Oglądałem ten film i muszę przyznać, że jest niezwykle kiepską ekranizacją, jak i filmem ogólnie. Wielu ludziom patrzącym przez przez pryzmat nostalgii nawet koński stolec może smakować jak czekolada, jeśli jako patrzące zazwyczaj przez różowe okulary mają z tego dobre wspomnienia. Do tego nie wiadomo, do kogo jest kierowany. Dla dorosłych jest zbyt dziecinny, z kolei dla dzieci jest za dużo co najmniej niepokojących momentów. Na plus na pewno wychodzą aktorzy, którzy sami w sobie nie są źli, chociaż jest jedna ciekawostka - Bob Hoskins grający tytułową rolę Mario nienawidził tego filmu i uważa go za najgorszy, w którym występował. W filmie jest też sporo niejasności, chociażby moment, w którym było wspomniane, że Luigi był wychowywany przez Mario. Film strasznie kiczowaty i ma niewiele wspólnego z żadną z gier z uniwersum Super Mario Brothers, Nintendo popełniło błąd udzielając na to licencji.