Moja kumpela po obejrzeniu tego filmu przestała słuchać The Doors. Stwierdziła: ależ to był kretyn! Bo moja głupia kumpela jakimś cudem słuchała ich muzyki nic o nich nie wiedząc. I doznała szoku. Chociaż słuchać Doorsów bez żadnej wiedzy o tym, jak żyli, to jak mieć orgazm i nie wiedzieć co, po co i dlaczego się to miało. Ja uwielbiam ten film!!!!!!!!!!!! No i Jima przede wszystkim!!!!!!!
prawda
hehe zgadzam się zTobą, masz calkowita rację - nie da się sluchac Doorsów nie wiedząc o nich nic. Taka już jest specyfika tego zespołu - albo sie z nimi identyfikujesz albo odrzucasz. U mnie kolej rzeczy była następująca: zacząłem sluchać ot tak sobie z ciekawości - intrygowało mnie ich brzmienie.Po obejrzeniu tego genialnego dzieła Stone'a ich klimat wciągnął mnie całkowicie. Od tamtej pory są moim najlepszym muzycznym przyjacielem. Zdążyłem też "zarazić" nimi paru moich kumpli i są mi nawet za to uświadomienie wdzięczni...;-) a Morrison jaki był taki był, ale jednak niepowtarzalny - kiedyś wkurzyla mnie moja koleżanka twierdząc: on śpiewa tendencyjnie, nie ma własnego stylu (!!!) Doprawdy-brak słów...pozdrawiam