PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32184}

Skarb Sierra Madre

The Treasure of the Sierra Madre
7,8 6 542
oceny
7,8 10 1 6542
8,0 10
ocen krytyków
Skarb Sierra Madre
powrót do forum filmu Skarb Sierra Madre

Początek filmu bardzo dla Polaka jest zrozumiały; problemy ze znalezieniem pracy, a także wykorzystywanie we wszelkiej pracy 'na czarno'. Prawdziwa akcja zaczyna się, gdy Fred, Curtin i Howard wyruszają w poszukiwaniu złota. Śledzimy losy bardzo sympatycznych bohaterów, czasem z uśmiechem, czasem wzruszeniem, ale też refleksją. Bo ten film jest bardzo refleksyjny. I psychologiczny. Takiej psychologicznej głębi to się tutaj nie spodziewałem. Zrozumiały jest brak zaufania do uczestników podróży, gdy chodzi o tak dużą sumę. 'Ty w nich uwierzysz, a dostaniesz ołów, gdy się odwrócisz'. Jednak to Fred jest tutaj największym problemem, bo walczy z samym sobą. Walczy z własnymi urojeniami. To dobry człowiek, którego 'zepsuło złoto', o czym przestrzegał go przyjaciel. Jego człowieczeństwo, przytłoczone chciwością i strachem, widać, gdy strzela do Curtina. Jest niczym Makbet, który po morderstwie nie może zmyć krwi z rąk. Zaczyna już naprawdę wariować, bo jest sam w niebezpiecznym środowisku, ale także sam z sobą.
Znakomite aktorstwo całej trójki, od demonicznego ale strachliwego Dobbsa po wcielenie dobra - Howarda. Film jest bardzo aktualny, nawet po 60-ciu latach - zarówno z ludzką psychiką i jej przemianami, jak i sytuacją na rynku pracy :)

ocenił(a) film na 9
Bruce_Lee

Zgadzam się niemal w pełni, Howard nie był wcieleniem dobra, każdy z bohaterów jest postacią pełną szarości, choć nigdy sam nie wyszedł z żadnym mrocznym planem, to przykładowo nie opierał się gdy jego wspólnicy zadecydowali o zamordowaniu tego Teksańczyka.
Może to nadinterpretacja z mojej strony, ale Howard był jakby "Bogiem" lub jak kto woli aniołem stróżem w tej opowieści, nie rozkazywał lecz stawiał swych towarzyszy przed wyborem, dając im wolną wolę i akceptując ich decyzję dobrą, czy złą. Wszystko zaś było jakby testem ich człowieczeństwa, który zdał tylko jeden z nich, za co został nagrodzony nie bogactwem, lecz mądrością doświadczenia i delikatnym pchnięciem w kierunku życia jakiego tak naprawdę pragnął.

Jedyne co mnie drażniło to nadsugestywna muzyka (wątpię by istniało takie słowo, ale pasuje idealnie), była głośna i wręcz nachalnie sugerowała "nastrój" sceny, jakby tłumacząc mało rozgarniętemu widzowi co myślą sobie bohaterowie i z jaką sytuacją mamy do czynienia. Wolę bardziej subtelne rozwiązania.
Usprawiedliwiam to jednak czasami w jakich kręcono ten film, pewnie tak wówczas robiono.
Ale nawet pomimo tego zgrzytu zasłużone 10/10.

ocenił(a) film na 10
Landorf

"muzyka była głośna i wręcz nachalnie sugerowała "nastrój" sceny, jakby tłumacząc mało rozgarniętemu widzowi co myślą sobie bohaterowie i z jaką sytuacją mamy do czynienia. "
Cóż, w 90% filmach z tych czasów muzyka właśnie tak nachalnie podkreślała charakter scen... Idzie się do tego przyzwyczaić. Ogólnie muzykę tutaj uznaję za plus, zwłaszcza te 'westernowo-przygodowe' motywy towarzyszące akcji.
Co do Howarda - masz całkowitą rację :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones