PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=710094}
6,8 44 583
oceny
6,8 10 1 44583
5,7 18
ocen krytyków
The Walk. Sięgając chmur
powrót do forum filmu The Walk. Sięgając chmur

Joseph Gordon-Levitt musiał pozazdrościć Christianowi Bale'owi widoków na planie "Mrocznego Rycerza" – stojąc na krawędzi jednej z wież WTC, aktor wygląda jak Batman spoglądający na Gotham. Nie potrzebna mu jednak peleryna, ba! w pewnym momencie na ekranie zrobi się goło i wesoło.
Phillipe Petit zawsze podążał własną drogą, tj. liną, nie mógł sobie zagrzać miejsca w szkolnej ławce, wiedzę zdobywał w paryskich cyrkach, a od rachunków na matematyce wolał liczyć pieniądze (czy też zegarki), które kradł przechodniom. "Omal nie zostałem kryminalistą", mówił. Na szczęscie los chciał, że w wieku dziewiętnastu lat rozbolał go ząb. U dentysty trafiła mu w ręce gazeta z modelami nowojorskich bliźniaków, a w głowie narodziła się myśl, aby dmuchnąć chmury pomiędzy słynnymi czterystumetrowcami. Sześć lat później zrobił kilka małych, ale dla ludzkości wielkich kroków.
W filmie przeszkadzała mi trochę narracja objaśniająca każdy krok Petita (Hej, panie reżyserze, jesteśmy w przestworzach, niech obraz mówi sam za siebie, puścmy wodze fantazji). Gordon-Levitt wczuł się w rolę (może aż za bardzo), levittowanie ma zresztą wpisane w swoje emploi, a całość ma lekką formę (reżyser celowo nie chciał obciążać liny). Jest baśniowo, cukierkowo, leje się wino – idealna sceneria do uniesień (tych miłosnych). Sielanka trwa dopóki ktoś nie wymówi przy Phillipe słowa "śmierć". Krok po kroku poznajemy więc historię francuskiego artysty (nazwanie go szarym linoskoczkiem byłoby wykroczeniem); choć właściwie to film ogląda się jak typowy heist movie. Stopniowo poznajemy "wspólników" Petita, zaglądamy im przez ramię w mapy i notatki, planujemy napad na chmury, aż dochodzimy do "artystycznego przestępstwa stulecia".
Wtedy się zaczyna... To, co Robert Zemeckis zrobił z legendarnego "spaceru", to czysta poezja, wizualna perełka. Lęk wysokości to jedna z moich najbardziej ekstremalnych fobii. Kiedyś bałem się wyjrzeć z balkonu. A mieszkam na parterze. Nie no, tak źle nie jest, brawurowo wchodzę na drugi szczebel drabiny. Ostatni akt filmu był dla mnie nie lada wyzwaniem. Nigdy jeszcze tak kurczowo nie trzymałem się fotela. Pozostałe efekty uboczne? Proszę bardzo: pot, kołatanie serca, wariacje błędnika, ręka przypadkowej pani na moim ciele (tak, tak, to akurat plus). Stawiam konia z rzędem, popcorn i colę temu, kto bez mrugnięcia okiem obejrzał romantyczny balet Petita. Pofantazjujmy: jak to musi wygladąć w IMAXie?! Był ktoś? To jedna z tych produkcji, gdzie rozmiar ma znaczenie.


W 2008 roku Oscara za najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny przyznano "Man on Wire" Jamesa Marsha. Film, mimo braku efektownie wygenerowanych scen, również trzyma w napięciu. Narratorem jest sam Petit, a film daje możliwość poznania Phillipe z bardziej przyziemnej strony. Okazuje się bowiem, że wirtuoz nie tylko z wysokości liny lubił spoglądać na innych z góry. Lektura dokumentu może być prawdziwą lekcją. Stawia na wadze osiągnięcia i pokazuje, co czeka tych, którzy w imię miejsca na kartach historii zapomnieli o rzeczach najważniejszach. Polecam wszystkim wybierającym się w najbliższym czasie do dentysty.

I jeszcze kącik lingwistyczny: w "The Walk" kilkakrotnie pada wyrażenie "marchewki się ugotowały". Na początku myślałem, że to "przejęzyczenie" polskiego tłumacza. Okazuje się jednak, że nie. It makes sense! Francuskie – pardon my french – "les carrottes sont cuites" oznacza to samo, co angielskie "the die is cast", czyli "kości zostały rzucone".
Kości, śmierć, marchewki... Yeah, it makes perfect sense.

ocenił(a) film na 7
XxSe7eNxX

Tych, którzy chcą poznać moje pozostałe fobie zapraszam na: https://m.facebook.com/profile.php?id=521575844539106&ref=bookmarks

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones