Dalej piwniczaki plują się o tym jak to “dzieło wyklęte”, jest zwalczane przez elyty, masonów i innych cyklistów? Zgrywają sobie VHSy w pocie niezłomnego czoła? Tak tylko pytam w kontekście wykręconych przez film zarobków. Filmy wyklęte, w dolary zaklęte. :))
Btw, sam film chciałem i planuję obejrzeć, ale mentalne stulejarstwo tak go obrzydziło, że pewnie jeszcze odczekam zanim go odpalę bez czkawki ich Q-farmazonów.