nie wiem do końca jak interpretowac relacje Selmy z synem. cały film opiera się na żmudnym poświecaniu siebie, swego czasu i serca dla syna. ale własnie, w ostatnich chwilach swego życia, gdy miała jeszcze do wyboru operację lub adwokata, dlaczego wtedy nie pomyślala o tym, co Gene by wybral, czy poswiecilby życie matki dla swojego przyszlego "nieoslepniecia"? przeciez ten chlopiec stojacy tam w osamotnieniu moze przezywac straszliwy dramat ze swiadomoscia, ze przez niego ginie matka. to o nim wlasnie myslalem w zkonczeniu tego filmu.po prostu mam teraz dylemat, jak traktowac postac Selmy, bo ciezko teraz przechodzi przez gardlo epitet: egoistyczna, ale nie wiem jak to zdefiniowac.
nie ulega wątpliwości, ze film ten jest bardzo trafiający i sugestywny.