Nie wierzę w ani jedno zdarzenie, ani jedną motywację, ani jedną przemianę. To taka nadęta etiuda filmowa, w której studenci ostatniego roku „aktorstwa” miotają się w ekspresyjnym szaleństwie po scenie. Nie ma logiki, nie ma dojmującej prawdy, tylko szamotanina. Wszystko nadęte, wydumane, odegrane histerycznie. Ten film niczego nie wnosi do mojego życia. Nie pokazuje żadnej prawdziwej emocji, w ogóle żadnej prawdy. Typowy bełkot wykrzyczany w nadziei, że krytycy dorobią interpretację. Przepalone prawie godziny. Co za rozczarowanie! Widoczki ładne.