Według mnie ten film jest tandetny, nie widzę w nim arcydzieła. Gra aktorska poniżej krytyki, drewniana do bólu. Watek miłosny gorszy niż ten zawarty w "Zmierzchu". Jednak dam 4/10 ze względu niezłe jak na tamte czasy, efekty specjalne.
Masz rację Jasmine, Titanic to kupa, nie przejmuj się tymi, którzy nie mają pojęcia o dobrej sztuce, oni nie posiadają intelektualnej legitymacji by w ogóle wypowiadać się na forum filmowym. Ale Zielona Mila to też kupa - tu Cię zmartwię. Ale nie przejmuj się - ilu ludzi tyle opinii. A Titanic to kupa :)
Widzę, że mamy podobne zdanie, ja dałem nieco więcej za efekty specjalne i ciekawie zagrane postacie osób załogi.
Ja z kolei nie uważam, że się mylisz. Nie mówię, oglądam Titanica, jak jest w TV. Też nie uważam, że ten film jest mega świetny... Lubię go, ale nie kocham.
Co nie oznacza, iż należy dobierać mu miano perfekcji czy drobiazgowości, a przy tym zrównywać go z ziemią. Wiele osób reprezentuje taką postawę co jest wyrazem braku obiektywizmu. Ja osobiście nie przepadam za serią "Ojciec Chrzestny" ale doceniam kunszt wykonania.
Fakt. Zgadzam się z Tobą w kwestii obiektywizmu. Jeśli chcesz, w każdym filmie znajdziesz masę błędów i niedociągnięć, ale też - z drugiej strony, chyba w każdym kryje się jakiś pozytyw.
Czasami odnoszę wrażenie, że czepianie się filmów które aspirują do miana przełomowych, historycznych, wyznaczających pewne zasady, jest czepianiem się dla zasady, po to by tylko ponarzekać. Rozumiem, że komuś nie przypadł główny wątek do gustu, rzecz normalna, ale by przez taką pierdołę krytykować film z góry na dół, i to jeszcze w takich miejscach gdzie tej krytyki być nie powinno, to dla mnie kuriozum. Nie tylko Titanic spotkał się z taką reakcją. Można wymienić gro tytułów gdzie sytuacja jest podobna, a nawet można powiedzieć iż identyczna.
Haha ;). Właściwie przy każdym filmie znajdą się tego typu komentarze... Ja rozumiem, że film nie musi się każdemu podobać - ba, to nawet byłoby dziwne, gdyby ktoś stworzył takie cudo, do którego nikt by się nie doczepił. Zawsze znajdzie się ktoś, kto to zrobi, ot tak, chociażby ze zwykłej złośliwości, nudów... Po to są fora, dyskusje, by skomentować film, ocenić go, zapytać o coś. No trochę wkurzają niektórzy hejterzy i trolle, no ale - jak długo istnieje internet, tak długo będą istnieć i te wredne stworzenia. Też uważam, że czepianie się tego typu filmów (aspirujących do miana przełomowych... - jak to nazwałeś ;) ) dla "zasady" jest bezsensem. Z drugiej strony, szanuję to, że film może się komuś nie podobać. No po prostu, nie ten gatunek filmowy, nie ta obsada, nie ten scenariusz....
To jest klasyk! Jeden z najlepszych filmów w historii kina! Jak można go tak oczerniać?
a mi się tam bardzo podoba. Ja ten film uważam za arcydzieło, za każdym razem jak go oglądam wzruszam się tak samo i doprowadza mnie to do łez, wiem, ze brzmi banalanie, ale dla mnie ten film ma dusze. :) a po za tym kocham młodego di caprio . :3
Och, ach! To Ty mnie wzruszyłaś.
Chciałbym być młody i naiwny a jestem stary i cyniczny...
PS: Di Caprio już jest "starawy".
Wiem, że jest starawy. Za to w filmie na szczęscie jeszcze nie. Uważaj sobie co chcesz. Możesz mowic, ze jestem młoda i naiwna, z całym szacunkiem mnie to nie rusza. FIilm wspanialy. A na cynicznosc niestety lekarstwa nie ma.
No przecież powinnaś mnie "olać"! Nie skorzystałaś z propozycji, to teraz się męcz z czytaniem tego...
Dałaś 10/10 zmierzchowi i to jeszcze najgorszej i najgłupszej części albo jesteś trrollem albo jesteś głupia .Dziękuje za uwage
E tam. Ostatni dobry film Camerona. Choć to nie jest żadne arcydzieło. Nawet do tzw "ambitnego kina" się nie nadaje. Ale dostaje ode mnie 7/10.
Rok temu obejrzałam ten film był super, lecz teraz oczekuję czegoś nowego :) Ale ten film jest super i pokazuje uczucie miłości.
Kurde, nierozumiem takich ludzi i spotkałem się z tyw wiele razy. Ludzie piszą że beznadziejny, ze 4 na 10 a w ocenie niespodzianka 8 na 10 cudem się pojawia. Kto mi to wytłumaczy?
Bo ten film trafia do większości przysłowiowych kur domowych i sentymentalnych prościuchów,,, a takich jest większość na tym naszym świecie.
Nie szydzę, tylko diagnozuję zawyżoną ocenę tego kiczu filmowego. Oni z kolei zaniżają oceny naprawdę wartościowych filmów; ponieważ są w większości, to wygrywają i dobre filmy "chodzą" w TV w nocnych godzinach (no, może poza TVP Kultura i czasem AleKino+).
W sprawie filmów, wolę szczery zachwyt nad kiczem, niż udawany nad ambitnym (czyt. snobizm).
Wszystkie zabiegi mające na celu skopanie tego filmu, mają się znakomicie. Co roku ta produkcja traci mniej więcej 100 miejsc. Niedawno z oceny 7,5 zrobiło się 7,4. Tonięcie "Titanica" w rankingu to notoryczne zjawisko, więc za kilka lat jego ocena będzie prawdopodobnie poniżej 7, a za kilkanaście lat, przy dobrych wiatrach, być może poniżej 6. Bądź dobrej myśli. Na razie wszystko idzie jak po maśle!
Dlaczego udawany i dlaczego zaraz snobizm? Dopuszczasz możliwość, że ktoś może przedkładać np. "Metropolis", "Ich noce", "8 i 1/2", "Forresta Gumpa" czy "Czarnego łabędzia" nad - żeby zacząć od góry tutejszego rankingu - "Skazanych nad Showshank"?
Zwróć uwagę, że takie filmy na ogół z latami nie tracą miejsc w światowych rankingach (niekoniecznie na F-webie!).
Jestem snobem o tyle, że staram się oglądać filmy zdobywające nagrody, cenione przez znawców, oraz robione przez znanych reżyserów czy świetnie obsadzone aktorsko, do tego z całej historii kinematografii ; statystycznie rzacz ujmując unikam tym sposobem chaotycznego oglądania wszystkiego - i nieźle na tym wychodzę. Wśród nieznanych szerzej filmów zresztą też trafiają się "perełki" (np. "Cudotwórczyni" z 1962 r. - fakt, że z Oscarem za główną rolę).
Bo często zauważałam na tym portalu takie osobniki, które wydawało by się, że za chwilę pękną od tego nadymania się, bo takie mało rozumiane przez większość filmy uwielbiają, choć ani słowa o nich nie napiszą. Zarazem poniżali kicze i ich odbiorców, a o tym pisali by bez ustanku. W tym kontekście pojmuję snobizm. Nie raz przewijały się takie teksty jak np. "Motłoch się zachwyca "Titanikiem" i wystawia go na piedestał". Czy ktokolwiek lubi uogólnienia? Co innego poniżać film, a co innego ludzkie odczucia w odbiorze danego filmu.
Mnie nie musisz uświadamiać. Każdemu może się spodobać coś z wartościowych filmów, jeśli do niego trafi. Ludzie nie są jednowymiarowi. Tylko przykre jest to, jak ktoś nie potrafi tolerować cudzego gustu. Cieszą mnie zwykłe rzeczy, odnajduję piękno w prostocie. Określenie "sentymentalny prościuch" odebrać można jako brak szacunku do odczuć innych ludzi.
Trochę racji masz z tym uczuleniem na tandetę i jednoczesnym niekomentowaniu tego, co wartościowe. Ale tylko trochę...
Przeraża mnie zalew popkultury. Swoiste prawo Kopernika - złe filmy wypierają lepsze. Jestem z pokolenia, dla którego film to była X Muza a nie czysta rozrywka (którą zresztą oglądam, często z przyjemnością).
Mam nadzieję, że rzeczony snobizm został ostatecznie wyjaśniony. Nie był on związany z Twoją osobą, bo nie miałam ku temu podstaw, a z pewną grupą ludzi. W końcu była mowa o różnych postawach społecznych.
Domyślam się, że znacznie trudniej jest znieść obecną sytuację z filmami, gdy wychowywało się w czasach żelaznej kurtyny, a następnie było się świadkiem zalewu wszelkiej maści produkcji filmowych. Moje pokolenie wychowało się w czasach, kiedy popkultura dopiero zaczynała się szerzyć i nabierać rozpędu. Dlatego też, sama jestem nią przesiąknięta. Trudno mówić o sprawach gustu, ponieważ wiele rzeczy ma na to wpływ. Mnie bardziej doskwiera rynek muzyczny, aniżeli filmowy. Mam wrażenie, jakby media znały góra 3 gatunki muzyczne. Rozumiem też, że wiele ludzi nie potrafi tolerować kiczu, np. sama nie mogę znieść rozpowszechniania disco polo w mediach. Mimo wszystko, wolę krytykować przedmiot niechęci, a nie jego fanów, ewentualnie przechodzić obok tego obojętnie. Zgadzam się z tym, co napisałeś o kolejności puszczanych filmów w TV. Na domiar złego, również czas antenowy od godziny 20.00 jest często rezerwowany dla seriali, show itd.; dla mnie to takie "opóźniacze" (jak dobrze, że są dekodery z nagrywarką).
Myślę, że teraz żyjemy w okresie "pauzy" kulturalnej. Po wielkich rewolucjach w sztuce (muzyce, plastyce, filmie, częściowo litraturze) a przede wszystkim obyczajowości w pierwszych ~70 latach XX w., tylko postmodernizm zaoferował coś nowego - ale już się wyczerpał, spowszedniał. .Teraz artyści miotają się w poszukiwaniu czegoś nowego, świeżego. Tymczasm - zwłaszcza na skutek eksplozji i-netowej - popkultura staje się czymś jedynym do zobaczenia i powszechnej akceptacji. Miłośnicy "sztuki wyższej" siedzą w swoich niszach i nie wychylają nosa.
hehe wiesz co jarasz sie zmierzchem a titanica masz za tandete a ocene dajesz 8 nie rozumiem .....rzeczywiscei pytanie jak post nizej :ile ty masz lat?"