PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=717427}
6,3 58 348
ocen
6,3 10 1 58348
4,9 7
ocen krytyków
The Duff [ ta brzydka i gruba]
powrót do forum filmu The Duff [#ta brzydka i gruba]

Ten film to taki zastrzyk amerykańskiego kipiszu we łbie. Który obowiązuje tylko i wyłącznie na ich terenie, ten sposób klasyfikacji uczniów przez uczniów, z tego co pokazują po sobie np w literaturze młodzieżowej - uważają wręcz za niezdrowy ten brak podziałów na to co ładne (i wygrane) i to co mądre (bycie trędowatym). Kontakty 'frajerów' z 'fajnymi' uważają za chore relacje lwa i jagnięcia. Zupełnie, jakby to wszystko nie byli ludzie :")
Poważnie, film jak na razie zarobił prawie nic za granicą. Jaki rozstrzał jest między 34 milionami zarobionymi w usalandzie, i niecałymi 2 w całej reszcie świata. Z Europy tylko Polska kupiła (tu shit jeszcze lekko wchodzi) chyba że liczyć azjatycką Rosję która jednym kantem d... zahacza o kontynent.
Cóż.

Enterraz

Już sam plakat mówi wszystko.

Enterraz

To uważasz że w naszych szkołach nie ma podziałów? Uczniowie polskich placówek zaliczani są do najbardziej nietolerancyjnych nastolatków w Europie, tam podział jest na porządku dziennym.

deva

Tylko na tle rasowym, kulturowym i narodowym, a może aż, jednak to i tak lepiej niż w ameryce. U nas nie ma tak, że ,,popularni" traktują innych jak podludzi.

ocenił(a) film na 6
fandisneya

To chyba nie bywałeś w liceach i gimnazjach z Wawy dla poszzludzi :D mam koleżankę, która je skończyła (bynajmniej lo) - dzieci prawników i lekarzy nie zadawały się z kimś kto przykładowo miał t-shirt z lumpka. Nie twierdzę, że w PL jest to na porządku dziennym, ale zdarza się i chyba niepokojąco na coraz wiekszą skalę. Aha, dodam, że w gimnazjum miałam popularnych i "frajerów" i popularni gnoili tych drugich, podział nie wytworzył się poprzez różnice ekonomiczne, bo chodziłam do rejonu, gdzie sporo w sumie biednie było, ale silny/ładne ze swoimi a luzerzy ze swoimi.

Vanillia

Widocznie miałem szczęście i trafiłem do normalnego gimnazjum

Vanillia

W każdej społeczności są podziały, w których jedni próbują wywyższać się ponad innych. Wychowałem się w biednej wiosce, gdzie wszystkim było ciężko - ktoś pomyśli, że w takim środowisku wszyscy trzymają się razem. Nic bardziej mylnego. Ludzie żyjący biednie wyśmiewali i wyniszczali psychicznie jeszcze biedniejszych mieszkańców wioski. Napatrzyłem się na to w dzieciństwie i latach młodzieńczych. I od takiego widoku można stracić wiarę w ludzi na długie lata.

Więc nie tylko "dzieci prawników i lekarzy" ale wszyscy ludzie tworzą podziały. Typowa cecha człowieka to chęć poczucia się ważnym. A to najprościej można uzyskać kosztem innych Tylko ludzi o silnym charakterze stać jest na sprawiedliwość i pokorę. Ale takich jest niewielu.

ocenił(a) film na 6
Sony_West

Prawda. Po całości smutna prawda.

Vanillia

otóż to albo kujony zadawały się z innymi kujonami czy faceci lecieli na tą najbardziej popularną w klasie co umiała wszystkich owinąć sobie wokół palca:-O

deva

Tylko (albo aż) na tle kulturowym, narodowościowym i rasowym. U nas nie ma tak, że ,,popularni" traktują innych jak podludzi.

użytkownik usunięty
fandisneya

A właśnie, że jest :)

deva

Polska placówka czego przepraszam bardzo? Poprawcza? Statystyki z Brukseli, co?
Ja mam trochę inne wspomnienia z gimnazjum. Dzieciaki nie układały się w grupy pod majątek rodziców, a tak, jak im aktualnie odpowiadało swoje towarzystwo i przyjaźnie. Większość grup się nie mieszała, ale każdy gadał z każdym naprawdę nie było żadnej spiny ani nieprzekraczalnych podziałów. W liceum nawet coś takiego nie istnieje, mam w szkole kilku azjatów po których widać pochodzenie i sobie radzą w towarzystwie, są też inne nacje i religie, a nie ma problemów.
Wasza nietolerancja to chyba tylko w wyobraźni. Chyba, że może poza Warszawą nagle robi się dzicz (a ja chodziłam do sql w podwarszawskim mieście), w końcu do jedyne miasto w Polsce które przystaje do świata, za co je nienawidzicie.

Enterraz

Teraz to dowaliłaś podział miast niczym te dzieci z ameryckiego filmu. Inne miasta już nie przystają do świata? Warszawę "nienawidzi" się głównie za tę nadętość, a nie przystawanie do zachodu. Tu też mamy normalne szkoły z normalnymi relacjami.

UcieraczChrzanu

A to coś nowego, nie wiedziałam, że amerykańskie dzieci klasyfikują się przez miasta.
Ależ nie przeczę temu, tylko spróbuj sobie kiedyś pomieszkać w Warszawie - na rok czy dwa - i porównaj mentalność mieszkańców rejonu ze swoimi stronami. Polska szarpnęła do przodu, ale jest wiele obszarów które mają opóźnienia mentalne rzędu 10 lat. Ludzie urodzeni przed '90 jeszcze potrafią patrzeć na ciemnoskórego jak na dziwo o trzech nogach, a nawet zaatakować, nawet nie będę mówić o homofobach. Można człowiekowi w pół godziny wytłumaczyć, udowodnić naukowo, że homoseksualizm jest w świecie natury czymś zupełnie naturalnym, zwłaszcza u ssaków, ale to orędzie nie do udźwignięcia dla niewielkiego procenta osób, które rzeczywiście coś wiedzą i mają o tym zdanie. Mam kilku znajomych i widziałam, jak bardzo takie zacofanie może być krzywdzące wobec tych, którzy nie decydują o tym, jacy się rodzą. Nic nie świadczy o tym lepiej niż fakt, że PiS ciągle kręci się u koryta, że krzyczą na rząd na przykład za posyłanie 6latków do szkoły, wyraźnie nie mając pojęcia o tym, jak wygląda współczesny świat.
Dzieci to zwykle nie dotyczy, bo nowe pokolenie zostało wychowane w rzeczywistości pozbawionej komuny, po pierwszych przemianach. I dobrze. Wątpię żeby kiedykolwiek było jak w stanach, bo jesteśmy innym społeczeństwem, ale jak na razie zachłysnęliśmy się kulturą zza oceanu. Dlatego uważam, że tu filmy takie jak ten, przedstawiający system usalandii, nie powinno być gładko przyjmowane.
Warszawa za nadętość? Nie spotkałam się z takim argumentem, właściwie nie spotkałam się z żadnym, bo w większości przypadków cały komentarz to "warszaffka.", i fin. Nie dziwię się, że odbieracie zachowanie Warszawiaka jako nadęte. Jeśli ktoś wychowuje się metropolii i nagle styka się z rzeczywistością innego, nawet znanego, polskiego miasta, ma prawo czuć się zdumiony brakiem wszystkiego wszystkiego co uznawał za naturalne dla przestrzeni miejskiej. Przykładów jest 1001, pierwszy jaki mi przychodzi do głowy, to masakryczna komunikacja miejska w Łodzi, którą mieszkańcy uznają za coś normalnego.
Plus stwierdzenie "przystawanie do zachodu" jest błędne. Wschód też ma się czym pochwalić, na rusiji świat się nie kończy

Enterraz

Zapraszam do Wrocławia. Mamy tutaj tygiel kulturowy podobny albo i większy niż w Warszawie. No i nie nazywamy przyjezdnych słoikami. Po prostu mieszkamy i dajemy mieszkać innym, bez niepotrzebnych segregacji.

Pierwsze zdanie rozbawiło mnie na wstępie. Chodziło mi oczywiście o rodzaj klasyfikacji, a nie dosłowny podział na miasta. Reszta to widzę, że jakiś typowy płacz z mieszaniem polityki. Nie za bardzo jestem upolityczniony. Nie odróżniam PO, PiS czy PSL bo dla mnie to jeden marazm, więc nie podyskutuję.

Tak, Warszawa jest nadęta. Wasza przestrzeń miejska nie jest idealna, a jeśli ktoś odważy się wyrazić swoją opinię, to sprowadzany jest do opinii hejtera, że właśnie "warszaffka" czy coś podobnego. Nie podyskutuje, tylko jak popularne mniejszości, od razu wykonuje desperacki atak. I takie coś śmieszy podwójnie, bo czym jest taka Warszawa w porównaniu do o wiele większych miast?

Po prostu stolica (i Ty też) musi wyluzować z byciem nr 1, bo to jest złudne. Nie ma żadnego rankingu, poza Warszawą też jest życie na poziomie i może się okazać, że bez tego całego sztucznego zgiełku.

UcieraczChrzanu

Widzę, że posłużyłeś się jakimś ciekawym poglądem w odbiorze mojej wypowiedzi.... Odczytując ją tak jak akurat ci odpowiadało.
Płacz z polityką, może, może, jakkolwiek uważam, że takie sprawy powinny być interesujące dla każdego.
Po pierwsze, nie nazwałam cię hejterem, wypowiedź była pozbawiona konkretnego adresata, a co zabawne:
>>> Wasza przestrzeń miejska nie jest idealna, a jeśli ktoś odważy się wyrazić swoją opinię, to sprowadzany jest do opinii hejtera, że właśnie "warszaffka" czy coś podobnego. <<<
właśnie napisałam o osobach które NIE WYRAŻAJĄ OPINII, w przeciwieństwie do tych, których przytoczyłeś ty. Przypomnę: "a jeśli ktoś odważy się wyrazić swoją opinię" - i tu dla porównania, moje słowa: "Nie spotkałam się z takim argumentem, właściwie nie spotkałam się z żadnym, bo w większości przypadków cały komentarz to "warszaffka.", i fin.". Widzisz tu gdzieś krytykę OPINIUJĄCYCH? Czy też może pustych hejterów którzy powtarzają jak papugi za tłumem "warszaffka" I NIC POZA TYM?
Po drugie, jaki atak ;__; Poważnie, pisałam odpowiedź w najzdrowszych intencjach, pragnąc podkreślić jedynie skąd może wywodzić się wrażenie o nadętości. Z grubą dezorientacją wracam do poprzedniej wypowiedzi, szukając tego desperackiego ataku, który wykonałam... Zupełnie bez ironii czy złości spytam, może mi go wskażesz?
Po trzecie, serio, wymiotuję polską sceną polityczną. Wierz mi, że nie chcę się w to angażować ani popierać żadnego stronnictwa w tym chlewie :) Tylko ciężko nie reagować wcale, kiedy widzisz tak epicką głupotę partii, która ma jakieś 30% poparcia narodu.
Po czwarte, nie rozumiesz co określa się słoikiem. PRZYJEZDNY (No i nie nazywamy przyjezdnych słoikami.), vel ktoś kto zamieszkał gdzieś tam na obrzeżach w wynajętym mieszkaniu na blokowisku, to już nie słoik. Ktoś, kto mieszka w Warszawie, nie jest słoikiem. A już na pewno nie ktoś, kto płaci podatki w stolicy. Słoik to PRZEJEZDNY, czyli osoba, która spędza w stolicy tak mało czasu jak tylko może, żywiąc się na pulpecikach ze słoika, by przepracować tyle ile się da i zabrać tyłek do swojego miasta sto kilometrów dalej w czwartek albo piątek wieczorem, i wrócić w poniedziałek w nocy z pełną skrzynką rosołków i gołąbków. Albo jeżdżą tak codziennie.
Po piąte, nie mówię że jest numerem 1. Mówię, że panuje tu inna rzeczywistość i na miłość boską, nie wciskaj mi, że tak samo żyje się w choćby Wrocławiu jak i Warszawie, w mieście gdzie trzy razy tyle ludzi niż u was, dodatkowo dzień w dzień przewala się jeszcze połowa tego w osobach ludu satelitarnych miast i samych słoiczków. Spójrz tylko, jak to absurdalnie brzmi. Nie mówię, że jest numerem jeden, ani wcale że jest dobrze - lub lepiej niż gdzie indziej - jak jest, tylko że tu inaczej się odbiera wiele rzeczy, widzi się co innego, porusza się czym innym - choćby metrem. JEST INACZEJ.

Jeśli dalej będziesz miał te swoje opinie dt moich wypowiedzi to nie odpisuj. Jeśli coś może mnie doprowadzić do szaleństwa (jako czystej utraty zmysłów), to najprostsza droga ku temu to rozmowa z kimkolwiek, kto odbiera moje słowa nt książki filmu światopoglądu niezgodnie z moimi intencjami.

ocenił(a) film na 7
Enterraz

Zjawisko mentalności miast nie odnosi się do każdego, tylko do tego kto się z nimi identyfikuje, a raczej z danymi wartościami które mają dla nich reprezentację, które są zdefiniowane w większości przez większość.

Są miejsca gdzie mentalność konkretnych placówek są do siebie tak podobne jakoby były w reprezentacji jednego miasta.

Tak jak mówiłem jest coś takiego jak mentalność miasta, ale jest ona jakby średnią opinii, zależy też od jakiego % opinii się utwierdzamy, ale generalnie nie odbiegają zwykle zbytnio od siebie. Dlatego też bywają rozróżnienia w opiniach na temat danego miasto. Są też placówki na które mentalność miasta ma mniejszy wpływ, i może wtedy się nakładać na mentalność innych miast.

Enterraz

Masz jakiś problem i to chyba jako jedyna. Kogo to obchodzi gdzie mieszkasz? Na litość boską, ludzie mieszkają i studiują w Berlinie, weekend wpadają do Budapesztu, na piwo do pipidówy do znajomych w samym środku lasu i żyją :) Warszawa na tym tle to wioseczka jak większość miast i to nie dlatego, że są brzydnie tylko pełne ludzi o dziwnej mentalności jak Twoja :). Myślisz, że to gdzie kto mieszka ma jeszcze znaczenie? No to nie przekraczasz mentalności prowincjonalnej dzielącej na naszych i innych.

ocenił(a) film na 6
Martes_foina

Prawda. Chociaż moja przyjaciółka jest rodowitą Warszawianką i do tego NAJLEPSZĄ dziewczyną pod słońcem, nie czuć od niej za grosz pompy, to ile razy do niej wpadam i np wyjdziemy na miasto...cieszę się, że nie mieszkam tam na stałe ;p większość ludzi jest jakaś taka sztampowa i nadęta. Może to przed to, że mają drogie piwa w pubach i frustracja się wplenia :D Stereotypy się znikąd nie biorą. Żeby nie było nie oceniam przez pryzmat pochodzenia, tylko co najwyżej po poznaniu dorzucam do wypchanego worka.

Enterraz

umarłam XD o czym ty w ogóle pieprzysz jak potłuczona? :D gadka o amerykańskich nastolatkach, szkole, klasyfikacji itp. a ty wyjeżdżasz z polityką, WTF?? :D
"Po czwarte, nie rozumiesz co określa się słoikiem. PRZYJEZDNY (No i nie nazywamy przyjezdnych słoikami.), vel ktoś kto zamieszkał gdzieś tam na obrzeżach w wynajętym mieszkaniu na blokowisku, to już nie słoik. Ktoś, kto mieszka w Warszawie, nie jest słoikiem. A już na pewno nie ktoś, kto płaci podatki w stolicy. Słoik to PRZEJEZDNY, czyli osoba, która spędza w stolicy tak mało czasu jak tylko może, żywiąc się na pulpecikach ze słoika, by przepracować tyle ile się da i zabrać tyłek do swojego miasta sto kilometrów dalej w czwartek albo piątek wieczorem, i wrócić w poniedziałek w nocy z pełną skrzynką rosołków i gołąbków. Albo jeżdżą tak codziennie." taaaaaaaaaaaaaa jasne xD na pewno jesteś Warszawianką że wypisujesz takie głupoty? :D polecam sobie zerknąć na fora internetowe, na fb, na różnego rodzaju grupy itp. a dopiero potem się wypowiadać, bo widać, że nie masz o tym zielonego pojęcia. Wielkie Paniska z WARSHAFFY jadą ludziom na każdym kroku, począwszy od wyglądu, charakteru, a skończywszy na samochodzie. Osoby, które z małych miejscowości przyjeżdżają do Warszawy uczyć się nazywa się słoikami, osoby które przyjeżdżają do pracy nazywa się słoikami, więc nie pieprz o tym, że tylko tych którzy jeżdżą co tydzień do domu i żyją tylko na słoiczkach od mamusi nazywa się słoikami, bo gówno wiesz. Nie zdajesz sobie sprawy jaka nienawiść i uprzedzenie panuje w stosunku do przyjezdnych osób. Na szczęście tam nie mieszkam i mam nadzieję, że nigdy nie zamieszkam.

ocenił(a) film na 3
Enterraz

Może i trochę czasu minęło od tych komentarzy, ale z osobistych powodów jestem w ciągu roku regularnie i w stolicy i u siebie, na śląsku. Powiem szczerze, że jako osoba, która często i na dłuższe okresy czasu bywa w Warszawie, sama uważam, że mentalność większości ludzi najlepiej można opisać słowem ''nadętość'', czy nawet posłużyłabym się tutaj określeniem ''gburowatość/snobizm''. Nie wiem co dokładnie wpływa na zachowanie ludzi, ale z pozoru wydawać się właśnie może, że ''bum stolica'' i ludzie myślą, że są w mieście z marmurów i diamentów wybudowanym, a poza terenami to cywilizacje 100 lat do tyłu.

Zresztą, to tylko film, w którym zawsze przedstawione postawy i charaktery będą podkoloryzowane, by były wyraźniejsze i tym samym miały lepszy odbiór, więc od razu nie można mówić, że w Ameryce DOKŁADNIE tak wygląda szkoła, a gdzie indziej to nie dotrze, bo to przecież nierealne i nas niedotyczące. No błagam, a wampiry i zombie to na co dzień się spotyka na ulicy?

ocenił(a) film na 3
batmanbezrobina

Zresztą z Twojej definicji ''słoika'' wynika, że większa część gwiazd polskich, czy dziennikarzy, pracujących w Warszawie, a będących tam tylko przejezdne, ponieważ ich miejsce zamieszkania jest gdzie indziej (np. w Krakowie, Wrocławiu, czy mniejszym mieście) i tak samo ''odbębniają'' prace i wracają do rodziny na weekend, to są słoikami? Nie chcę nikogo urazić, ale wychodzi na to, że wypowiadasz się o czymś, o czym tak naprawdę do końca nie masz pojęcia. Nie można myśleć zaściankowo, bo to właśnie sprawia, że jesteś te 10lat do tyłu, a nie to, że się mieszka w stolicy i jest się 10lat do przodu.

Takie my to mamy metro, łohohoho, że drugą linie wybudowali po tylu latach, a zerknij sobie chociażby na linię moskiewskiego metra, albo w Paryżu. Tam metro mieli tyle lat temu, że my w stosunku do nich, to jakbyśmy nadal maluchem jeździli.

Enterraz

co kraj to obyczaj

ocenił(a) film na 6
Enterraz

Jakbyś się nie tłumaczyła (w mojej ocenie) z tego komentarza bufonada niestety bije po oczach. Podoba Ci się Warszawa, świetnie. Nie wiem tylko dlaczego próbujesz pozbawiać innych ludzi chęci mieszkania sobie w spokoju na obrzeżach niewielkich miast. Może nie każdy chce być taki #cool jak Ci z wielkich miast. Sam studiowałem we Wrocławiu (akurat tutaj potwierdzę, że nie uświadczyłem przejawów snobizmu miejscowego), ale wróciłem do mniejszego miasta. Coraz częściej spotykam ludzi, którzy mieszkali w dużych miastach w Polsce i pytam ich dlaczego tam nie zostali. Często odpowiadają, że duże miasta są nie dla nich. Przeszkadza im dziki pęd, wyścig szczurów, hałas i cała masa innych rzeczy. Przy okazji sama w swoim "wywodzie" o pościgu Polski (a w zasadzie osamotnionej w tej walce Warszawy, oczywiście pomijając słoików...) za dobrobytem i cywilizacją dzielisz ludzi na tych głosujących "za" (oczywiście ciemnogród bla bla bla) PiSem i "przeciw" PiSowi (oczywiście cywilizacja, Europa, dobrobyt) i zapominasz, że to nasza "zaściankowa" Polska jest w tym momencie nośnikiem i w zasadzie respiratorem cywilizacji europejskiej (łacińskiej) i nie potrzeba tak naprawdę wiele więcej niż czerpać z tej cywilizacji i ubogacać ją, ale na pewno nie przekreślać i grzebać w jakimś niewytłumaczalnym dzikim pędzie za ułudą wolności. Ad meritum przeżywamy czy w szkołach są podziały. Oczywiście, że są i to nie tylko w szkołach. W dalszym życiu jest identycznie. Trzymamy z tymi, z którymi chcemy trzymać. Omijamy tych, których nie lubimy. Czasem udajemy kogoś innego, żeby włączyć się do grupy tych z pozoru fajniejszych, przykre to. Taki jest człowiek niezależnie czy jest w wieku dziecięcym, szkolnym, dojrzałym, czy starczym. Narzekamy sobie na to, ale czy chcielibyście, żeby zmuszano was w jakiś sztuczny sposób do spędzania czasu z kimś kogo nie trawicie (może za lepsze oceny, może za wyższą pensję, może za to, że jest głupszy, może dlatego, że jest pijakiem, może egoistą, może nietowarzyski)? Oczywiście możemy piętnować takie postawy, ale nie wolno nam zabierać komuś prawa do "trzymania" z kim mu się podoba ;)
Pozdrawiam rozmówców :)

UcieraczChrzanu

Jeśli uważasz, że Warszawa jest nadęta, pojedź kiedyś do Krakowa. Tam jakaś połowa mieszkańców myśli, że wciąż są stolicą.

JuliannaFig

mieszkasz w Krakowie ? Jak nie to się nie wypowiadaj.

nadiaohmae

Nie mieszkam, ale byłam tam kilkakrotnie.
No dobrze, przyznaję, cała połowa tak nie myśli. Ale wybacz liczyć ani nie mam ochoty.

JuliannaFig

Nie spotkałam sie z nikim kto by tak myślał, hłe ten Kraków to tak chyba uszczypliwie przyrównałaś bo to nie Krakowianie a Warszawiacy są uważani za nadętych i gburowatych, pozdrawiam ;)

nadiaohmae

A ja się spotkałam z takimi osobami i nie, nie porównywałam uszczypliwie. Wiesz co nie chce mi się kłócić, może kiedy indziej będę miała ochotę, dam znać.

nadiaohmae

Mam dwie koleżanki, które czasowo mieszkały w Krakowie i też opowiadały, że ludzie są tam nadęci i zarozumiali jak w Wa-wie

i_Xa

Śmieszne. Wszędzie są ludzie nadęci i jak to się mówi - normalni. Jak spędzisz gdziekolwiek wystarczająco dużo czasu poznasz takich i takich.

UcieraczChrzanu

Byłeś kiedyś w jakimś mniejszym mieście? Taki podział ma jak najbardziej rację bytu.

ocenił(a) film na 7
Enterraz

Statystyki z Brukseli, co?
XXXXXXXXXXX
jak w statystyce Polska źle wypada na tle innych krajów europejskich,
to NA PEWNO statystyka utworzona została
w "homo-friendly" i "color-friendly" Europie Zachodniej
możliwe, że w Brukseli


ale każdy gadał z każdym naprawdę nie było żadnej spiny ani nieprzekraczalnych podziałów.
XXXXXXXXXXXX
"Byt określa świadomość" (jak marksiści mówili kiedy jeszcze żyli)

1) w USA licea są wielokrotnie liczniejsze niż w Polsce - więc łatwiej "elitom" się wyizolować
(w pewnym filmie dyrektorka liceum narzekała, że ma 1200 uczniów, z odcinka "Tuż przed tragedią" ("Seconds from diseaster" wynika, że tam było chyba ponad 2000 uczniów)

2) z filmów wynika, że tam nie ma stałych klas jak w Polsce - lecz indywidualne zapisy na konkretne przedmioty)
jak wyżej - łatwiej "elitom" się wyizolować

Wladca_Piersicieni

Ach, jaka sprytna literówka w nicku ;)
Być może jest już za późno, być może nie jestem dość bystra, ale proszę o rozwinięcie punktu drugiego, tj czemu odwołałeś się do marksistów.
W liceum, do którego przechodziłam te trzy lata uczniów jest zwykle ok. 1000. Czasem więcej, jeśli akurat jest większe zainteresowanie na jakiś profil to w następnym poborze dają dodatkową klasę. Trzy roczniki, po 8-10 klas na każdym. To nie jest największa pod tym względem szkoła w mieście. I nadal zostaję przy zdaniu, że podziały charakterystyczne dla amerykańskich szkół nie istnieją w moim miejscu edukacji, jak wielkie wszerz i wzdłuż.
Co do indywidualnych planów zajęć, wydaje mi się, że to może powinno im utrudniać zrzeszanie się. Tak w miejscach, gdzie istnieją 'popularsi' z każdej regularnej klasy kilku delegatów światłości już dobrze się zapoznawszy ruszają do ogólnego świetlistego zbiorowiska, tam wiedzą już kto kogo gdzie i jak. Natomiast w szkole, gdzie funkcjonuje 1000-2000 uczniów, takie osoby łatwo mogą zginąć (zniknąć), bez konkretnej kotwicy. Tak mi się wydaje.

ocenił(a) film na 7
Enterraz

Chodzi o to, że jeżeli nie ma podziału na klasy, nie ma odgórnie narzuconego grona osób z którymi musimy nawiązywać kontakt (nie znaczy to jednak, że ta grupa nas ogranicza i tylko z nią powinniśmy się identyfikować, jednak ze względu na to, że zajęcia wszyscy lub część ma razem wymusza to zawiązywanie bliższych więzi ze względu na potrzeby -typu co trzeba zrobić na matmę? - oraz na spędzany czas co samo z siebie daje nawiązywanie bliższych kontaktów), w związku z czym identyfikujesz się z grupą 30 osób, a nie 1000. Mówisz chodziłam do A czy humana (jak wolisz) , wiadomo z czasem nawiązują się relacje między klasowe/rocznikowe.

Natomiast przy systemie indywidualnego kierunku gdzie jedna osoba jest wrzucana do 8 różnych klas po 30 różnych osób jest trudno nawiązać trwały kontakt z jakąś grupą, bo rzadko się zdarza, aby wszyscy mieli te same przedmioty. W związku z czym wytwarzają się grupy na podstawie kół zainteresowań, osób zaangażowanych w życie szkoły, imprezowiczów, kółek wzajemnej adoracji czy statusu społecznego lub bilansu konta rodzica itd.

Serio podziały w Polskich szkołach są, jednak nie tak głębokie i nieprzekraczalne jak pokazują je amerykańskie filmy. Chciałam podać przykład uczelni, gdzie grono osób jest już odrobinę większe, jednak ze względu na fakt, że nada na niektórych uniwerkach mamy podział na gr ćw/lab (nie wszystkie uczelnie dają nam możliwość indywidualnego ułożenia planu) nie widać tu aż tak rażącego podziału jak ukazują nam amerykańskie filmy -wiadomo nadal mamy, bogate i popularne dzieciaki, imprezowiczów ludzi od notatek itd. Po prostu wszyscy starają się żyć w symbiozie...

Jednak poza tym słyszy się o "gorszych dzieciach", o znęcaniu się nad rówieśnikami, przemocy w sieci czy cokolwiek innego. Tylko osoby które mają nos wyżej czoła nigdy nie słyszały lub nie widziały jak komuś działa się krzywda (zwłaszcza w kopalni idiotów - tj. gimnazjum - nadal nie rozumiem dlaczego takie miejsce powstało (?)) lub po prostu ta był osobą która szykanuje - a to nie jest jego problem.



ocenił(a) film na 7
volerlesreves

(zwłaszcza w kopalni idiotów - tj. gimnazjum - nadal nie rozumiem dlaczego takie miejsce powstało (?))
XXXXXXXXXXXXXXXXX
z tego samego powodu, dlaczego rząd chce posyłać 6-latki do szkoły podstawowej:...
BO TAK JEST NA ZACHODZIE...

PS.
w TVN Style puszczają serial "Agresja w szkołach" ("PROJECT:P stop net persen")
http://tv.wp.pl/wyszukiwanie-programy.html?query=agresja+w+szko%C5%82ach
odcinek 1/4: w Amsterdamie "biały" nastolatek w ostatniej klasie gimnazjum czuje się prześladowany i że jak tak dalej będzie, to nie zda egzaminów końcowych...
chłopak jest "biały" i prześladowany jako "Pinokio" z powodu dużego nosa (w klasie (przynajmniej z tych co przyszli na spotkanie z ekipą telewizyjną) jest jeden Murzyn i jedna jasna Mulatka czy Arabka? - ci nie byli prześladowani
tak więc "polityczna poprawność" w sprawach rasowych niekoniecznie musi oznaczać dobry charakter...

Wladca_Piersicieni

Tam już od razu jest podział na elity. Klasy z każdego przedmiotu są dzielone na kilka poziomów od tego najwyższego do dla osób "specjalnych". Są dodatkowe zajęcia, są jeszcze szkoły prywatne → to wszystko razem wzięte wzmacnia podziały.
Szkoły są tak duże, właśnie dlatego, żeby można było dokonywać takich podziałów na grupy. Jedna "klasa" potrafi liczyć około 1000 osób.
I te podziały są tylko trochę przerysowane.
Co do statystyk, wystarczy podać źródło tychże. I nie ma problemów. A ja się zawsze na takie rzeczy (bez źródeł) będę wkurzać, bo mając trochę do czynienia ze statystyką (i to bardziej porządną) wiem jak dużo zależy od metody danych badań.

ocenił(a) film na 3
Enterraz

Widać że nosa nie wystawiłaś poza Warszawę. A szkoda .

rabarbarus

Skąd wiesz, że ładna?

ocenił(a) film na 7
Enterraz

Ładna laska mówi o tym, że w swojej dawnej szkole nie zauważyła podziałów. Jakież to typowe : )

ocenił(a) film na 6
Enterraz

Nie wiem, jak dawno chodziłaś do szkoły, ale mało wiesz... ;)

ocenił(a) film na 6
Enterraz

Nie zwróciłaś uwagi na to jak piszesz o tolerancji, braku podziałów itp, a pierwszym co robisz jest wykazanie własnej nietolerancji i tworzenie sztucznych podziałów?;)

Enterraz

Warszawa(Lemingrad), to największa wieś w środkowej Europie. Wystarczy zobaczyć na waszego sołtysa.

deva

Moje szkolne doświadczenia są diametralnie inne. Są oczywiście podziały, ale są umowne i nietrwałe, których kryterium jest tylko płeć oraz zainteresowania. Nie ma żadnej nietolerancji, u mnie w szkole były Arabka, Cyganka, Niemcy i nikt nie był wobec nich niemiły. Gdyby nie nazwiska albo kolor skóry sam bym nie wiedział, że są inne narodowości i religie w szkole. A podział - ładni i mądrzy - jest zdecydowanie amerykański, obcy w Polsce.

deva

są zaliczani przez kogo? jakieś statystyki? kto robił statystyki? jeżeli nawet ktoś ważny to są nieważne bo mnie tam nie było

deva

Zaliczani przez kogo? Na jakiej podstawie? PS. Widzę, że nie tylko ja mam takie pytanie... Wytłumaczysz nam, czy po prostu powielasz kolejne szambormacje i sama nie wiesz? Jeśli jakieś badania były robione to chętnie się zapoznam z nimi.

Enterraz

Tylko Polska kupiła? A Kanada, UK, Irlandia, Szwecja, Finlandia itd. dostały za darmo?
Imdb rozbija Twoją teorię spiskową :-)

ACCb

Teoria spiskowa xdd
Nie wiedziałam, że Kanada jest w Europie ;) O Finlandii i wyspach nie wiedziałam, jakkolwiek nie jest to ściśle nasz kontynent no ale.

Enterraz

Hmm ciekawe od kiedy Półwysep Skandynawski nie jest częścią Europy...
Ale może ja coś przegapiłam;)

nitka91

A napisałam gdzieś, że nie jest?

Enterraz

wiesz w ogóle gdzie jest Finlandia?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones