.. która w końcu mi się podobała ;-)
Według mnie była jednak trochę naiwna, chociaż nadrabiała wysokim poziomem gry większości aktorów. Gwiazdorska obsada ok, ale film nieco zbyt "optymistyczny" w wymowie... A motyw z premierem i sekretarką z nizin społecznych trochę niemożliwy
Tak, chyba każda komedia romantyczna jest naiwna i faktycznie za dobrze się skończyło ale był jeden wątek z tym gościem który nagrywał ślub i u niego dobrze się nie skończyło ale w tym przypadku raczej nie mogło, a jeśli chodzi o premiera to Grant trochę zbyt młodo wyglądał do tej roli , ale taki związek z sekretarką myślę że jest możliwy choć pewnie inaczej by to wyglądało i zapewne byłoby to starannie ukryte ..
Masz rację, zapomniałam o tym wątku zakochanego w żonie kolegi, ale w sumie poradził z tym sobie i skończyło się dobrze, bo ta trójka nadal była przyjaciółmi i przyjechała razem na lotnisko. Ale nadal obstaję przy tym, że premier+sekretarka=impossible:). No i Grant rzeczywiście na premiera za młody... i za przystojny:)
Co prawda nadal byli przyjaciółmi ale podejrzewam że ciągle żywił uczucia do żony przyjaciela i miał z tym problem, rozumiem że nie wierzysz w realny związek premiera z sekretarką ale mając taką Natalie to nie ma się co mu dziwić .. co do tej jego urody to możliwe że przystojny ale chyba zgodzisz się z tym że nasz szef rządu pod tym względem nic mu nie ustępuje ? :) a co do oceny filmu to był lepszy niż zakładałem na początku bo przynajmniej ja tak mam że od tego rodzaju filmów nie spodziewam się nigdy jakiegoś arcydzieła widząc zwłaszcza polskie komedie romantyczne.
Masz rację, że jednak ten trójkąt mąż+żona+przyjaciel dobrze się nie skończył dla przyjaciela, ale wydaje mi się, ze się z tym pogodził. A co do porównania urody naszego szefa naszego rządu do Granta, no cóż, dla mnie to odległość galaktyki, ale ja nie przepadam za rudymi chudzielcami:)...
Świetny był z niego premier! A ten taniec to jeden z najlepszych w historii kina. Film był wielowątkowy, są w nim też smutne momenty (kiedy żona dowiaduje się o zdradzie męża - dla mnie to była wręcz okropna scena, jak powstrzymywała się od płaczu). Albo ta relacja rodzeństwa (upośledzony brat i uzależniona od niego siostra). I mimo wszystko jest to bardzo dobra komedia, która po obejrzeniu wprawia w dobry nastrój - świąteczny :)
Podobac się mogło, mi też się dość przyjemnie oglądało, ale musisz przyznać, że miejscami było za bardzo "cukierkowo i bajkowo" :P Pomijając to, całkiem cąłkiem ;]