Maclean fantastycznie symuluje przygodę z pogranicza kina coming-of-age i kowbojskiego, bez pośpiechu, szerokimi planami omiatając szkockie wzgórza i leśne ostępy. Brak im z natury rzeczy tej westernowej, ascetycznej bujności, bo próżno tu szukać wyschniętych zarośli i bezkresnych prerii smaganych bezlitośnie promieniami prażącego słońca. Nie, tu przez burzowe chmury panuje wieczny zmierzch, a niebo ma kolor stali. Ale nadal jest czym oddychać; to jeszcze kraina niepoprzecinana płotami, choć kraj stracił już swoją niepodległość. Nie o tym jednak mówi "Tornado", bynajmniej. Film Macleana jest bowiem intencjonalnie pozbawiony treści innej niż emocjonalna, ale to nie minus. To przecież awanturnicze kino zemsty.
Norman Wilcox-Geissen
Tytułowe imię pasuje do bohaterki jak ulał. Dziewczyna, jeżdżąca z ojcem-samurajem po kraju, to pełna artystycznej pasji wojowniczka, która uczestniczy w wystawianiu spektakli z dalekiego kraju przed miejscowymi. Oboje zostają uwikłani w niedotyczącą ich, przynajmniej z początku, sprawę skradzionego złota, które zostaje podprowadzone, no cóż, jego złodziejom. Ukrywający się pod skrzydłem Tornado i Fujina sprawca całego zamieszania, umorusany chłopczyk, sprowadza na nich nieszczęście, którego tragicznym zwieńczeniem jest śmierć mężczyzny. Zbójcy ruszają wtedy za dziewczyną i jej małym, bezbronnym towarzyszem, ale niebawem role muszą się odwrócić. Po trosze z braku innego wyjścia zwierzyna sama rusza na polowanie, bo tamci nie ustąpią. Utracone złoto to dla nich być albo nie być.
Banda pod przywództwem niejakiego Sugarmana to zwykli obwiesie. Niby dałoby się wyróżnić klasyczne dla gatunku typy: od przystojniaka przez osiłka do bezwzględnego szefa, ale podobna charakterystyka mało Macleana interesuje. Właściwie jedynym konfliktem, jaki rozrysowuje w obrębie tej grupy, jest podszyta zazdrością szarpanina między ojcem i synem, hersztem i Little Sugarem, cierpiącym z powodu ciągłej kontestacji jego przydatności. Ale szkocki reżyser skupia się raczej na skompilowaniu tej opowieści, na jej zamknięciu w półtorej godziny, nie na mnożeniu wątków i rozciąganiu charakterologicznych potyczek. Wszystko tu jest zwięzłe i konkretne, od mrukliwych kwestii wypowiadanych przez postaci do błyskawicznych cięć samurajskim mieczem.
Norman Wilcox-Geissen
W tym świetle staje się "Tornado" ćwiczeniem z konsekwencji. Macleana pociąga przede wszystkim kino bez zbędnej sceny, niepotrzebnego dialogu, fałszywej nuty. I jest to metoda sprawdzająca się znakomicie, jeśli chodzi o skompresowane do czystej esencji, satysfakcjonujące kino zemsty z zacięciem iście artystycznym. Zdjęcia są tu bowiem fenomenalne; to film kameralny i stylowy, chciałoby się powiedzieć nawet, że kontemplacyjny, ale jednak opowiada się tutaj przede wszystkim o śmierci. Śmierci, dodajmy, nonsensownej, wynikającej z chciwości męczącej nawet samych złodziei. Maclean całość opowiada tonem zblazowanego barda, który poznał tajemnice świata i ludzkiej natury, wzruszając ramionami nawet, gdy zderzony jest z okrucieństwem. Jest jak jest, nigdy nie było inaczej i nigdy inaczej nie będzie, zdaje się mówić.
Norman Wilcox-Geissen
Cokolwiek trudno zaklasyfikować "Tornado" jako mariaż jidai-geki i eurowesternu, bo sztafaż ten do samego końca pozostaje jedynie sztafażem i to zderzenie estetyk pełni prawie wyłącznie rolę ornamentu. Jest to niejako cena, jaką Maclean świadomie zdecydował się zapłacić za kompaktowy charakter i gęstość swojego filmu. Transakcja okazała się opłacalna. Aczkolwiek przywoływane przez reżysera nazwiska Forda, Kurosawy czy Leone, które posłużyć miały za koncepcyjny fundament filmu, okazały się zaledwie odległą inspiracją ograniczającą się do prostych skojarzeń. Dlatego można sporo omawianemu tytułowi zarzucić, jako że, jeśli nie zestroimy się z jego rytmem, wyda się on rozczarowująco fasadowy. Brak pogłębienia przedstawionego świata i postaci zgrywa się jednak z ogólnym zamierzeniem Macleana, które sprowadzić można do memicznego "tak było, nie zmyślam". Kwestia tego, czy mu uwierzymy.
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu