni jest ok, bo nie ingerujemy w porządek naturalny. Generalnie można to podsumować w ten sposób, że im bardziej będziemy w harmonii ze sobą (swoim wnętrzem) i otoczeniem tym więcej będzie sytuacji, które będą nam sprzyjać, ale one będą pojawiać się jako następstwo/wynik tej naszej harmonii. Wywoływanie zaistnienia sytuacji, które sobie sami wymyślamy takie jak w "Sekrecie" jest odwrotne to drogi poznawania siebie. Nie wiem czy wystarczająco dobrze to wyjaśniłam. Mam nadzieję, że w miarę zrozumiale.


Co do tego, co piszesz o odp. do boberka. Większość rzeczy podawanych w "Sekrecie" jako przykładowe pragnienia do ziszczenia to jednak rzeczy materialne, więc trudno tu nie mówić o materialnym podejściu. Tam nie ma sytuacji, że ktoś chce mieć po prostu tyle, by nie musieć się martwić, czuć się bezpiecznie, tam w kółko lecą przykłady w stylu "chcę jeszcze więcej zer na czeku".

Co do mnie, to absolutnie nie chciałabym, żeby każdy przyznawał mi rację. Nie rozumiem jak można mieć takie dążenie. Zgadzam się, że jest miło się nie kłócić - to na pewno. Ale nie widzę pragnienia jakiegoś poklasku. Sprawia mi przyjemność jeśli ktoś wyniesie jakieś pozytywne odczucia rozmawiając ze mną (choćby w rodzaju poprawienia humoru), ale to nie musi się wiązać z przyznaniem mi racji. Jednocześnie jednak chcę, by te uczucia wynikały z tej osoby, a nie z tego, że ją "zaprogramowałam" wyobrażając sobie, że wszyscy się ze mną zgadzają i mnie chwalą. Gdybym osiągnęła jakiś poklask, przyjaźń, miłość czy cokolwiek innego na drodze korzystania z "prawa przyciągania" tego poprzez takie programowanie przyszłości w stylu "Sekretu" nigdy nie wiedziałabym ile z tego jest prawdą, a ile iluzją. Cały czas musiałabym żyć ze świadomością manipulowania ludźmi (bo to wpływanie na czyjś osąd jest dokładnie manipulowaniem) z czym czułabym się fatalnie. Miałabym kaca moralnego. Dla mnie to okropna sytuacja. Ale na tym przykładzie dobrze widać różnicę naszego podejścia. Nie chodzi mi o krytykowanie Ciebie, ale o to, że po prostu na tę chwilę nie bierzesz pod uwagę pewnych rzeczy jak właśnie np. manipulowanie drugą osobą w celu sprawienia sobie przyjemności (zresztą w dodatku bardzo wątpliwej). Naprawdę nie jestem złośliwa pisząc te wypowiedzi. A jeśli są tak odbierane, a widać, że przez pewne osoby są, to trudno, ważne, że to prawdziwe reakcje, a nie zmanipulowane przeze mnie. Po takiej wymianie zdań nie mam nic sobie do zarzucenia, bo po prostu pragnę zmotywować ludzi do bardziej uważnego podchodzenia do różnych technik. Jeśli ludzie odbierają to jako jakiś atak, to później będą mogli zastanowić się nad tym (o ile rzecz jasna zechcą) dlaczego tak to odbierają i jeśli uda im się zrozumieć swoją reakcję rozwiną się i to także będzie dużo bardziej pozytywne niż gdyby przyznali mi rację.

Eleonora

A czy Ty, Eleonoru, przypadkiem nie robisz dokładnie tego samego, co forumowi obrońcy filmu "Sekret", tyle że na bardziej wyrafinowanym, subtelnym poziomie? Z jednej strony przedstawiasz swój system wiary, tj. kabałę jako coś mało przystępnego dla zwykłego śmiertelnika jak ja a z drugiej żądasz bezwzględnej czci i szacunku ode mnie dla tegoż systemu i jesteś na tyle zaniepokojona potencjalnym wpływem na mój umysł obecnych tu propagatorów "prawa przyciągania", że angażujesz taką porcję własnego czasu i energii w ideologiczną walkę z ww. której z powodzeniem starczyłoby na napisanie jakiegoś eseju przybliżającego mi choćby w 0,01% tajemnice wychwalanej przez Ciebie na każdym kroku kabały. Ale wolisz, żeby Twoja wiedza tajemna pozostała dla mnie w 100% nadal tajemna, widocznie nie jestem jeszcze na nią gotowy. W zamian oferujesz mi swoją misjonarską troskę, co by mnie przypadkiem zwolennicy "prawa przyciągania" nie pozyskali w swoje sidła, a jeśli już mają mnie pozyskać, to - niedajboże - nie zszargali przy okazji mojej opinii o owej kabale (a może Kabale?). Jednocześnie z góry zakładasz, że Twoja Kabała interesuje mnie więcej niż zeszłoroczny śnieg skoro musisz(?) bronić jej w moich oczach przed zakłamanymi sekciarzami i rezygnujesz z kontemplacji wspaniałości zwykłej chwili sączenia herbaty czy czegoś równie prozaicznego na rzecz kontemplacji wspaniałości momentów wściekłego bicia w klawiaturę przeciwko zwolennikom konkurencyjnej sekty... oj przepraszam, zakłamanym podrzędnym sekciarzom, których system zabobonów stoi o co najmniej 10 szczebli niżej od Twojej Kabały. I zastanawia mnie szczerze, jaki jest cel Twojej działalności, skoro zgodnie z paradygmatem, za którym podążasz, wszystko płynie swoim naturalnym porządkiem rzeczy, a ignoranci* muszą pozostać ignorantami (*ludzie nie interesujący się/nie zgadzający z naukami Kabały), bo taki ich żałosny wybór. Zgodnie z Kabałą taka jest naturalna kolej rzeczy, że jacyś przedszkolni szarlatani pod wpływem jakiegoś zręcznie spreparowanego filmiku pochwycą moje serce i mój umysł w swoje szeregi, a jednak uparcie próbujesz zakłócić ten porządek rzeczy... Przyznajesz sama, że Twój poziom zrozumienia Kabały jeszcze Cię nie zadowala w pełni, a jednak z nutą mentora objawiasz swoim adwersarzom jak to w śwetle jej tajników strasznie błądzą. Tak, to jest właśnie atak na Twoją osobę ze strony mojego nieoświeconego jeszcze Kabałą umysłu, kierowanego żądzą chęci próżnej rozrywki. Jestem też podejrzany o próbę manipulacji na poziomie astralnym, cokolwiek miałby ten - w świetle Kabały - zbrodniczy występek oznaczać. Pozdrawiam, Maciek.

ocenił(a) film na 1
xxxl

Kabała jest rozległą dziedziną wiedzy. Na ile dla kogo jest przystępna to zależy i od tej osoby i od tego na ile poświęci się studiom, co oczywiście wiąże się z tym na ile jest nimi zainteresowana. Jak się czymś nie interesujesz, to się w tym nie orientujesz. To raczej logiczne i całkowicie oczywiste. Dorabianie do czegoś tak zwykłego jakichś podziałów na gorszych i lepszych, zwykłych śmiertelników i wielce oświeconych jest według mnie śmieszne, ale widzę, że lubisz taki styl spojrzenia na świat, więc się w ten sposób przedstawiaj. Nie oczekuj jednak po mnie, że się podpiszę pod Twoimi nawiedzonymi wynurzeniami. To nie jest mój system wiary i nie żądam żadnej bezwzględnej czci dla niego (skąd Ty bierzesz te pomysły??). Nie pasuje mi po prostu powoływanie się na dane dziedziny wiedzy, podczas gdy głosi się coś całkowicie niezgodnego, dosłownie sprzecznego z tym, czego chcemy użyć na poparcie głoszonych poglądów. Nie wymagam od nikogo jakiejś czci dla czegoś tylko po prostu minimum uczciwości.

Nie rozumiem po co usiłujesz wmawiać mi jakieś dziwne intencje. Jak chcesz z czegoś korzystać, to przecież Ci nie przeszkadzam. Mam prawo wypowiadać się na temat tego filmu jak i wpisów pod nim. To jest forum dyskusyjne i akurat jesteśmy pod filmem, który dotyka konkretnej tematyki. Nie mam za to obowiązku, by Cię czegoś nauczać, coś Ci przybliżać itd. Nie mówiąc już o tym, że mam co do takich kwestii bardzo ostrożne podejście, bo wiem, że z takim "pomaganiem" lepiej uważać, bo mimo dobrych intencji łatwo można zaszkodzić.

Co do pisowni, to pisze się z małej litery: kabała. I nie jest to żadna "moja kabała" czy "moja Kabała" i daruj sobie to skrajnie egocentryczne podejście, że idzie tu tak bardzo o Ciebie - o Twoje zdanie na jakiś temat, o przeciąganie Twojej osoby na czyjąś stronę itd. Zauważyłam powoływanie się na kabałę dla poparcia idei całkowicie potępianych przez kabałę, więc zareagowałam. Raczej mam do tego prawo. Nie rozumiem sensu Twojej przemowy, bo nie wydaje mi się, żeby wypisywanie kłamstw (bo do tego się to sprowadza) było czymś wartym bronienia. I zupełnie nie interesuje mnie czy Ciebie interesuje kabała czy też nie. Nie wiem po co najpierw piszesz, że może i byś chętnie przeczytał coś na ten temat zamiast czytać powyższe krótkie sprostowania, pouczasz mnie na co powinnam chcieć przeznaczać swój czas, oświecasz mnie, że pisząc do kogo innego miałam na uwadze Twoją osobę ( :)) ), a w końcu stwierdzasz, że to, co mi radzisz, że powinnam była napisać i tak by Cię nie interesowało. Może najpierw sam się zastanów o co Ci właściwie chodzi zamiast produkować porady dla innych i wywody na temat tego o co według Ciebie innym chodzi.

Eleonora

Czytając dyskusję nie wykluczyłem się z grona jej anonimowych obserwatorów (przynajmniej do popełnienia poprzedniego wpisu), pisząc w pierwszej osobie postawiłem się dla przykładu w roli właśnie takiego, gdzie tu egocentryzm? Lubimy przypisywać innym wady, których u siebie nie widzimy... ;-) Dzięki za ekspresowy profil psychologiczny, obawiam się jednak, że bardziej przyda się jego autorowi niż obiektowi;-P

Eleonora

Pozostawiając wycieczki osobiste na boku, mam pytanie. Czy nie uważasz, że ten cały "sekret" jakąkolwiek nie byłby ściemą i mistyfikacją, może być jednocześnie kolejnym, niezbędnym doświadczeniem do przerobienia dla niektórych albo i wielu ludzi? Może kłamstwa i iluzje też mają czegoś uczyć i na swój sposób również pełnią konstruktywną rolę w rozwoju osobistym? Ktoś tu wcześniej napisał, że owo rzekome prawo przyciągania działa jak efekt placebo... cóż w tym deprymującego? Placebo jest uznaną i skuteczną metodą stosowaną przez medycynie, więc dlaczego takie para- lub wręcz pseudonaukowe doktryny nie miałyby działać w podobny sposób odnośnie całego życia a nie tylko fizycznego zdrowia? Może ktoś tkwi akurat na takim etapie osobistego rozwoju, że właśnie taka doktryna a nie inna jest mu teraz potrzebna, by pójść do przodu i kiedy poczyni maksymalny postęp, na jaki owa doktryna mu pozwala, sam dojrzeje do tego, by ją zweryfikować i odrzucić?

Znowu się czepiam: Z jednej strony krytykujesz kamień, bo można się o niego potknąć i upaść, a z drugiej powtarzasz, że wyrżnięcie łbem o glebę dla niektórych bywa, choć przykrym, to jednak koniecznym doświadczeniem, niezbędnym do rozwoju świadomości. Czy tylko ja zauważam elementarną sprzeczność w Twojej linii przekazu?

ocenił(a) film na 1
xxxl

Szczerze mówiąc, to ja w ogóle nie rozumiem dlaczego zacząłeś tu do mnie pisać i to w taki sposób. Komentowałam konkretne wpisy zwracając się do konkretnej osoby (chodzi o wpisy, gdzie była mowa o kabale, bo tylko do nich się odniosłeś) i po prostu nawołując do tego, by nie twierdziła, że propagowane w "Sekrecie" zachowania mają swoje podstawy w takich dziedzinach wiedzy czy filozofii jak np. kabała czy buddyzm. To po prostu nieprawda i o to dokładnie chodziło. Natomiast Ty przypisałeś mi jakies chęci wpływania na ludzi, zacząłeś coś tam pisać o manipulacji, sektach itd. Nie chce mi się teraz tego czytać od początku, ale już wtedy cały ten Twój komentarz do moich wpisów wydał mi się po prostu nie na temat. Nadal nie wiem gdzie widzisz związek między tym, co ja pisałam, a tym, co zacząłeś mi przypisywać. I nadal nie widzę nic niewłaściwego w tym, by zwrócic komuś uwagę skoro kłamie. Przy czym to zwracanie uwagi skierowane jest do tej osoby, więc nie wiem w jaki sposób odnosisz to do innych użytkowników i w tym siebie.

Co do Twojego egocentryzmu, to przejawił się właśnie w tym, że z niewiadomych dla mnie powodów uznałeś, że wpisy bardzo wyraźnie kierowane do konkretnej osoby kierowane są jakimś cudem także (albo po prostu w ogóle) do Ciebie - jakby nie było możliwe, że jakieś dwie osoby wymieniają wpisy kierując je konkretnie do siebie i komentując wypowiedzi tej konkretnej drugiej osoby. Poza tym uznałeś, że chcę jakoś tam na Ciebie wpływać, albo powinnam chcieć coś tam Ci objaśniać itd. Za dużo jest tego widzenia siebie i swojej roli, czy postrzegania się jako obiektu docelowego wpływu, by nie pomyśleć o egocentryzmie. Forum jest publiczne i oczywiście każdy użytkownik może czytać te wpisy i pisząc je każdy piszący z tym się liczy, ale jeśli wymiana zdań odbywa się między dwiema osobami i dotyczy bardzo ograniczonych treści, to naprawdę nie rozumiem jak może komuś innemu (nie będącemu jedną z tych dwóch osób) przyjść do głowy, że ta wymiana zdań w jakiś sposób dotyczy właśnie jego.

I w pierwszym wpisie byłeś złośliwy, i teraz dalej silisz się na złośliwości. To jest zauważalne, ok, odnotowuję to w umyśle, ale nie chce mi się w to bawić.

Co do samego filmu, to dyskutowałam już o tym konkretniej w innych tematach i w ogóle mam na ten temat wyrobione zdanie. Jeśli o mnie chodzi, to nie pisałam nigdzie, że to ściema, albo że działa na zasadzie efektu placebo. Nie określiłabym też tego nigdy doktryną, tak jak Ty to określasz.
Powiem Ci tak, ale tak zupełnie niezłośliwie i naprawdę, proszę, postaraj się uwierzyć, że piszę to bez złośliwości - z tego, co napisałeś (w tym pierwszym poście i teraz) widać, że nie rozumiesz moich poglądów. Strasznie dużo rzeczy poprzekręcałeś, inne dodałeś od siebie, a może z poglądów jakichś innych osób. Mi z kolei nie zależy na tłumaczeniu Ci moich poglądów, czy w ogóle różnych kwestii związanych z poruszana tu tematyką, bo to by było dosyć pracochłonne. W innym czasie być może chętnie bym się za to zabrała, ale teraz naprawdę nie chce mi się, bo dokładne tłumaczenie wymaga sporo czasu i napisania bardzo rozległego tekstu. A właściwie szeregu tekstów.

Poza tym, i tu też się nie obraź, ale widzę, że po prostu chcesz sobie pogadać, pospierać się dla sportu - coś w tym stylu - a nie obchodzi Cię to (ta tematyka) w faktycznie poważny sposób. To porównanie do potykania się o kamień jest bardzo ułomne. Chodzi o to, że właśnie w tego typu sposób komentujesz moje poglądy z czego widać, że ich nie rozumiesz i jednocześnie nie zadajesz pytania czy może coś źle zrozumiałeś (co by miało miejsce gdybyś faktycznie był zainteresowany poznaniem tych kwestii), tylko dokonujesz podsumowania tego rodzaju, że niby moje poglądy są sprzeczne i jedyne o co pytasz to to czy tylko Ty to widzisz. Cały problem w tym, że Ty wcale nie znasz moich poglądów w związku z czym nie możesz ich w ten sposób oceniać. Przedstawiasz po prostu swoje pomysły, badasz dwie strony medalu, ale wszystko to robisz ze swojego punktu widzenia i przy użyciu swoich poglądów. To nie ma związku z moimi poglądami, tak więc nie podpisuj mnie pod tym.

Eleonora

Kilka cytatów z Twoich wcześniejszych wypowiedzi:

"po prostu zachowaj to dla siebie i nie zarażaj innych swoim błędnym rozumowaniem"

"Nagadasz takich bzdur komuś, kto ma na ten temat zerową wiedzę i tylko wprowadzisz go w błąd"

"Ze swoim życiem możesz robić co chcesz, ale naprawdę nie zarażaj ludzi tym swoim beznadziejnym podejściem."

"nie mając nawet pobieżnej wiedzy dotyczącej tych dziedzin wprowadzasz ludzi w błąd"

"nie wmuszaj innym swoich poglądów"

Teraz cytat z ostatniej wypowiedzi:

"Co do Twojego egocentryzmu, to przejawił się właśnie w tym, że z niewiadomych dla mnie powodów uznałeś, że wpisy bardzo wyraźnie kierowane do konkretnej osoby kierowane są jakimś cudem także (albo po prostu w ogóle) do Ciebie - jakby nie było możliwe, że jakieś dwie osoby wymieniają wpisy kierując je konkretnie do siebie i komentując wypowiedzi tej konkretnej drugiej osoby."

Wynika z tego, że lubisz szafować takimi pojęciami jak "inni", "ludzie" (cokolwiek one dla Ciebie znaczą), tylko po to, by upokorzyć swojego przeciwnika w dyskusji, dając mu do zrozumienia, że sam zaszczyt dyskutowania z Tobą zawdzięcza rzekomej trosce o jakieś bliżej niesprecyzowane dobro ogółu (czytaj "innych"). Kiedy jednak ktoś z tych "innych" już się wynurzy na powierzchnię, oznajmiając że poradzi sobie bez Twoich obszernych porad i wskazówek, odwracasz kota ogonem, wmawiając że chodziło Ci tylko o dyskusję z konkretnym adwersarzem, a "innych" masz głęboko w d... ;-) Twierdzisz, że brakuje Ci czasu na objaśnianie kabały na forum publicznym, ale nie brakuje Ci go na obszerne wypowiedzi, które mają udowodnić jak bardzo niedouczeni i pełni psychologicznych skaz są Twoi rozmówcy. Nie wystarczy po prostu napisać "Jako praktykująca kabalistka zapewniam, że to co tutaj wypisują zwolennicy komentowanego filmu nie ma nic wspólnego z kabałą, koniec kropka." Nie, nie wystarczy. Dlaczego? ............ ;-)

Uczepiłem się, bo podobał mi się film, o którym jest ten cały wątek, a kabała jest dla żydów i trzeba znać język hebrajski, by ją w ogóle zacząć studiować. Dlatego jest zbyt hermetyczna dla mas, w tym i dla mnie (nie jestem żydem i nie znam hebrajskiego). Oczywiście są też inne "kabały", które mają się do tej oryginalnej żydowskiej jak czekolada do wyrobów czekoladopodobnych. Kto lubi, ten je, wmawiając sobie, że jest prawdziwa;-)

ocenił(a) film na 1
xxxl

Bardzo dziwne wnioski wyciągasz z tych przytoczonych cytatów. Jeśli widzę, że ktoś kłamie i w ten sposób jak najbardziej może wprowadzać innych w błąd, to zwracam mu uwagę. Każdy ma prawo do tego typu reakcji i uważam, że warto, by ludzie reagowali stykając się z takim postępowaniem. Nadal twierdzę, że to słowa kierowane do konkretnej osoby. Z innymi ludźmi związek to ma taki, że czytając te kłamstwa zostają wprowadzeni w błąd. Nie wiem czy istnieje ktoś, kto lubi być wprowadzanym w błąd. Nie ma tu z mojej strony żadnego nastawania na wolność osobistą innych osób, zapędzania ich do jakiejś sekty czy choćby zachęcania do poznawania jakichś filozofii i dziedzin wiedzy, co usiłujesz mi wmawiać. Jednak jeśli ta konkretna osoba, do której kierowałam swoje słowa, pragnie nauczać (a mówi to otwarcie w róznych miejscach), to jednak mogłaby zdobyć się na trochę więcej pokory wobec wiedzy i jakieś poczucie odpowiedzialności. To jest kwestia etyki. Ja się nie pcham do odgrywania roli mistrza dla innych. To nie jest zabawa. Z taką rolą zawsze wiąże się wielka odpowiedzialność.

I tak, chodzi o dobro ogółu w tym sensie, że wprowadzanie ludzi w błąd, okłamywanie ich z pewnością nie jest w ich interesie i im nie służy. I nie możesz mylić takiego sprostowywania kłamstwa z tym, że powinnam czuć się zobowiązana nauczać Cię czegoś (co Cię w dodatku nie interesuje...), tłumaczyć Ci coś itd., a jeśli stwierdzam, że z tych czy innych powodów nie chcę tego robić, to uznajesz mnie za nie wystarczająco troszczącą się o Ciebie jako przedstawiciela tych "innych".

I dalej piszesz: "Kiedy jednak ktoś z tych "innych" już się wynurzy na powierzchnię, oznajmiając że poradzi sobie bez Twoich obszernych porad i wskazówek, odwracasz kota ogonem, wmawiając że chodziło Ci tylko o dyskusję z konkretnym adwersarzem, a "innych" masz głęboko w d... ;-) "

Stwierdzasz, że sobie poradzisz bez czytania moich wypowiedzi i ja nie mam nic przeciwko temu. Nie rozumiem z czego wynika Twoja potrzeba oznajmienia mi tego. Nikt nie ma obowiązku czytania moich wypowiedzi i też nigdzie nie twierdziłam, że ktos sobie bez nich nie poradzi. Natomiast paradoksalnie akurat Ty twierdziłeś, że właśnie powinnam się czuć w obowiązku do tworzenia objaśnień...Mimo, że Cię nie interesują, że się bez nich obejdziesz, to jednak masz pretensje, że nie widzę sensu i nie mam ochoty nic Ci z tych rzeczy objaśniać.... ot.. logika..

I nadal podtrzymuję to, że posty, które komentowałeś dotyczyły wymiany zdań między dwiema osobami, i jak najbardziej mogłeś z nich nic nie wynosić. Mogłeś też swobodnie olać moje wypowiedzi i chcieć być wprowadzanym w błąd przez te wpisy, które prostowałam. I tym bardziej właśnie jest niezrozumiałym co własciwie stanowi dla Ciebie problem. Natomiast twierdzenie, że niby stwierdziłam, że mam "innych" głęboko w d... jest jedynie Twoim wymysłem. W ten sposób także mogę wymyślić coś kompletnie z sufitu i zacząć Ci wmawiać, że to napisałeś i że tak uważasz.

@ "Twierdzisz, że brakuje Ci czasu na objaśnianie kabały na forum publicznym, ale nie brakuje Ci go na obszerne wypowiedzi, które mają udowodnić jak bardzo niedouczeni i pełni psychologicznych skaz są Twoi rozmówcy. "

I znowu przekręcasz. Jak każdy mam prawo poświęcać swój czas na to, co sama wybiorę. A Ty praktycznie masz do mnie pretensje o to, że znajduję czas i ochotę na pisanie postów jako takich, których w dodatku nie masz przecież obowiązku czytać. Uważasz, że powinnam się Ciebie pytać o pozwolenie i wskazówki o czym pisać (albo co innego robić) i ile czasu na to poświęcić?? Kim Ty niby dla mnie jesteś?

Nie twierdzę, że brakuje mi czasu na pisanie tu o kabale, ale przede wszystkim nie mam na to ochoty, bo po pierwsze jeśli już coś mam tłumaczyć, to komuś, kogo to faktycznie interesuje (a np. Ty sam stwierdziłeś, że błędnie założyłam - choć wcale nie założyłam - że Ciebie kabała może interesować, a Ciebie nie interesuje), a po drugie to bardzo rozległa tematyka i wymaga wiele pracy, by to jakos streścić, a i po streszczeniu zajęłoby to dużo miejsca. Generalnie dużo łatwiej rozmawiać mi na ten temat w sensie mówienia, a nie w sensie wymiany myśli w formie pisemnej. Masz bardzo dziwne przeświadczenie, że jakąkolwiek wiedzę - oczywiście nie całą, ale jakiś jej pokaźny fragment - można opisać w postach o zbliżonej długości do tych wpisów tutaj. Żeby faktycznie przekazać jakiś podstawowy zasób informacji na dany temat trzeba napisać przynajmniej niewielką książkę, ale jednak książkę i nadal będą to tylko podstawy. Pisać książki na forum filmwebowym faktycznie mi się nie chce i znajdywać na to czasu także nie chcę. I bynajmniej nie ma to żadnego związku z poniżaniem kogoś/uważaniem za gorszego. Każdy ma prawo wyboru co do tego, co go interesuje i sięgania do odpowiednio obszernych i dokładnych źródeł dotyczących tych tematów. Cały czas usiłujesz mi wmówić, że uważam ludzi nie interesujących się tym, czym interesuję się ja, za gorszych, ale niestety dla Ciebie tak nie jest. Użytkownik, którego bronisz twierdzi, że w wielu przypadkach książkę na jakiś temat wystarczy przekartkować lub jedynie przeczytać z niej spis treści zamiast czytać ją w całości. I efekty takiego podejścia są niestety widoczne. Żadnej dziedziny nauki nie da się zgłębiać poprzez czytanie na jej temat paru zdań. To wszystko.

@ "Nie wystarczy po prostu napisać "Jako praktykująca kabalistka zapewniam, że to co tutaj wypisują zwolennicy komentowanego filmu nie ma nic wspólnego z kabałą, koniec kropka." Nie, nie wystarczy. Dlaczego?"

Dla Ciebie to, co napisałam ma jakiś inny wydźwięk. Dla mnie ma właśnie taki, że nie można powoływać się na kabałę czy np. buddyzm propagując działania, które te nauki/filozofie/religie określają (z potężnym uzasadnieniem oczywiście) jako bardzo szkodliwe i nieprawidłowe.

@ "Uczepiłem się, bo podobał mi się film, o którym jest ten cały wątek, a kabała jest dla żydów i trzeba znać język hebrajski, by ją w ogóle zacząć studiować. Dlatego jest zbyt hermetyczna dla mas, w tym i dla mnie (nie jestem żydem i nie znam hebrajskiego). ..."

Podobał Ci się film - ok. Tylko w tym momencie powstaje pytanie dlaczego po prostu nie napiszesz konkretnie tego, dlaczego po prostu nie piszesz o filmie, a robisz jakieś zakamuflowane podchody wmawiając mi słowa i intencje, które sam wymyśliłeś, a pod którymi ja nie mam zamiaru się podpisywać.

I znowu dochodzimy do sytuacji, że w końcu stwierdzasz, że kabała Cię nie interesuje, czego bynajmniej się nie czepiam, bo każdy ma prawo interesować się tym, czym chce, ale mimo właśnie tego (że Cię nie interesuje) zacząłeś drążyć dlaczego nie postarałam się objaśnić kabały dla takiego przedstawiciela "innych", którym jesteś. Dlaczego nie mam na to ochoty, dlaczego szkoda na to czasu. Sam sobie na to wszystko odpowiadasz. Ciebie to nie interesuje, więc po co? Tak naprawdę w ogóle nie powinien Cię obejść cały ten fragment dotyczący kabały, a konkretnie do niego się przyczepiłeś. Jednocześnie też twierdzisz, że uważasz, że kabała jest zbyt hermetyczna dla mas i w tym dla Ciebie, ale wcześniej usiłowałeś mi wmówić, że uważam Cię, czy kogokolwiek innego, kogo kabała nie interesuje, za jakiegoś gorszego i przygłupiego. I jednocześnie, że zamiast pisać to, co chciałam tu napisać mogłam zamiast tego - czyli w formie tekstu o mniej więcej tej samej długości - objaśnić kabałę. Objaśnić ją dla osoby, której ona wcale nie interesuje (!) i która niby jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że nie da się takiej wiedzy przekazać w tak niedługim tekście.

Ty weź się w przyszłości najpierw zastanów o co Ci właściwie chodzi, co chcesz atakować, a czego bronić.

eles

Przyznałeś właśnie, że wiara jest formą manipulacji. Najwięcej zyska ten, kto sam siebie oszuka.

Don_Bugatti

Ja wykorzystuje "sekret" w leczeniu, osoba pierwszego dnia odzyskuje sprawność. Czy się to komuś podoba czy nie, to jednak całość działa. Jeśli chodzi o badania naukowe to przeczytałem to co sugeruje link, to są jakieś żarty, bibliografia z przed pół wieku!!! polecam 4 godzinny wykład naukowca Gregga Bradena, language of divine matrix. Wszystko co tam przedstawia jest udokumentowane a wnioski z eksperymentów jasne.

BTW efekt placebo widzę akceptujemy, jednak nie ciekawi kogoś jak to się dzieje że przez umysł ludzie są w stanie siebie wyleczyć ? czy nie dochodzimy tu do jakiegoś zaprzeczania ? Skoro ktoś dokonuje rzeczy które są uznawane za niemożliwe to jakiego lepszego dowodu ludzie chcą :). Mi to jednak nie zależy tak co kto myśli, sam wykorzystuje "sekret", działa doskonale, trudno mi o lepszą rekomendacje.

ocenił(a) film na 9
blufan

blufan jasna, krtotka i tresciwa wypowiedz.. jak najbardziej prawidolowa calkowicie popieram, rozwodzenie sie nad tematem oslabia dzialanie (czyt. wiare) pzdr.

ocenił(a) film na 10
Don_Bugatti

Zmienisz zdanie gdy sprawdzisz kto to jest Brajan Tracy i dla jakich poważnych firm pracuje (robiąc szkolenia dla najwyższego sektora).
O tym głównym założeniu z sekretu mówi otwarcie, potwierdzając to przykładami, często też powołuje się na badania z zakresu psychologii.
Ponieważ ten cały sekret miewał się bardzo dobrze i funkcjonował jako najważniejsze prawo (siła umysłu) ale wśród najbogatszych (elit sukcesu).
To co zrobiła Ronda, to tylko niczym Prometeusz, udostępniła go "pospólstwu" które, w większości nawet nie umie tego docenić, dopatrując się nie wiem czego. Tym czasem, gdy ktoś zechce sprawdzić, to znajdzie masę materiałów (a by zmienić paradygmat koncepcji świata, wystarczy obrzeżyć kilka filmów dokumentalnych, lub posłuchać audycji o odkryciach z zakresu fizyki kwantowej i płynących zeń NIESAMOWITYCH wnioskach).

Linki:

(Międzynarodowy autorytet w nauczanie sukcesu <o ile pamiętam gdzieś w połowie> mówi o znaczeniu siły umysłu -te same koncepcje co w "Sekrecie")

https://www.youtube.com/watch?v=K_bdKNluAuk

O fizyce sam sobie wybierz coś, bo jeszcze powiesz że podsuwam Ci tendencyjne (jest tego mnóstwo)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones