PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=858127}
5,3 2 929
ocen
5,3 10 1 2929
3,2 5
ocen krytyków
Szczęścia chodzą parami
powrót do forum filmu Szczęścia chodzą parami

Największym atutem tego filmu chyba był - o dziwo - Karolak. Nie wiem, wydaje mi się, że rola przerysowanego, postawionego w krzywym zwierciadle Warszawskiego dyrektora studia projektowego chyba idealnie wpisała się w jego portfolio ról, które niewiele wymagają, a bardziej przypominają lekko podpite wygłupy przed grupką bliskich znajomych. Zabłysł w tej roli do tego stopnia, że jego obecność na ekranie nawet nie drażni, a wręcz czuło się pewną ulgę, że pojawiała się osoba, która trochę mniej poważnie traktowała swoją rolę i grała osobę, która wręcz wiedziała, że występuje w dość mało oryginalnej komedii pomyłek i czasami ironicznie podnosiła kącik ust.
W sumie odnoszę wrażenie, że Polskie komedie romantyczne zatrzymały się w tym Amerykańskim stylu z lat dwutysięcznych, kiedy królowały takie pozycje, jak Poznaj moich rodziców, czy Polowanie na druhny. Mamy tu sporo - pozornie - trudnych rozterek emocjonalnych, dość proste żarty o podtekście seksualnym albo właśnie usilność pewnych sytuacji, które wręcz zbyt szybko budują się na taki żart. Jest też zawsze ten sam happy ending, który niczym nie zaskakuje, a wręcz ogląda się film z zastanowieniem "jak to tym razem się skończy?" i w 90% przypadków da się przewidzieć koniec na kwadrans przed napisami końcowymi.
Na plus również jakieś "spłycenie" Warszawocentryckościku*wach*jwieco. Przez ostatnie lata każda, k a ż d a komedia romantyczna działa się w Warszawie i traktowała o osobach, którym się całkiem w życiu powodzi, bo stać ich na całkiem spore mieszkanie/dom i bezstresowy byt. A tutaj? Mamy postać projektantki i teruapeuty, żyjących raczej "skromnie" jak na warunki filmowych Warszawiaków żyjących po swojemu. W końcu jest to jakaś odskocznia od względnie wyidealizowanego obrazu Polaka, który stara się odnieść sukces w profesji, z której i tak jest w stanie się utrzymać i stać go na wszelakie zachcianki. Pal licho, że to i tak dość entuzjastyczny obraz.

Na minus wszystkie błahe niuanse, które dałoby się rozwiązać jednym telefonem do drugiej osoby, a takich sytuacji w filmie było - lekko mówiąc - całkiem sporo. Mamy 2022 rok. Mamy social media. Wydaje się to być przeszkodą w jakimś rzetelnym zbudowaniu podłoża pod fakt, że żaden z bohaterów nie sięgnął po telefon i nawet nie spróbował sięgnąć wirtualną dłonią do osoby na której się obecnie skupiał. Jasne, można to wytłumaczyć emocjonalną blokadą, ale tutaj to nie zostało jakoś specjalnie dobrze wyegzekwowane. Sam fakt klątwy ciążącej na głównym bohaterze został przedstawiony najlepiej w retrospekcjach. Sam jej aspekt powinien grać pierwsze skrzypce, ponieważ stanowi główną oś całej historii, a wydaje się wręcz niedokończoną jej częścią. Zupełnie tak jak drapacze chmur, które przez kilka lat stoją otoczone żurawiami, pomimo faktu, że już w nich ktoś mieszka/pracuje.
W zasadzie to odnoszę wrażenie, że scenarzyści najpierw wpadli na pomysł zabawnych retrospekcji i efektów klątwy w czasie rzeczywistym, a dopiero potem starali się wymyślić historię, która by to wszystko połączyła, co wyszło... no cóż, jakoś. Dużo tutaj zwyczajnych dłużyzn i sytuacji, które mogłyby się skończyć szybciej.
Aha, no i nie wspomnę o przesadzonych żartach o podtekście homoseksualnym, które śmieszyły tylko raz, a potem stały się zbyt przewidywalne w swoim wykonaniu.
5/10, pomysł klątwy idealnie nadawałby się na czarną komedię, a tak to mamy film, który idealnie nadaje się do puszczenia w tle podczas spotkania. Miły, bezinwazyjny zapełniacz.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones