właśnie o dziwo nie uważam że to przesłitaśne dzieło.przeważnie kom.romantyczne wszystkie takie są,ale ta wyjątkowo nie jest taka jak wszystkie.przynajmniej takie jest moje wrażenie...pokazane są różne historie,właściwie wiadomo że na końcu każdej kom.rom główni bohaterowie są obrzydliwie zakochani i szczęśliwi,i tu też tak było ale tylko w paru przypadkach...dokładnie jak w życiu niektórym sie udaje niektórym nie...tak jak np.dziewczyna z filmu-ta która miała chorego brata,prawie 3 lata była zakochana,a gdy wkońcu on to odwzajemnił to ona wybrała opieke nad bratem,można powiedzieć niespełniona miłość...albo chłopak który był zakochany w dziewczynie swojego najlepszego przyjaciela,patrzał na ich ślub i nic nie zrobił by o nią walczyć,wygrała przyjaźń.nie każdy by tak potrafił...następny bohater to facet któremu umarła żona i zostaje ze swoim pasierbem...i znowu następny przykład żona która kocha swojego męża,niestety go chyba troche nudzi już rutyna małżeństwa,tragedia bohaterki która zamiast łańcuszka z sercem dostaje pod choinke płyte...i nawt 11-sto letni chłopiec który przeżywa swoją pierwszą miłość a jego ukochana wylatuje do usa...bardzo podobał mi sie ten film własnie dlatego że nie był taki słitaśny...mam nadzieje że chociarz troszke cie przekonałam.pozdrawiam