Gdy seria zaczęła wchodzić w klimat oparty na nieralnych zdarzeniach wmawiałem sobie że trzeba ją polubić taką jaką jest. Czuć było że od 5 części każda następna jest gorsza od swojej poprzedniczki ale niestety ta jest totalną porażką. Pomijam już bezsensowne sceny gdy Hobbs ślizga sie na butach ciągniety przez samochód jadący 200km/h lub Dom który nie zginął w wybuchu łodzi atomowej bo osłoniły go 3 samochody. Takich scen jest cała masa ale to nie one psują film lecz bezsensowna fabuła. Zaczyna się od sceny gdy Dom spotyka się przy zepsutym aucie z Cipher i z treści rozmowy można wywnioskować że są starymi znajomymi, dalej utwierdza nas w tym scena gdy go całuje lecz potem dowiadujemy sie że dopiero co się poznali a ona więzi jego ex oraz jego syna. Sam motyw jego syna jest zrobiony na siłe bo jak pamiętamy Elena dowiaduje sie o ciąży zaraz po rozstaniu, a już na początku 7 części spada z kilku pięter z Hobbsem miażdżąc samochód. Można przetrawić to, że przeżyli ale, że ciąża dalej rozwijała się bez przeszkód to już przesada. Elena wspomina też, że trzymają ją bardzo długo więc nikt nie zdziwił się jej zaginięciem? Moralność Toretta mnie nie przekonuje bo nawet jeśli działa w obronie życia syna ( którego widzi pierwszy raz w życiu) to naraża życie swojej rodziny oraz milionów istnień ludzkich zagrożonych wojną nuklearną. W Polsce pod okupacją Niemiecką bywało, że ludzie poświęcali swoich bliskich dla idei wolnej ojczyzny a Toretto naraża nawet własną ukachaną i reszte przyjaciół dla syna którego nie zna. Śmierć Deckarda była bezsensowna. Od początku było czuć że jego śmierć to podpucha. Nie wprowadza sie do filmu takiego aktora jak Satham by go tak bezsensownie uśmiercić. Sama idea zemsty Deckarda na Cipher jest beznadziejna. Chce się zemścić bo wynajęła jego brata któremu się nie udało wykonać zadania a Domowi który wpakował go do szpitala odpuszcza . To tak jakby rodzina murarza mściła się na kliencie bo jego współpracownik zepchnął go z rusztowania. To całe pojednanie Doma i Deckarda jest to jakiś żart. Gość zabił Hana i prawie jego siostre, szwagra i siostrzeńca a ten pokłada w nim całe zaufanie, kontaktując sie równocześnie będąc pod stałą kontrolą z jego matką która pojawia sie nie wiadomo skąd i nie wiadomo kim jest. Pomińmy fakt że brat Shawa jest cały i zdrowy, w pełni sił, nikt go nie ściga więc po co mu ta zemsta? Błędów w tym filmie jest cała masa. To zaczyna być gorsze niż "Moda na sukces" ale producenci wiedzą, że ludzie i tak objerzą z sentymentu do poprzednich części.