UWAGA, to jedna z najlepszych filmowych kup w historii! "Najlepsza" także w tym sensie, że posiada sporo ciekawych aspektów, których nie prezentuje wiele ówczesnych produkcji kina klasy B.
Gigantyczny indor skrzyżowany z kondorem pożerający samoloty, pociągi, samochody, a nawet spadochroniarzy, to faktycznie średnio nośny temat. Do tego realizatorzy wyłożyli się w dziedzinie animacji. Poszli tropem "Godzilli": ptak był makietą animowaną niczym marionetka w teatrze lalek. Starszy o 24 lata "King Kong", który animowany był poklatkowo, prezentował się o wiele lepiej. Dzięki temu mamy rzecz jasna kupę śmiechu ze scen, w których pojawia się nasz tytułowy "bohater".
Drętwe dialogi i nieoryginalna fabuła także są smakowite, ale i tak prezentują całkiem niezły poziom. Film wyprodukowała wszakże porządna wytwórnia Columbia. Zadbano o ciekawe wyposażenie wnętrz. Scenariusz się nie rozlatywał, a po prostu opierał na schematach. Aktorstwo, choć sztywne nie raziło krzykliwą nadekspresją. Ba, trzeba przyznać, że Mary Corday w roli Sally zaprezentowała się bardzo porządnie. W filmie pełniła rolę ozdobnika ? nagrody dla dzielnego inżyniera, a jednak autentycznie przykuwała uwagę i prezentowała niezły aktorski poziom.
Nie można wreszcie zapominać o kontekście filmu, który powstawał w ciężkich latach zimnej wojny (między wojną w Korei, a kryzysem w Zatoce Świń). Jest on swoistym wyrażeniem, odreagowaniem i przezwyciężeniem nagromadzonych w społeczeństwie amerykańskim lęków. Nie dam sobie także palca uciąć, że "Szpona" nie oglądał Alfred Hitchcock, który w 1963 nakręci "Ptaki" :]
Ja w każdym razie przy tym filmie świetnie się ubawiłem. Serdecznie polecam!