Zachęcony recenzjami sprawdziłem te produkcje licząc na dobrze zrobione kino, bez lukru. Dostałem amerykański odcinek W11 gdzie ludzie mówią sloganami, bohaterowie to przerysowane do bólu postacie (przystojny amerykański agent, wszyscy źli to brudne, obleśne grubasy itd. itp.), zachowujące się jak ludzie z kiepskich seriali, a sceny wywołują jedynie złość. Złość bo choć normalnie wywoływały by uśmiech politowania i rozbawienie, to patrząc na to o czym jest film po prostu źle się robi, że twórcy poszli na łatwizne w prawie
każdej sferze tego filmu.
Ilość idiotyzmów przekracza wszelkie normy. Pedofil w więzieniu po jednej rozmowie ufa policjantowi, który go aresztował i wciąga go do siatki przemytników dzieci. Szlachetny policjant składa wypowiedzenie i na własną ręke chce gonić wszystkich zamieszanych w ten proceder (ma pare miesiecy do emerytury, co przypomina mu przełożony). Potem policjant przekonuje łzawym dialogiem kolege miliardera by mu sfinansował całą akcje (za co mógłby iść siedzieć) itd. itd. Szczytem była scena, gdzie grupka dzieci, która była przez lata wykorzystywanych seksualnie, po uwolnieniu siedzi w kółeczku i z uśmiechami gra w łapki klaszcząc..
Druga część filmu to już akcje rodem z Rambo.
Nie wiem na ile wiernie film miał pokazać prawdziwe wydarzenia, ale zrobił dziwną karykaturę. Właściwie nie ma tu żadnej mocnej strony i produkcja nie broni sie niczym poza ciężką i ponoć opartą na faktach historią.
Z przykrością mogę powiedzieć, że to jeden z najgorszych filmów jakie widziałem w ciągu ostatnich 20 lat.