Larry miał wbić klin ówczesnemu systemowi i wzbudzić w społeczeństwie chęć do wyrażania swoich poglądów i nie bania się ich. Niestety film w pewnym momencie przerodził się w ładną laurkę opiewającą Pierwszą Poprawkę, a Flynt przestał być Robin Hoodem z pornolem w ręku, stał się za to świrem, który zamiast sprytnie zawładnąć ludem, robił z siebie debila rozdmuchiwanego przez opinię publiczną i media.
Niby skandaliczny i kontrowersyjny, podobno to nawet eRka, a nadal bali się pokazać genitalia, sceny odważne seksu czy cokolwiek przekraczającego granicę. W ostatecznym rozrachunku wszystko jest zbyt ugrzecznione, zbyt polityczne i zbyt ładne. Larry Flynt chciał być skandalistą - tak powinien brzmieć tytuł.