Co o tym sądzicie? Dla mnie bardzo podobno do naszego tworu...
taki był zamysł producentów "Listów..." Według mnie "To właśnie miłość" jest zdecydowanie lepsze :)
STO RAZY LEPSZY, nie ma co porównywać, a w ogóle to polscy filmowcy mogliby się zająć wymyślaniem własnych produkcji a nie zżynaniem świetnych i sprawdzonych wzorców, żeby tylko wyciągnąć od ludzi kasę.
Ten brytyjski shit był tak nudny,a wątki tak denne.I kto nazwał tego Granta sranta bozyszczem kobiet.Żygac mi sie chce jak go widzę.Film nudny pokrecony i pomieszany.Gówno. Ale zaraz dostane lincz :)
Jak Love Actually z 2003 może być podobne do Listów do M. 2011?
Raczej na odwrót... Po za tym polscy scenarzyści/reżyserowie nie potrafią nakręcić/stworzyć czegoś nowego?
No może po za Rzeźą (Polańskiego) i W ciemności (Holland) coś ruszyło w nowym roku. O Sztosie 2 nic nie mówie, bo to załamka jest. Dodatkowo ten plakat ala. Oceans ;)
No, właściwie to ja powtórzyłam twoją kwestię :) ale całkowicie się z Tobą zgadzam
Oglądam właśnie Listy do M. i podobieństwo jest wręcz uderzające! Nazwijmy to "szkielet" filmu jest identyczny. Jestem wkurzony na maxa, bo już myślałem, że polskie kino to nie jest takie złe. Jeden z lepszych "polskich" filmów ostatnich lat z kategorii do pośmiania się. Niestety cholera jasna, jak dla mnie to już nie polski film. Wrrr
Jedna z lepszych polskich komedii ostatnich lat, ale może własnie dlatego że tak bardzo wzorowana na Love Actually a nie ''twórczość własna''
To właśnie miłość oglądałam dosyć dawno temu i baaardzo mi się spodobał, był po prostu o miłości, bez głupiej fabuły, bez żartu na siłę, i tak końcówka, tak, to właśnie miłość:) Polskiej podróby czy "adaptacji" wolałam nie oglądać, żeby nie psuć sobie obrazu. Szkoda, że Polscy producenci tak rzadko wspominali o inspiracji, przez co wprowadzili wielu ludzi w błąd.
Nie powiedziałbym. Może dlatego tak uważasz że Listy są nasze,swojskie, no ale Love Actually jest lepsze. Co nie znaczy że Listy do M są słabe, co to to nie. To chyba jedna z najbardziej udanych polskich komedii ostatnich lat.
Pierwowzór z którego czerpał polski film jest świetny - "Love Actually" jest bardzo dobrze skonstruowaną całością. Niemniej polskie "Listy do M." - choć byłem bardzo sceptycznie do nich nastawiony i wybrałem się właściwie za przymusem - również nie zawodzą. Bardzo fajna rola Wojciecha Malajkata.
Raczej odwrotnie bo Listy do M można napisać że są podobne do tego filmu a nie ten film do naszego tworu. Bo Polska jak zawsze wzoruję się na kinie amerykańskim, brytyjskim bo u nas bieda z fabuła i całą historia filmu.
"To właśnie miłość" to jeden z najlepszych filmów zwłaszcza warto go obejrzeć przed świętami wtedy naprawdę jest zdecydowanie lepszy klimat.
Polecam jak najbardziej. Ogólnie bardzo dobrze zmontowany i jest zdecydowanie lepszy klimat od klimatu polskiej produkcji. Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem tego.
Zgodzę się, że Listy do M są w pewnych kwestiach podobne do Love Actually, szczerze mówiąc nawet muzyka (ta taka nostalgiczna, chyba fortepianowa) jest podobna w obu filmach, jednak wydaje mi się, że każdy z nich ma w pewien sposób innego ducha (może kwestia narodowości twórców?), no i w każdym z nich poruszone są odmienne kwestie (choćby wątek biednego chłopca w LDM czy piosenkarza w LA). Podobieństwo, oprócz muzyki, kryje się również w scenach z radia czy wątku wdowca z synem (ale to tylko moje zdanie). Oba filmy mogą się podobać. Nie mam zamiaru dyskutować, który jest lepszy technicznie, bo się na tym nie znam : ) mogę jedynie podsumować, że zwolennicy każdego z tych filmów nigdy nie dojdą do porozumienia, ponieważ oba z nich mają coś w sobie. Dziękuję za uwagę ;P