W jednej z ciekawostek czytamy "By jak najlepiej zagrać Johnny'ego Casha, Joaquin Phoenix pił tak dużo alkoholu, że później trafił na kurację odwykową ".
Ku*wa, serio? Bawi mnie ta "poprawność słowna" fana, który napisał te ciekawostkę. A może po prostu był to jeden z wielu epizodów alkoholowych w jego życiu? Jak ktoś gra mordercę, to nie zabija na serio, żeby "wczuć się w rolę". Jak ktoś gra alkoholika i przy okazji wpada w nałóg, to raczej nie pił "by wczuć się w rolę".