7/10. Historia z serii "sam na wszystkich, zabili go i uciekł, pomogła mu ładna panienka i dobry glina". W scenariuszu nieścisłość goni nieścisłość, część szczegółów dopracowana, ale za to kosztem innych. Jednak to typowe w tego rodzaju filmach, nie ma się co czepiać.
Film miał się ratować efektami i zdjęciami. Udało się częściowo. Kilka fajnych gadżetów, efektów i ujęć faktycznie było. Takie show dla fanów letniego kina akcji (do których się zaliczam:P).
Miałem wielką nadzieję, że Fuqua wciśnie w film trochę oryginalności, ale od pamiętnego Training Day jakoś nie wychodzi...