Pewnie miał to być film o odkrywaniu siebie i przebudzeniu seksualnym. O tym, że kobiety powinny dowiedzieć się, co sprawia im przyjemność i uprawiać seks na własnych warunkach. I ja się z tym zgadzam. Ale ten film tego nie pokazuje. Pokazuje za to pozbawione jakiejkolwiek racjonalności i wysoce ryzykowne działania dorosłej kobiety o umysłowości dwunastolatki, której mentorem w sferze seksu zostaje aktor porno (sic!) A dlaczego nie inna kobieta? Chce dowiedzieć się, co sprawia przyjemność mężczyznom? I w rezultacie znowu otrzymujemy obraz przedmiotowego traktowania kobiety przez samą siebie i definiującą siebie poprzez atrakcyjność seksualną. No nie wiem, czy taki cel chciała osiągnąć reżyserka - watpię.
Wydaje mi się, że Pani tego filmu nie zrozumiała lub z jakiegoś powodu nie dotknął Pani wrażliwości. Proszę jeszcze raz przeanalizować postawy reprezentowane przez matkę i siostrę, ze szczególnym naciskiem na jedną z ostatnich kwestii jakie wypowiada siostra do głównej bohaterki na temat związków. Myślę, że ten film jest bardzo sprawną i inteligentną krytyką ,,Hookup Culture", która według moich obserwacji zaczyna powoli być krytykowana w social mediach właśnie przez osoby w wieku bohaterek filmu (mid 20s), które w niej dorastały i definiowały swoją seksualność. Dla mnie jako młodego mężczyzny (w wieku bohaterek) bardzo ważny i piorunujący seans.
Raczej bohaterka w relacji z Joshem nie działała w ramach zasad ,,Hookup Culture" - widać było przywiązanie, wspólne spędzanie czasu. Dopiero dalsze wydarzenia spowodowały szaleńcze eksperymentowanie, których skutki opisuje trafnie realna osoba: "„W dzień czuję się jak człowiek, a w nocy czuję się jak towar seksualny. Skupiam się na tym, kto może chcieć się ze mną spotkać, a nie myślę o mojej osobowości ani aspiracjach”. I dobrze, że zaczyna być taka forma zachowań krytykowana przez same dziewczyny. Ale w filmie tej krytyki nie dostrzegłam, stąd moja ocena.