- bo przegadany. Trailer taki dynamiczny, pełen energii, ociekający akcją, pościgami, zwrotami akcji. A jak przyszło do oglądania to zastój. No ale nie pierwszy to i nie ostatni trailer, który okazał sie lepszy niż film.
- bo źle zrobiony na płaszczyźnie teorio-spiskowej. Jeśli jest tyle agencji wszelkiej maści bezpieczeństwa narodowego, to po takim incydencie jak strzelanie do prezydenta [ ;-) ] (prawie) każda z tych agencji rozpoczyna własne śledztwo prześwietlając wszystko i wszystkich. UWAGA SPOILER: a zwłaszcza broń z której rzekomo strzelano. wizje lokalne. jakie osoby powiązane ze snajperką przebywały w mieście. etc etc. A tu serwują nam iż umoczeni ludzie prowadzą śledztwo!
- bo nie mogę uwierzyć że [SPOILER!!!] osoba nawet po przeszkoleniu w FBI nagle odnajduje się po krótkim kursie jako snajper
- bo [SPOILER!!!] tak długo zajęło ścigającym zanalizowanie wszelkich kontaktów głównego bohatera i dotarcie do dziewczyny kumpla. A nasz dzielny bohater zdążył się już wykurować...
- bo [SPOILER!!!] skąd główny bohater wiedział w KTÓREJ KAFEJCE można spotkać agenta FBI???
- bo po raz kolejny jeden (plus jedna druga) dobrze wyszkolonego faceta okazuje się sprytniejsza niż oddział również dobrze wyszkolonych ludzi plus helikopter. Ci co widzieli wiedzą o jaką sekwencję chodzi.
- bo zakończenie (oczyszczenie z zarzutów) jest niczym deus ex machina. I ta cała akcja, pościgi, podchody wszystko po to aby zrobić "pstryk" i już uznany za niewinnego. Nawiasem mówiąc mógł to również zrobić na odległość przez wynajętego prawnika. Nie chcę za dużo spoilerować.
Uprzedzając fanatyków tego filmu: Nie przeszkadza mi macgyveryzm stosowany, nie przeszkadza mi brak realizm przy scenach snajperskich, nie zastanawiam się czy możliwe jest trafienie kogoś w głowę z takiej odległości czy nie. Taka jest konwencja twórcy i to akceptuję ale drażni mnie, gdy reżyser uważa widzów za kompletnych idiotów i pewne rzeczy naciąga do bólu.