Polski tytuł Siedem Sióstr nie oddaje przewrotności jaką miał oryginalny tytuł. Mimo groteskowej wręcz brutalności i wielokrotnym gwałcie na logice to całkiem udany film.
Ucięło komentarz - Tak jak w piosence Artura Andrusa - miał stary tata Turek siedem zaradnych córek i nazwał je dniami tygodnia, bo tak prościej. W epoce rozdawnictwa PiSu na tym film by się skończył a napisy końcowe witałaby puste butelki po wódce kupione w pobliskim monopolowym za 3500+. Rok 2070 jest jednak bardziej ponury i wita nas przeludnieniem, totalitarną inwigilacją i klimatem delikatnej antyutopii. Dlatego córki muszą się ukrywać i udawać, że ich nie ma, do czasu aż jedna z nich znika. Film jest całkiem udany, nawet mimo groteskowej wręcz brutalności i wielokrotnych gwałtach na logice. Fabuła miejscami zaskakuje, a typowa sensacyjna nawalanka po mordach miesza się z głównym wątkiem pełnym intrygi, tajemnicy i kryminalnej historii. Ogólnie na plus, szczególnie jeśli lubimy filmy oparte na charakterystycznym i konsekwentnie prowadzonym do końca motywie przewodnim.