Nie rozumiem skąd wzięły się dobre recenzje tego filmu. Jak dla mnie fabuła jest wtórna- schemat wałkowany w kółko w komediach (romantycznych). Na początku filmu dokładnie zna się zakończenie, przez co brak jakiegokolwiek zaciekawienia. W całym filmie rozśmieszyła mnie tylko jednak scena. Dość słabo jak na film określany jako komedia.
A to miała być komedia?
Rozumiem, że gdyby na końcu ktoś się zatruł salmonellą i szef trafiłby do więzienia, to byłoby zaskoczenie i zaraz film byłby lepszy :-D
Jeśli chodzi o aspekt komediowy, faktycznie, rozbawiły mnie może ze trzy sceny, ale moja dobra ocena nie leży w tej kategorii. Cały układ filmu różni się od pozostałych, ponieważ zazwyczaj schemat polega na tym, że zaczyna się dobrze, później coś się psuje, potem przez większą część główny bohater w końcu układa swoje życie, po czym następuje wielkie krach, tylko po to, żeby zakończyło się happy endem. A tutaj zaczęło się źle, a później było tylko lepiej, co sprawiło, że film oglądało się przyjemnie, bez większych napięć. w dodatku wątek romantyczny spadł kompletnie na trzeci plan, bo ważniejsze było pokazanie, relacji ojca i syna i zaskakująco, dzieciak uzależniony od internetu okazał się fajnym chłopcem, któremu nie straszna jest praca :)
Wg mnie film był po prostu przyjemny, szczególnie, że podzielam pasję do gotowania i nawet czegoś się z filmu nauczyłam :)