PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9526}
7,6 16 114
ocen
7,6 10 1 16114
7,6 8
ocen krytyków
Siekierezada
powrót do forum filmu Siekierezada

Nie dziwię się tym, którzy z filmu nie wszystko zrozumieli - myślę, że
jest on skierowany głównie do tych widzów, którzy wcześniej przeczytali
już książkę. "Siekierezada albo zima leśnych ludzi" Stachury jest
niezbędna dla pełnego zrozumienia wszystkich wątków filmu. Poza tym,
powieść zawiera to, czego z różnych powodów nie udało się przedstawić w
filmie. Choćby tylko z tych powodów warto ją przeczytać. Ale i z wielu
innych... Polecam też inną powieść Stachury - "Całą jaskrawość" - która
jest jakby prequelem "Siekierezady". W filmie monolog o "całej
jaskrawości" wypowiada Michał Kątny (i to w bardzo okrojonej wersji),
ale w rzeczywistości (powieściowej oczywiście:-) słowa te pochodzą od
samego Janka Pradery. Darujcie mi, ale muszę przytoczyć ten fragment:


"Przypomniało mi się, jak spotkałem kiedyś na mojej dymnej, mglistej
drodze jednego chłopaka. W pociągu go spotkałem. Krótko byliśmy razem.
Niedługo. Bardzo mi się podobał ten chłopak. Bardzo. Ale to, co mówił.
Mówił, ze widział coś, co on nazywał: cała jaskrawość. Tu nie chodzi -
mówił - ni o życie, ni o śmierć, ni o sens i bezsens, istotę i
istnienie, przyczynę i skutek, materie i ducha, serce i rozum, dobro i
zło, światłość i ciemność i tak dalej, i tak dalej, ale o coś zupełnie
innego. Chodzi - mówił- o to wszystko razem wzięte i podane na tacy.
- Jak ci na imię ? - spytałem go, kiedy wysiadł na jakiejś małej
stacyjce. Pamiętam dokładnie tę stacyjkę. mam ją mocno wbitą w pamięć.
- To jest nieważne, jak mam na imię. Nie ma znaczenia. O to też nie
chodzi. Bądź zdrów.
Podobała mi się jego żelazna konsekwencja i podobało mi się to
„bądź zdrów”. „Bądź zdrów” nie mówiło się od dawna. Wyszło z mody to
piękne proste pożegnanie. A on „bądź zdrów” powiedział. I to jakoś tak,
jakby cos wiedział o tym, o tej mgle mojej, co mnie wszędzie ściga i,
dopadłszy mnie, dusi.
Otworzyłem okno z korytarza pociągu na peronie i on wtedy podszedł
do mnie do okna. Podał mi rękę i powiedział:
- Edmund. Edmund Szerucki. A ty ?
- Janek Pradera.
- Bądź zdrów, Janek.
- Trzymaj się, Edmund.
Peresada nie wracał, a ja na tym skraju lasu, oparty o drzewo z
rękami w kieszeniach, patrzyłem jak wali śnieg, myśląc o całej
jaskrawości Szeruckiego. Wielka, niebywała sprawa, ta jego cała
jaskrawość, ale coś straszliwego, coś straszliwego i nieludzkiego było w
tym wszystkim. „Tu nie chodzi ni o życie, ni o śmierć, ni o sens i
bezsens, istotę i istnienie, przyczynę i skutek, materię i ducha, serce
i rozum, dobro i zło, światłość i ciemności i tak dalej i tak dalej, ale
o coś zupełnie innego. Chodzi o to wszystko razem wzięte i podane na
tacy”. Coś nieludzkiego było w tym wszystkim. On sam, Szerucki, to
przyznał, choć innymi słowami: - „I kiedy zobaczyłem tę całą jaskrawość,
to nie czułem nic: ani smutku ani beznadziei, ani strachu ani
przerażenia, ani radości ani nadziei, ani spokoju, ani zachwytu, ani
uniesienia, ani nawet zwyczajnej obojętności. Nic. Żadnego uczucia”.
Więc on sam to przyznał, Szerucki, że coś nieludzkiego było w tym
wszystkim, choć tego słowa nie użył, tylko inne słowa, ale które to
słowa do tej właśnie nieludzkości prostą jak strzelił drogą prowadziły.
Bo ta cała jaskrawość to było coś takiego zobaczonego wybitnie spoza. Z
zewnątrz. Z boku, z dołu czy z góry , wszystko jedno, ale spoza koła czy
też lepiej spoza elipsy, tak, spoza elipsy naszej galaktyki. „Chodzi o
to wszystko razem wzięte i podane na tacy” - powiedział Szerucki.
Szerucki jest tam sobie gdzieś poza i widzi, powiedzmy z góry, elipsę
naszej galaktyki. To jest ta właśnie taca. Na tacy - jak owoce: melony,
arbuzy, jabłka, śliwki, orzechy - ciała niebieskie: słońce, inne słońca,
miliony słońc, mgławice, komety, planety, gdzieś tam wśród planet
Ziemia, malutka jak wisienka, ledwie albo i wcale niewidoczna w
niezliczonej hiperbolicznej ciżbie niebieskich owoców. I wtedy być może
zaiste nie chodzi o to, co tam się na wisience dzieje: życie - śmierć,
dobro - zło, światłość - ciemność, miłość - nienawiść, wojna - pokój i
tak dalej i tak dalej, tylko o to wszystko razem wzięte i podane na
tacy. I na pewno coś boskiego jest w takim widzeniu, na pewno, ale przez
to może, że boskiego, to właśnie nieludzkiego. Straszliwie nieludzkiego.
Bogiem się jest tylko czasami, bardzo rzadko to się zdarza i dosyć
krótko to trwa, i dobrze, i tam, poza elipsą, bardzo rzadko się jest i
dosyć krótko to trwa, i dobrze, i poza tymi krótkimi wypadami jest się
zawsze tu, na tej planecie, i bardzo dobrze, i wtedy to już nie jest
tak, wtedy to jest tak, że to jednak idzie o miłość, o życie, o dobro, o
światłość, o pokój i tak dalej i tak dalej (...)".

Dzięki za cierpliwość. Bądźcie zdrowi!:-)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones