Niestety poprawność polityczna utrudnia im opowiadanie dowcipów. Na szczęście jest deklaratywna a nie fabularna. To znaczy w dialogach występują odwołania do polityków USA (n.p. Bernie Sanders) ale nie ma na siłę wstawianych postaci LGBT. Z oczywistych powodów nie muszą zagrywać kartami rasistowskimi i nawet mogą przyznać się, że w młodości oglądali "Dukes of Hazzard" z wielką ochotą.

Film podobały się Wam wcześniejsze komedie z Eddiem Murphym grającym po kilka postaci równocześnie to i ten film będzie się Wam podobał. Ten film jest z grubsza na tym samym poziomie a Marlon Wayans jest wprawnym aktorem potrafiącym zagrać różnorodne postacie. Choć trzeba przyznać, że jednak nie dorównuje Eddiemu Murphy w talencie do grania twarzą.

Całość ma nierówne tempo i nieuzasadnione przeskoki akcji. Mnie wygląda to na ograniczenia budżetu i terminarza produkcji. Przypuszczam, że producenci zmuszeni byli usunąć ze scenariusza niektóre kosztowne do nakręcenia sceny. Nie wiem jakie są obecnie koszty produkcji takich wielowarstwowych przebitek z jednym aktorem grającym kilka postaci, ale na pewno muszą one być wyższe zarówno w sensie funduszy i czasu zdjęciowego niż kręcenie standardowych hollywoodzkich wypełniaczy z pościgami samochodów.