6,8 357 tys. ocen
6,8 10 1 357125
6,2 51 krytyków
Spider-Man
powrót do forum filmu Spider-Man

przyjemna bajeczka, nie powiem... Ciekawa jestem, kiedy filmowcy dojda do wielce pouczajacego wniosku, ze, niestety, nie wszystko mozna sfilmowac? Ja do tego wniosku doszlam juz dosc dawno temu (po obejrzeniu ekranizacji mojej ukochanej ksiazki z dziecinstwa "Opowiesci z Narnii" - KOSZMAR!!! Za takie obrazoburstwo powinni wieszac!), a teraz tylko potwierdza sie to, co wyzej napisalam. Moze jestem, ze tak powiem, niewtajemniczona, nie wychowalam sie na komiksie - to prawda, ale kilka zeszytow Spidermana czytalam i mniej wiecej sie orientuje. Jednak nie ma to nic do rzeczy jesli chodzi o film - bo moim zdaniem komiks nie ma nic wspolnego z filmem poza postacia Spidermana (tak samo jak moje wyobrazenie o Narnii nie ma nic wspolnego - dzieki Bogu - z tym, co pokazywali w TV). Nie wiem, co rezyser chcial osiagnac - jesli postac Goblina miala przerazac, to, jakby rzekl niesmiertelny Kubus Puchatek, "ale klops". Jesli watek romantyczny (tak zwany) mial byc romantyczny - to przykro mi bardzo, ale sie nie wzruszylam. Jesli ostatnia scena - czyli wybor Petera - miala byc gleboka, to niestety, ale jakos nie pasowalo mi to do calego filmu i w ogole bylo bez sensu, a Peter jest durnym egoista, bo przez niego MJ bedzie nieszczesliewa (nie, zeby mnie to jakos szczegolnie ruszalo), a poza tym po co sie, idiota, uganial za nia przez caly film? Rezyser chcial zrobic film - ale jaki? Dlaczego Goblin wywoluje pusty smiech, dlaczego MJ jest slodka idiotka, ktora non stop sie wydziera, dlaczego ciotka Petera przezywa widzenie w postaci Goblina, ktorego bierze za wyslanca piekiel? Film ten zajezdza mi parodia, i to bardzo zajezdza: np. bron, ktora Goblin zabija czlonkow zarzadu - rodem z "Marsjanie atakuja", albo ta jego maska - Tolkien by sie w grobie przewrocil, gdyby zobaczyl, jak Amerykanie wyobrazaja sobie gobliny. Oczywiscie, nie zabraklo tez amerykanskiego mitu o Kopciuszku - Peter przed mutacja obowiazkowo musial nosic okulary, miec zapadnieta klate i kretynski wyraz twarzy (choc potem tez go mial, szczegolnie przy blizszych spotkaniach z MJ). I, oczywiscie, musial upasc w autobusie (ktora to scene spotyka sie w prawie kazdym amerykanskim serialu). A MJ musiala chodzic z najsilniejszym (i najglupszym) gosciem w szkole, ktory, oczywiscie, musial przesladowac Petera. Schematy, schematy... Jedyna postacia, ktora wymyka sie schematom, jest Harry - cos mi tu nie gra, bo dlaczego oni nic mu nie chca powiedziec? Ciagle tylko "nie mow Harry'emu". Mam wrazenie, ze on odegra jakas role w dalszym ciagu tej historii (o ile bedzie) - jakis Brudny Harry, a moze Punisher? No tak, i nie mogli sobie oczywiscie podarowac amerykanskiej flagi na koncu ani indyka dziekczyniowego. God bless the America, i niech oni juz wiecej filmow nie kreca.