Na początku filmu jest parę głupich scen które rzutują na całość. Czemu ojciec nie wynajął niani? czemu nie wziął dzieciaka na śniadanie do jakiejś knajpy? w Stanach są takie knajpy że śniadaniem, a tym bardziej w dużym mieście. zamiast się siłować zrobieniem tostów, rozlewać wokół sok pomarańczowy, a potem na dodatek spóźniać się do pracy i wkurzać szefa. po max 3 dniach powinien po prostu mieć najętą gosposię. W ten sposób nie zaognił by sytuacji w pracy. reszta filmu jest OK.