Kate Mara jest jak ból zęba - nieznośna, ale żal wyrywać. To niewątpliwie piękna kobieta, ale czy posiada coś poza swoją śliczną twarzą? Widziałam póki co dwa filmy z jej udziałem i za każdym razem, gdy pokazywała się na ekranie - mój brat wył ze szczęścia, ja chciałam żeby już zginęła.
Oczywiście, w każdym filmie musi być seks bomba. To jak podstawowy składnik przepisu na sukces, zwłaszcza w filmach akcji. Skoro w Strzelcu zaprezentowano nam twardziela ze spluwą, nie mogło obyć się bez słabej niewiasty z ładną buzią. Naprawdę to rozumiem. I nawet nie przeszkadza mi to w większości przypadków. Ale jeśli film sensacyjny stara się udawać, że jest czymś znacznie więcej - czymś głębszym, niż kolejny shit o podobnych wariacjach, wtedy już ten drobny dodatek zaczyna mi zawadzać.
Strzelec nie jest filmem wybitnym, ale zdecydowanie lepszym niż większość hitów ostatnich lat opowiadających o tym samym, tylko owiniętym w inny błyszczący papierek. Dziękować losowi, że Reeves jednak nie zagrał Boba Swaggera. Naprawdę nie wyobrażam sobie go w tej roli. To byłby drugi Matrix, tylko że tym razem z przesłaniem. Niech Bóg ma nas w swojej opiece, jeśli ktoś tam w USA planuje popełnić podobny grzech. A tak poważnie, naprawdę sądzę, że mimo niedociągnięć tu i tam, film daje radę. I jedyną główną wadą tej produkcji jest rola Sary. Cała jej postać jest jedną wielką pomyłką, ale gra Kate... to już woła po pomstę do nieba. Tak płytkiej gry aktorskiej nie widziałam już od jakiegoś czasu.
Podsumowując... Skoro musieli umieścić Sare w tym scenariuszu... Skoro Sara musiała być zagrana przez śliczną aktorkę... Dlaczego, no dlaczego do cholery, nie wybrali aktorki, która prócz ładnej buzi posiada talent?!