Jak oni mogli tak spieprzyć ekranizację kultowego komiksu. Po wyjściu z kina miałem ochotę skoczyć pod samochód. Żałuję, że nie strzeliłem sobie dwóch, może trzech browców przed filmem. Napewno lepiej by mi się oglądało. A tak to same flaki z olejem. Zacznę od gry aktorów: Tobey w porządku ale tylko w roli Petera Parkera . Jako Spidermen fatalnie. Te jego ruchy, sceny walki (znów ten Matrix) moment w którym biegnie po dachu...fachowcy od F/X odwalili fuszerkę. Reszta aktorów poniżej swoich możliwości. Maska Zielonego Goblina to było już totalne dno. Ogólnie efekty specjalne... nie było żadnych efektów specjalnych. To co zobaczyłem było dziełem amatorów. Jest mi jeszcze bardziej przykro, że w tej produkcji wziął udział Stan Lee. Fanom komiksowego Spidermana nie trzeba tego pana bliżej przedstawiać. Dlatego będę surowy i wystawiam 2/10. PS. Jeszcze jeden minus: brak sceny z WTC.