To właśnie miłość
- podstawowe informacje
- Opinie i Nagrody
- multimedia
- pozostałe
Po tak dobrych opiniach o tym filmie, w końcu postanowiłam go obejrzeć. Byłam pewna, że to kolejna komedia romantyczna której wystawię 10 ale pomyliłam się. Mimo iż uwielbiam komedie romantyczne ta mnie specjalnie nie przekonała. Po pierwsze za dużo było wątków przez co żaden z nich nie był wystarczająco rozbudowany. Po drugie, te kręcone sceny erotyczne - dla mnie to bez sensu, że zrobili taki wątek. Po trzecie nie podobał mi się wątek podstarzałego rockmana. Film ratuje wątek z Hugh Grantem oraz wdowcem i jego przybranym synem. Podsumowując, film mnie rozczarował bo byłam nastawiona na to, że to klasyk w tym gatunku. "Listy do M." o wiele lepsze. Dam jednak 7, chociaż to w przypadku komedii romantycznych słaba ocena bo zazwyczaj wystawiam lepsze. Czy komuś również ten film nie przypadł do gustu i woli polskie "Listy do M."? :)
Ulalalalaaa. Właśnie po raz setny obejrzałam ten film, więc jestem ponownie zadurzona i możliwe, że moje postrzeganie jest zaćmione. Ale kategorycznie się Tobą nie zgodzę ( chociaż nie zmienię Twojego zdania, ani nie krytykuję go! :)) "Listy..." to polska kopia tego filmu, nie było źle, ale kiedy zestawię obie produkcje, to polska 'wersja' wychodzi' jak pierogi bez farszu- coś się kleiło, ale wyszło raczej bez smaku. Moje spojrzenie na "To właśnie miłość" jest mega wyidealizowane, bo uważam, że każda scena jest tam świetna. Kilka wątków-genialnie, pokazanie różnych 'odmian' miłości, zadurzenia, to jest coś, czego mi brakowało po tych wszystkich komediach skupionych tyko na 2 osobach. Motyw rockmena, to moim zdaniem kwintesencja angielskiego humoru i jest totalnie świetny ;) Natomiast wspomniane przez Ciebie sceny są o tyle fajne, że pokazują nie tylko to, że filmy to też dublerzy aktorów (nawet w takich scenach!) ale też to, że dublerzy ci są normalnymi ludźmi i tez może zdarzyć im się zauroczenie. Wielowątkowośc, wielowymiarowość, szczęśliwe zakończenie nie dla każdego, sceny wesołe, smutne... Ten film ma w sobie wszystko co tylko mógł mieć i wyszło IDELANIE. Najlepszy ze swojego gatunku, genialna obsada, muzyka. Po prostu "Love actually" ;)
Zgadzam się, Bill Nighty jak zwykle wymiata. A sceny z Martinem idealne, ale to najwyraźniej trzeba łapać taki humor, no bo wyobraźcie sobie, że facet proponuje ci drinka "BEZ PODTEKSTU" w momencie kiedy trzymasz twarz tuz przy jego kroczu - genialne :D
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
