Gdy humaniści, albo co gorsza pseudo humaniści, zabierają się za rozbiór filmu nasyconego aspektami technicznymi z dziedziny chemii i fizyki na czynniki pierwsze, po czym wydają osąd, iż film jest pozbawiony realizmu, to pierwsze słowo, które mi przyszło na myśl zamieściłem w tytule...
Wracajcie do obyczajówek i mdłych romansideł, bo niestety ten film wymaga nie elementarnej, a głębszej wiedzy. Ściśle specjalistycznej i mało popularnej na niekorzyść dla niektórych niestety. Ja film oceniam na 9/10. Bo w pełni na to zasługuje moim zdaniem.
A też mam pytanie: skoro tyle wybitnych u nas osób z nauk ścisłych, to skąd ten niedobór inżynierów i lament na obowiązkową maturę z matematyki? A co by było przy obowiązkowej fizyce? Ale przecież prawdziwy Polak zna się na wszystkim, zapomniałbym...
Znawca się odezwał, w czym masz realizm, że jeden super snajper eliminuje całe oddziały spec policji SWAT, a potem minister mówi mu "chłopie dobry z Ciebie koleś jesteś wolny". Nie bądź śmieszny lub... żenujący.
A koledze proponuję powtórkę z czytania ze zrozumieniem. Moja wypowiedź, jest skierowana wyłącznie do tych, co mają jakieś "ale" odnośnie kwestii technicznych w filmie. I jest to jednoznaczne. Niczego więcej w mojej wypowiedzi nie znajdziesz. Dziękuję.
popieram Alternative... Co do snajpera ktory rozwala caly oddzial swat (po primo to nie byl oddzial swat tylko jacys najemnicy wynajeci przez naszego pulkownika do mordowania afrykanskich wiesniakow troche sprzetu mieli i myslieli ze szpan...ale to tak tylko w tle ;] ) Co do ministra ktory go puszcza wolno no to z tym sie zgodze ze to bylo zalosne ale film jest wg mnie dobry. P.S Co do snajpera ktory rozwala oddzial swat - napewno sa i tacy ;] w to nie watpie... ;) Pozdrawiam !
Trzeba też dodać, że on nie rozwala tego oddziału w walce wręcz czy na otwartym terenie, tylko za pomocą pułapek i sprytu. Walczyli niejako na jego zasadach - tylko dlatego mógł ich pokonać. Czy jednak z tym motywem przesadzili, to nie wiem. I myślę, że nie jeden wojskowy by nie potrafił na to odpowiedzieć jednoznacznie, z całkowitą pewnością. Problemu puszczenia go wolno, też nie zamierzam rozstrzygać, nie jestem prawnikiem. :]
Mogę natomiast ręczyć, że aspekt czysto techniczny nie jest wyolbrzymiony. Czy to kwestie kroplówki, wykazania, że broń nie była używana czy problem samego strzelania z różnych miejsc, to wszystko jest jak najbardziej realne. Oczywiście jest trudne, a nawet bardzo trudne, ale dla zawodowca wykonalne.
P.S. Każdy słyszał o akcji komandosów u wybrzeży Somalii - strzały w głowę z okrętu wojennego do terrorystów na jakiejś łodzi na morzu. Podkreślam - na morzu! To dla tych, co twierdzili, że strzały z jakiejś łódki na rzeczce z mniejszej odległosći są niemożliwe. :]
Natomiast SWAT-owi sprytu brakuje i pchają się na pułapki i pod lufę jak muchy do lepu. Nie trzeba być prawnikiem aby stwierdzić, że również motyw uwolnienia jest żenujący - wystarczy użyć rozumu. Co do okrętów to najwyżej patrzyłeś na nie z plaży, bo zapewniam Cię że o wiele mniej na nim kołysze niż na małej łódce zwłaszcza gdy osoba w niej stoi. No chyba że mamy sztorm, ale wtedy to nikt nie strzela ze snajperki z pokładu ;)
Taaak, morze a jakaś rzeczka. Naprawdę jest co porównywać... Przyklasnąć nawet nie mam siły.
Zresztą... niepotrzebnie zszedłem z pierwotnego tematu. Wyśmiałem tych, co czepiają się strony technicznej i nadal uważam to za żenujące. Pozostałe problemy jak puszczenie gościa, który wykazał że jest niewinny, wolno czy wybicie oddziału SWAT (które są tylko jednostką policji) przez gościa szkolonego na maszynę do zabijania mam gdzieś. Mnie nie przeszkadzają i dobrze działają na cały wizerunek filmu (tak, "Strzelec" to tylko film, a te sceny jakoś pasują do jego image), a że ktoś ma problemy i musi się czepiać czego się da (a także, tego czego się nie da), to trudno. Jak to było w pewnym filmie "nikt nie jest doskonały". :))
Zasadniczo bez odbioru.
pozdrawiam
Chłopie za dużo oglądałeś amerykańskich filmów o superbohaterach. Nie ma idealnych maszyn do zabijania. Po drugie SWAT nie jest zbieraniną policjantów zaciagnietych z za biurek, tylko specjalnie szkoloną formacją - jak komandosi.
Czy Ty potrafisz czytać ze zrozumieniem? Ja kwestię rozwalenia całego oddziału SWAT przez jednego gościa mam gdzieś. Nie przeszkadza mi to, a do tego filmu pasuje. Film to nie jakaś kalka rzeczywistości, a rozrywka. Mnie realizm w filmach niepotrzebny, tak samo morały i przesłania. Uważam swoją inteligencję emocjonalną za wystarczająco rozbudowaną, a gdy zdiagnozuję jakieś poważne braki czy spaczenia, to w celu ich nadrobienia/wyeliminowania udam się do teatru albo przeczytam książkę, a nie pójdę do kina. Kino ma bawić i być ciekawe, dla mnie ten film był ciekawy i nieźle się na nim bawiłem (nie dosłownie rzecz jasna). I to bardzo.
Założyłem temat, skupiając się na aspekcie czysto technicznym, który jest niemiłosiernie krytykowany, w dodatku bezzasadnie i przez ludzi do tego merytorycznie nieprzygotowanych i tego zamierzam się trzymać. Jeżeli na tym polu nie masz nic do napisania, a po dotychczasowych wypowiedziach, wnioskuję, że nie masz, to zakończmy tę dyskusję i odejdźmy w pokoju.
Chyba tyle.
Ciekawy z Ciebie osobnik zachwycasz się poprawnością terminów technicznych dotyczących strzelania z broni, a nie przeszkadzają Ci infantylno-fantastyczne sceny amerykańskiego superbohatera. Poza tym nie bądź taki chojrak, bo już raz zaliczyłeś „wtopę” jako znawca „kwestii technicznych” w filmie w przypadku strzelania z łódki na jeziorze/rzece w pozycji stojącej i odnosząc tę sytuację do strzelania z okrętu. Muszę zatrzymać Twoje eksperckie zapędy, ponieważ pozostałe dwa przytaczane przez Ciebie przykłady realistycznych aspektów również nie są do końca zgodne z prawdą. Stwierdzenie czy broń była używana jest bardzo proste, więc trudno zapisać na plus filmu to, że w zbiorze sytuacji wyssanych z palca zdarzyła się poprawna oczywista ekspertyza. Kwestia kroplówki nie jest natomiast już tak jednoznaczna. Mieszając wodę z cukrem można zrobić cos na kształt kroplówki z glukozą, nie jest to jednak antidotum na wykrwawienie. Podana do organizmu ciecz umożliwia pracę serca (aby miało co pompować) nie jest jednak lekarstwem na wykrwawienie. W filmie „maszyna do zabijania” podaje sobie wodę z cukrem, kładzie się pod skalpel a następnie po kilku dniach jest gotowym do akcji superbohateram – co jest oczywistą bzdurą. Tak więc żadne z Twoich pseudo eksperckich stwierdzeń nie jest prawdziwe, a Twoja rzekoma wiedza o której piszesz, a której nie przytaczasz może być zaciągnięta najwyżej z gier komputerowych.
Tu nie chodzi o to czym się zachwycam, a co mi nie przeszkadza. Cały czas piszę o tych (i do tych), którzy twierdzą, że strona techniczna w filmie jest nierealna. Nie ja się zachwycam, tylko wyśmiewam tych, którzy mają "ale" do bardzo dopracowanych kwestiach w filmie. Dla mnie to jest film, w czasie gdy rozstrzygasz czy to realne, czy można tak, ja oglądam 3 kolejne. Później zaś znajdzie się taki osobnik ja Ty, z takimi problemami, którzy oczywiście będą szukać problemu, gdy go nie ma (w myśl maksymy jedyny problem dla Polaków, to brak problemów), a ja zaś obejrzę kolejne 3 filmy. ;]
Problem z czytaniem ze zrozumieniem nadal aktualny widzę...
Poza tym, strzelanie z łódki jest jak najbardziej możliwe. Tamci komandosi strzelali na pełnym morzu, gdzie może i okręt jest w miarę stabilny, ale mała łódź, na której byli terroryści już nie. Jestem też ciekaw, czy jesteś świadom jak wieje na morzu, w dodatku blisko Somalii spotykają się 2 prądy morskie, więc wiatr jest silny, zmienny i nieprzewidywalny. Nie widzę powodu, by twierdzić, iż utrzymanie równowagi na łódce na jakiejś spokojnej rzeczce było niemożliwe. Po oddaniu strzału - owszem, wiele się zmienia i spokojnie można zaliczyć nieplanowaną kąpiel (zależy też od broni), ale na sam strzał to nie ma wpływu. Żadnej wtopy nie zaliczyłem.
Filmy oglądamy, a nie wymyślamy - w kroplówce była woda z solą, co jest zwykłą solą fizjologiczną niezbędną do przeżycia. Ot podstawowe wzmocnienie. Cukier miał prawdopodobnie oczyścić ranę, ale to by oznaczało, że został podany od zewnątrz na ranę. Przez wiele wieków leczono rany za pomocą chleba i pajęczyny, ale to w Europie. W Amerykach mieli inne rośliny i być może inne sposoby. W filmie był fragmencik, o tym, że ludzie w wojnie napoleońskiej leczyli rany cukrem. Nie sprawdzałem, jakoś nie odczuwam takiej potrzeby. Mnie tyle wystarczy. :]
I jeszcze co do powrotu do zdrowia, główny bohater powiedział w filmie wyraźnie (przynajmniej wg mnie wyraźnie), że dokopie im, ale najpierw musi nabrać sił. Ja nie muszę udowadniać, że można 2 dni po zabiegu mieć pełną sprawność bojową, bo tego najzwyczajniej nie ma w filmie... :]
Niespecjalnie wiem, skąd tyle wycieczek osobistych do mnie na koniec, czyżby insynuacja o kłopotach z rozumieniem tekstu czytanego aż tak zabolała? Cóż... takie są insynuacje - bolą tych, którzy są świadomi, że to prawda... :)
I poważnie nie chcę mi się tej dysputy kontynuować. Po prostu nie widzę sensu. Chcesz, to odpisz, ale mojej kolejnej odpowiedzi raczej nie będzie. Dziękuję za uwagę. pozdr
Polecam ci Rambo, wszystkie części. Też jest technicznie bez zarzutu i
wyśmiewam wszystkich, którzy twierdzą, że jest inaczej.
Podaj jakieś źródło do tych strzałów z okrętu, bo w opowieściach to jesteś
mocny.
Przyjrzyj się scenie gdy wsypuje proszek do butelki. Wyraźnie widać wielki
napis SUGAR. Pewnie nie masz czasu uczyć się języków, bo ciągle oglądasz
nowe filmy, więc powiem ci że SUGAR oznacza właśnie cukier. Chyba, że nasz
superbohater wysypał cukier z paczki po czym przesypał tam sól
fizjologiczną (do znalezienia w każdym marnym sklepiku, leży obok morfiny
tuż pod metaamfetaminą).
nie da sie sypac soli fizj. (to poprostu sol z woda), i tak, mozna ja kupic
, doslownie za grosze:/ (to tylko tak dla sprostowania)
i nieiwem po co sie klocicie co sie da a co nie O.o to mial byc film
sensacyjny a nie instruktarzowy:/
ekhm.. ja chciałabym tylko zauważyć, że TO NIE BYŁ S.W.A.T. tylko najemnicy, cholera wie skąd, mogli to być w przeszłości policjanci z obyczajówki, wojsko irackie, delta, legia cudzoziemska i święty mikołaj...
w filmie powiedziano tylko, że to chłopaki od roboty. tyle.
co do wypuszczenia Swaggera - amerykanie mają coś takiego jak prawo precedensu. tam wszystko ujdzie. poza tym udowodnił, że to nie on zabił, że to było praktycznie niemożliwe, a dodatkowo - nie zabił żadnego gliny, agenta czy co tam jeszcze.. więc w sumie mieli obowiązek go wypuścić. to ameryka, nie polska gdzie nawet z wiadrem dowodów, milionem świadków człek może gnić za niewinność w pace.
Ale nasz Snajper był posądzony o zabicie arcybiskupa Etiopii. Udowodnił, że to nie on go zabił bo jego broń była nieużywana. To, że rozbił oddział najemników nie może zostać udowodnione i jak ma być za to sądzony skoro było powiedziane w filmie: "pełno łusek, wrak śmigłowca, krew, ale żadnych ciał". Nie ma ciał, nie ma czynu, więc Swagger nie może być za to sądzony, nikt mu tego nie udowodni. Wybronił się z zabójstwa arcybiskupa więc jest wolny.
Szczegolnie dobry był ten kraweznik na początku - nie trafić celnie z dwóch metrów.
No to może ktoś jeszcze ujawnić na chuj on urządził tą całą szopkę? Nie
mógł od razu na lodowcu przy okazji sprzątnąć obydwu ziomów i potem oddać
się w ręce policji? Nie mógł darować sobie całej tej zabawy w chowanego i
od razu oddać się w ręce tego agencika FBI? I tak by się przecież wybronił.
Co do zastrzeżeń technicznych, mam jedno - wystrzelenie używanego pocisku. W filmie było wytłumaczone, że pocisk został owinięty papierem (żeby nie zniszczyć śladów wystrzału z poprzedniej broni) i ponownie wystrzelony z lufy o ciut większym kalibrze. O ile w rzeczywistości pewnie i dałoby się coś takiego zrobić, to nie sądzę, żeby poważnie nie ucierpiała na tym celność na długi dystans, więc tą historyjkę akurat włożyłbym między bajki. Nie jestem specem od balistyki, ale nie sądzę, by trzeba było nim być, żeby to stwierdzić. Wystarczy wiedzieć, dlaczego w nowoczesnej broni palnej lufy są gwintowane i użyć odrobiny zdrowego rozsądku.
A teraz trochę pozytywów - jak na film o "amerykańskim superbohaterze", Strzelec pozytywnie mnie zaskoczył kilkoma całkiem ambitnymi akcentami:
- tekst głównego bohatera o swoim naiwnym patriotyzmie, jako słabości, którą "ci źli" wykorzystali
- scena rozmowy z drugim emerytowanym snajperem, Rosjaninem, po której tamten popełnia samobójstwo - pada w niej kilka niebanalnych stwierdzeń na temat genezy "mafii" takich jak ta, z którą walczy główny bohater