nie mogę wystawić oceny. spodziewałem się czegoś znacznie cieplejszego, w rodzaju "Jabłek Adama", a film wali prosto przez łeb. w drugiej połowie wiele razy miałem ochotę przerwać seans. postać ojca jest obrzydliwa, odrażająca, mimo przerysowania postaci z czasem czuć jedynie rzeczywistą patologię, nie absurd.
rzadko zdarza się taka myśl, ale już nigdy w życiu nie chciałbym widzieć tego filmu.
przecież historia rozgrywa się w duńskich realiach lat 1970-tych. Życie jedenastoletniego Allana wcale nie jest łatwe. Na jego barkach spoczywa ciężar jednoczenia rodziny, którą tyranizuje trudny we współżyciu ojciec. Matka też jest niewiele lepsza.
Znaczy - bardzo dobrze, sugestywnie zrobiony film.
Warto jednak zachować w sobie refleksję. Widz ma wybór, może już do filmu nie wrócić, może odwrócić głowę i udać nawet, że nigdy go nie obejrzał. Dzieci w takich rodzinach wyboru nie mają. Żyją w tym syfie, przekonane, że to norma.
Ot, tak - do zastanowienia się.
Zgadzam się. Ja już pod koniec nie patrzyłam. Wyłączyłam i chcę zapomnieć. To nie jest nawet syf. To jest po prostu ZŁY film, w znaczeniu ja się po nim źle czuję. Nawet pobili Larsa von Triera...
Jabłka Adama są "lekkie i zwiewne" w porównaniu do tego filmu ....spróbuj Suzanne Bier "Tuż po weselu" scenariusz tego od "Jabłek" ,
"Otwarte serca" tegoż samego do spółki z S.Bier . dalej : "Droga Alice" (for Karleken) , "Pogorzelisko" , "Na krawędzi nieba"