Bardzo dobry film jak na komedię romantyczną.
Uroczy, miejscami zabawny i wzruszający.
Najbardziej podobał mi się wątek Jamie'go i Aureli (a scena z ratowaniem zapisanych kartek w jeziorku jest powalająca), choc to głównie z sympatii do Firth'a.
Później jest Juliet i Mark, naprawdę ciężkie uczucie.
Fajne są jeszcze wątki Sama i Daniela czy Sary i Karla. Premier i Natalie byli raczej zabawni niż wzruszający.
Dziwnym motywem była para nagrywająca film, niby tu się obmacuja, a ciężko im było szczerze się pocałowac.
Harry i Karen byli klasycznym przykładem dlatego mało mnie ciekawili, co nie oznacza, że nie był wzruszający.
Postac Colina to był taki motym, który reżyser mógł sobie darowac, choc wcale mi on nie przeszkadzał. Scena kiedy dziewczyny pytaja się go jak nazywa butelkę czy słomkę mnie rozwaliła :)
Billy był rozwalajacy jako stary muzyk, ale scenami, które były najbardziej zabawne to kiedy Atkinson pakuje prezent świąteczny Rickmanowi (ich gra mnie powaliła), zaręczyny Firth'a i nagranie telewizyjne z flamastrem piszącym po szkle.

Film świetny. To tyle.