Ten film potwierdza moje najgorsze obawy. Kinematografia zmierza do upadku. Powstaje coraz więcej filmów, które nie mają nic do zaoferowania poza efektami. Fabułą nikt się już nie przejmuje. Bo po co? Nie oczekuję intrygi na miarę Hitchcocka i bohaterów jak z Dostojewskiego, ale to co serwują nam ostatnimi czasy w kinach to kpina. "Transformers: Zemsta upadłych", "Terminator: Ocalenie", "Wolverine", "2012", to tylko niektóre z tegorocznych filmów, w których liczy się jedynie efekciarstwo. Fabuła występuje w nich w formie szczątkowej, lub w ogóle jej nie ma. Od czasu do czasu można zobaczyć coś dla efektów wizualnych. Ale ile można? Na dłuższą metę staje się to męczące.
Niestety przeważająca część ludzi to pocornożercy, dla których liczą się jedynie ładne efekty. Jak wiadomo film musi się sprzedać, więc twórcy starają się trafić do jak najliczniejszej grupy docelowej. Dlatego będą powstawać kolejne "dzieła" klasy "Transformers: Zemsta upadłych". Jest to droga, z której nie ma odwrotu...
ta droga bez odwrotu dla głupich ludzi komentujących brak fabuły filmów nakręconych na podstawie komiksów.
Przepraszam bardzo, ale jest wiele filmów na podstawie komiksu z bardzo dobrą fabułą.
Ty bez mózgi kręgowcu na głowę upadłeś czy co?
Pogięło cię i to dosłownie nie pozwolę aby takie bezmózgie stworzenie w ten sposób komentowało jeden z lepszych filmów tego roku.
Oczywiście nie każdemu może podobać się taki film, a już szczególnie nie fanowi Hitchcocka no, ale bez przegięcia:
"ale to co serwują nam ostatnimi czasy w kinach to kpina".
Wiesz że kpiną jest to - że ktoś taki jak ty jest wstanie napisać tak długą krytykę o tak wspaniałym filmie.
Krytykować jest łatwo, gorzej spróbować doszukać się dobrych stron filmu.
A teraz coś z zupełnie innej beczki. Nie spodziewałem się, że nadejdą czasy, w których określenie "fan Hitchcocka" urośnie do miana obelgi.
Z którego poke-ballu ciekałaś, ale tan na serio? Jesteś pokemonem zwykłym czy po ewolucji? Bo tak się zastanawiam... wiesz chcem zostać trenerem :-D
Najlepszy film tego roku?! gdzieś ty się chował Buszmenie:D
Śmiać mi się chce z tego filmu jak nie ma nic śmiesznego to go właśnie włączam :D oj dzieciaku dzieciaku....
Muszę się nie zgodzić... Uważam że film reprezentuje bardzo przyzwoity poziom pod względem gry aktorskiej, fabuły oraz całej otoczki nadającej smaczek tej serii. Idąc do kina na "Zemstę upadłych" miałem wielką nadzieję że nie zaniży ona poziomu jaki postawiła część pierwsza. Nie zawiodłem się i chcę więcej tego typu kina!
Pierwsza część, muszę przyznać, podobała mi się. Nie mogę niestety powiedzieć tego o drugiej, w której idiotyzmów było po prostu zbyt wiele.
Jaki by ten film nie był pod względem fabularnym jego główną zaletą jest efekciarstwo. A dzieciaki aż się ślinią ciągnąc rodziców do kina żeby zobaczyć Optimusa i spółkę żeby przez kolejny rok naciągać ich na figurki, gazety i naklejki kolekcjonerskie. Maszyna do robienia pieniędzy kręci się dalej, Transformers jakby nie było powalają efektami a już niedługo zapwne pojawią się informacje o Transformers 3, który zapewne też zbierając negatywne opinie będzie nabijał licznik w światowych kinach ;)
pieprzysz o idiotyzmach: wiele ludzi mówi o czymś bo im sie tak zdaje. jak widzisz idiotyzmy to weź parę podaj
Mówisz i masz.
1. Niebo Transformersów. Czegoś tak głupiego w życiu nie widziałem.
2. Transformersy zboczeńcy.
3. Napalony Transformers nastolatka.
4. Teleportujące się Transformersy.
5. Transformersy rozwalające pół miasta i tuszowanie tego wszystkiego przez wojsko.
6. Nachalne zbliżenia na sztuczny biust Megan.
Starczy, czy wymieniać dalej?
Zgodzę się tylko co do 5 punktu. Tuszowanie tego jest bezsensowne po takich zniszczeniach. A co do reszty to niestety sci fi i takie rzeczy uchodzą tym bardziej że większy procent widzów cieszy się efektami i nie wyszukuje baboli.
Są granice, których się nie przekracza. Ten film to zrobił. Usprawiedliwianie gatunkiem nie zmnieni tego faktu.
A jakie to granice? Jeżeli taki robot w filmie może przyjąć postać dowolnego pojazdu, to nie może przyjąć postaci człowieka? No ok, przegięli trochę z tym "językiem" ale to detal.
A co do upadłego, to teleport to to nie był, raczej naprawdę ogromna prędkość.
"Niebo Transformersów". Jesteś człowiekiem wierzącym? Jeżeli tak, to ja nie wiem czemu się dziwisz, jak wielokrotnie zaznaczano w tym filmie, że transformersy to żywe roboty. A jeżeli nie jesteś, to w tym temacie można dyskusję skończyć bo do niczego nie doprowadzi. To co w tej scenie było nielogiczne, to to, że roboty przywróciły do życia tego chłopaka.
Ja film oceniłem 6/10, głównie za grę aktorską i efekty specjalne. Fabuła niezbyt ambitna. Uważam, że pierwsza część była znacznie gorsza. Jednak z drugiej strony, w drugiej części zawartych jest wiele informacji przeczących niektórym 'faktom' z pierwszej części. Jak np. to, że to Megatron był przywódcą Deceptikonów o ile mnie pamięć nie zawodzi.
Traktujesz ten film zbyt poważnie .
To jest film który ogląda się lekko i przyjemnie fabuła jest mało ważna w tym filmie najważniejsza jest akcja efekty specjalne i humor .
Niektórzy tu coś piszą o jakiś pokemonach o czym wy tu wypisujecie nie można wiecznie oglądać śmiertelnie poważnych filmów ten film jest nie poważny i dobrze a jak powstanie trzecia część to z miłą chęcią obejrzę .
Kolejny na głowę upadł
Ludzie co jest z wami nie tak...a mózg
Tyle Malin 2010 w tym nominacja z aktorstwo. Rozbawiłeś mi człowieczku :D
Jesteś super, geniusz z ciebie :D pozdrawiam :D
Klego, w pełni się zgadzam. Napisałes to co już dawno miałem na mysli w nasie napisanych postów itp. Ale przetłumacz to ty wszystkim jaki ich zwiesz "popcornożercom" którzy uważają Trans. 2 za film 10/10 skoro on nawet obok arcydzieła nie stał.
Transformers 2: słaby. Efekty dobre tylko, że ciągłe efekty bez całej reszty nudzą. I mnie wynudziły. Aczkolwiek rozumiem, że film może podobać się bardzo młodym widzom.
Autor tego tematu juz dawno upadł. Mam 23lata i film jest dla mnie
zajebiaszczy
No to brawo.... po prostu "brawo". A że tak zapytam, co sprawia że ten film jest taki "zajebiaszczy"
raaaany... czytam to wszystko i umieram ze śmiechu :D jedni oglądają psychologiczne dramaty a inni chcą się rozerwać przed telewizorem z browarkiem w ręce:) i w czym problem?
Dokładnie Christopher, a w ogóle jak można iść na film który od początku był nastawiony na efekciarstwo głównie, a potem narzekać, że tylko efekty i efekty. Jeszcze żeby aktorstwo siadało albo muza była zła, to można by było narzekać, ale tak nie jest.
Taa, kazdy wie a przynajmniej domysla sie o czym taki film moze byc, ze
jest to nastawione przede wszystkim na efekty a nie super scenariusz,
fabule itd.
A co sprawia ze jest zajebiaszczy- efekty i jeszcze raz efekty, zachowanie
robotów,rola wszystkich aktorów i pies:)
Aha czyli według ciebie by film był "zajebiaszczy" (traktuje ten wyraz jako synonim "Bardzo Dobry" lub po prosty "Zajebisty") wystarczy by miał efekty i nieco aktualnie sławnych gwiazdek i jakieś pierdzące roboty? Brawo po prostu Brawo... właśnie awansowałeś do grupy społecznej zwanej "szarą masą" charakteryzującej się brakiem jakiegoś głębszego myślenia, częstym brakiem umiejętności selekcjonowania tego co ma jakąś wartość oraz z wielkimi umiejętnościami do powierzchniowego patrzenia i naturalnie z wielka zdolności do bycia sterowanymi i jałowymi. Mam nadzieje ze cieszysz się z awansu… brawo.
Chciałem Ci pojechać ale za młody jesteś. Napisze tak: Nie każdy film musi być inteligentny, czasami jest tak, że wystarczy aby dobrze się go ogladało, a to czy on jest o robotach, mutantach, obcych itp. nie ma znaczenia, bo chodzi o to, że jak wrócę z uczelni po całym dniu ćwiczeń i wykładów to już nie mam siły myśleć nad tym " co reżyser miał na myśli pokazując pijaka na torach"xD. Wyluzuj, kup sobie Pepsi, włącz Cartoon Network i odpocznij bo chyba miałeś ciężki semestr xD
Możesz uderzać w wiek cały dzień ale z tego co czytam jesteśmy prawdopodobnie w podobnym ale luz mnie to nie rusza, poza tym czasem młodszy jest mądrzejszy w niektórych dziedzinach. Tak, racja, nie każdy film musi być inteligentny ale też nie ma być totalnie głupi, a jak film jest głupi to i źle sie go ogląda, ale ja nie o tym. Chodzi o to że transformers jest gniotem... ok powstał taki i juz sobie istnieje, nadrabia efektami i jest dobrze. Ludzie mogą go ocenić sobie jak chcą. Ale powiedz jak nazwać osobę która twierdzi że dobry film to wystarczy by miał efekty i Kuźwa jakąś młodą laseczkę... nie nazwał byś go kretynem? Bo ja tak i to z pełna odpowiedzialnością. Luzie na takich zasadach oceniają bezwartościowe filmy... bo zobaczą wybuch... nakręcają cała ta spiralę i za rok powstanie kolejna cześć i kolejna jeszcze głupszy, jeszcze bardziej obrażająca wszystko co w kinie wartościowe. Ludzie juz zapomnieli ze niegdyś filmy były lekkie i ciekawe a zarazem w pełni inteligentne i piastujące wszystko co w kinie dobre... no ale bajka się skończyła i trzeba stawić czoła światu gdzie byle debil nakręci film z "efektami" i już film "kozak", "Superos" "zajebiaszczy" A gdy ktoś nakręci film z jakimś przesłaniem to już "Nie rozumiem", "Ale gniot", "A gdzie efekty?". Wielu z nich jest tu nazywanych Dzieci Neo... ale wiesz co ja mam gdzieś dzieci neo one mogą takie być… ja się boję tych wszystkich Dorosłych Neo którzy z nich wyrosną lub którzy juz istnieją. A z twojej rady skorzystam bo w sumie chce mi się pic i dawno już nie widziałem „Krowy i kurczaka” :-D.
Aha i tak na marginesie pisałeś ze chciałeś mnie pojechać… niewykonalne, jestem istotą „niepojechalną” :-)
Są różne rodzaje filmów, każdy stworzony do czego innego. Nie możesz oceniać noża na podstawie tego jak się sprawdza w roli widelca. Chodzi mi o to, że ten film to przedewszystkim akcja, efekty i moim zdaniem porządna gra aktorska. Simmons co jakiś czas przyprawiał mnie o uśmiech swoją oryginalnością. Czego się spodziewałeś po tym filmie? Kino akcji to kino akcji. Należy go oceniać pod względem tego, jak wypadł w roli filmu akcji. Tak samo jak horror wypadł w roli horroru, jak komedia wypadła w roli komedii itd.
Oczywiście masz rację z tym, że efekty i gra aktorska nie wystarczą filmowi na uzyskanie 8-10/10. Ale określenie tego filmu na 6/10 "niezły" to moim zdaniem trafna ocena. Gra aktorska, efekty, od czasu do czasu humor, oryganalni bohaterowie to pozytywne aspekty tego filmu. Tak naprawdę jedynym poważnym minusem jest fabuła opierająca się na zasadzie "Albo go zniszczymy, albo on zniszczy nas!", widziałem mnóstwo gier komputerowych przerastających ten film pod względem fabuły na kilka długości. Drugim rzucającym się w oczy minusem jest brak sensownego przesłania. Tak więc film zasługuje na trafne 6/10.
Moim zdaniem fabuła w filmie to chyba jego najmniej istotny fragment i w
sumie można ją opisać jednym słowem: dramat, komedia, przygodowy, s-f,
fantasy, itp. itd. Liczy się historia, którą chce przedstawić reżyser i
wykonanie, a to jednak pozostawia w większości przypadków wiele do
życzenia.
Z przykładów, które podałeś widziałam jedynie Transformers i muszę nie
zgodzić się z większością opinii o tym, że miał on fatalną fabułę. W
porównaniu do części pierwszej była ona znacznie rozbudowana i miała
wiele ciekawych wątków. Problem w tym, że ani reżyser, ani autorzy
scenariusza nie byli w stanie sobie z nią poradzić i niestety film
wyszedł jaki wyszedł...
Stanowiący główny trzon fabuły i wlekący się przez cały seans wątek
miłosny pomiedzy parą głównych bohaterów zepchnął na drugi plan m.in.
wątek tytułowego Fallena, genezy Decepticonów czy samej dynastii
Prime'ów do tego stopnia, że chyba nikt, kto prędzej nie miał
jakiejkolwiek styczności z Transformerami, nie był w stanie powiedzieć
po seansie kim tak naprawdę był Fallen, dlaczego chciał zniszczyć
Ziemię, lub też dlaczego Megatron tak wiernie mu służył. Do tego
dochodzi słaba (w prównaniu do części pierwszej) gra aktorów i kulawe
dialogi.
Co do efekciarstwa w kinie to z racji tego, że towarzyszy ono
najczęściej filmom przygodowym fantasy i s-f, a ja te klimaty uwielbiam,
więc życzę producentom jak najlepiej i oby jak najwięcej takich
produkcji (Już pominę fakt, że 95% to niewypały, ale dla tych 5% warto
czekać)!
a dlaczego jak ktoś twierdzi, że film tylko i wyłącznie efekciarski może być dobry, musi być od razu kretynem? po prostu niczego więcej nie oczekuje i mu to odpowiada. Raaany ciągle to samo, ta sama gadka;-/ ..... za efekciarski, za mądry, zbyt straszny, zbyt przegadany. To już nudne jest.
Moim zdaniem to dobrze że powstają efekciarskie filmy bez cienia fabuły, bo jest w czym wybierać, a nikt ich oglądać nie każe.Gdyby powstawały same filozoficzne melodramaty, czy coś w tym rodzaju to kino byłoby nudniejsze... Przecież nikt nie ogląda samych wybitnych dzieł , które niosą jakieś przesłanie, a większość lubi sobie chyba czasem zobaczyć coś co nie wymaga zbytniego myślenia...
Nikt tu przecież nie mówił, że mają powstawać same melodramaty. Narzekam jedynie na to, że kręcą coraz więcej filmów obrażających inteligencję widza. Cameron w "Avatarze" pokazał, iż możliwe jest pogodzenie efektów i zgrabnej, acz nieskomplikowanej historii. Niestety takie filmy należą obecnie do mniejszości.
Z tym upadkiem to lekka przesada, ale muszę przyznać że kilka scen z filmu Transformers 2 rzuciło mnie na kolana ( a raczej wywołało uśmiech politowania). Może być nie po kolei ale co tam :)
1. wysłannik prezydenta Obamy pokrzykuje, że to ich wojna i że oni (USA) zawsze wygrywają wojny
2. scena z kampusu akademickiego jak przywożą Sama na studia - żywo wyjęta z filmów z serii American Pie
3. mój FAWORYT - Sama reanimują, nie udaje się wtedy jego wybranka wyznaje miłość a on się wybudza i wyznaje jej miłość... wzruszające jak cholera :D
Na szczęście wpompowali tyle milionów baksów w efekty specjalne wybuchy itp. że film jest niesamowity pomimo gównianych dialogów i scen "aktorskich". Ciekawe co wymyślą do trzeciej części...
Uważam że transformersy z niegłupią fabułą, byłyby faktycznie ciekawsze, bo chyba dobra historia nie przeszkadza nikomu.Jedni idą do kina na same efekty inni wybierają ciekawą fabułę.A tak oba te elementy zadowoliły by obie strony i krytycy by tak nie narzekali. Tu zgodzę się z przedmówcą że Avatar jest dobrym tego przykładem.
Trudno się nie zgodzić. Nie wiem czy większość ludzi nie potrafi, nie chce czy też nie grzeszy inteligencją, żeby uznać ten film za, nie oszukujmy się, zwyczajnie głupi. Połowa scen była tak żenująca, że chciało się wyjśc z kina, jednak skusiłem się chcąc przywołać miłe wspomnienia związane z anime. Niestety porażka. Typowy efektowny hollywoodzki twór, którego grupą docelową są nastolatki łapiące się na tanie sztuczki.
Piszę to jako fan Transformerów, nie przeciwnik.
"Krytykować jest łatwo, gorzej spróbować doszukać się dobrych stron filmu"-buahhahaha, wlasnie o tym jest ten temat.
Ja też muszę przyznać że po pierwszej części spodziewałam się czegoś lepszego niż oglądanie w co drugiej scenie powiększonych ust Megan Fox ...główny bohater który był zabawny w swojej niezdarności w pierwszej części tutaj jest wręcz przygłupi ...historyjka słaba, efekty bardzo dobre...
Nie podpisuję się pod zdaniem John_Doggett że kinematografia chyli się ku upadkowi, filmów jest coraz więcej i dlatego trafiają się też częściej gnioty ...
Ale nigdy stosunek gniotów do filmów bardzo dobrych nie był tak wysoki. Nic niestety nie wskazuje na to, że będzie lepiej. Dlatego uważam, iż należy zacząć się niepokoić o kondycję kina.
Ja się nie martwię o kondycję kina, tylko o kondycję reżyserów. Kina akurat wypełniają należycie swoje obowiązki. ;P
Dobra, dość łapania za słowa. Owszem, coraz częściej filmy robione są na odwal. Ten film fabularnie miał duży potencjał. Nie trzeba było się specjalnie wysilać z fabułą, żeby ten film dostał 8/10. To naprawdę nie trudne znaleźć dobrych ludzi do obmyślenia fabuły.
W każdym razie, ja nie martwię się o 'kondycję reżyserów'. Jesteśmy jakby to nazwać, w epoce efektów specjalnych i to bierze obecnie w filmach priorytet. Kiedy to się ludziom zacznie przejadać, a już zaczyna, to reżyser od razu to wychwyci i nakręci film akcentujący np. nie wiem, choćby na realizm. Wolałbym fabułę niż efekty specjalne, no ale co poradzić. Efekty specjalne mają swój urok.
Inną sprawą są te niesprawiedliwe oceny w filmweb. Oceny w większości niczym nieuzasadnione, biorące się z myśli "A, co tam. Dam temu filmowi 8, bo nawet mi się spodobało". Takie oceny mogą wynikać z 3 powodów:
a) Taki "krytyk" jest po prostu niedojrzały.
b) Albo nie miał nigdy styczności z naprawdę dobrym filmem.
c) Albo po prostu jest ograniczony.
Ja nie mówię oczywiście, że każy kto ocenia jakiś film na 8 jest niedojrzały albo infantylny. Chodzi mi tu o motywy tejże oceny, uzasadnienie.
Ja tam boję sie o kondycję kina już od 2004 roku, bo już wtedy zaobserwowałem upadek. Scenariusze coraz gorsze, w ogóle znaleźć Oryginalny scenariusz to jakaś perełka, bo teraz wszystko to Ekranizacje książek, komiksów lub opowiadań.
Albo jakieś kontynuacje albo jakieś spin-offy. Jak coś nowego wyjdzie to i tak się okaże, że powiela stare schematy i to te najbardziej już oklepane? No, ale cóż... Teraz główną role w filmie zajęły
Efekty a fabuła i pomysł odeszli w daleka podróż. Ja tam mam tylko nadzieję ze jak już efekty osiągną apogeum i nikogo już nie będą tak zachwycać, świat filmu znów spojrzy na stara już i "nie modną" fabułę.
A na razie trzeba przecierpieć. Powiem wam, że czasem to już wolę obejrzeć filmy jakiś Amatorów, bo nie są przynajmniej tak puste jak te z Hollywood.
Aha a mówiąc "KINO" jak świat stary ma się na myśli... Nazwijcie to jak chcecie... "Kinematografię, świat filmu itp." W wszystkich książkach o tej tematyce też tak jest... jest to słowo bardzo uniwersalne i wieloznaczne... Więc kolega, który założył temat nie zrobił tu żadnego błędu. A jeśli iść tropem kolegi Kubicor-na chyba bardziej winni od tych reżyserów są ludzie od scenariusza i Wytwórnie/Producent (oni moim zdaniem zwłaszcza)
Ale tak zawsze było i będzie, bo technika idze dalej i dalej, można robić coraz więcej na ekranie...po za tym dawniej też filmy były efekciarskie tylko teraz tego nie widzisz, bo zwyczajnie technika poszła na przód. Znając życie to za parenaście lat ludzie będą, mówić o transforemrach wspaniałe rzeczy i będą wracać do tych filmów, tak jak się już to stało z Godzilla na przykład. A Godzilla jest bardzo dobrą serią, którą bardzo sobie cenie. I to nie ma nic wspólnego z tym, że to wina reżysera czy producenta, po prostu każdy chce obejrzeć dobrze zrealizowany film, bo ja sobie nie wyobrażam żeby transformery były plastikowymi zabawkami ( gdy mamy taką technikę która pozwala zrobić ładne animacje i modele w kompie), a za to były jakieś rozważania Megatrona nad sensem istnienia. Chcesz wiedzieć jaki jest głupi film w którym fabuła jest już tak durna, że to nic, że ma super efekty... idz na 2012 to się przekonasz...
Tak kiedyś filmy też były efekciarskie, ale też były "Mądre" najlepszym chyba przykładem jest Terminator 2- Film, Którego efekty na swoje lata były wstrząsające a jednak jest to genialne kino akcji, z ciekawą fabułą, jakimś przesłaniem. Można wymienić takich filmów więcej, ale, po co. Z tym ze parę lat o Transformersach będą mówić to się nie zgodzę: -) sorry, ale jak je znajdziesz za 15 lat w gazecie to będzie dobrze... Pamięć o nich umrze, ponieważ w nich dobre są tylko efekty a te będą coraz lepsze i nikt na stare nie spojrzy... Prawie nikt nie ogląda starych filmów by zobaczyć efekty, stare filmy oglądamy dla świetnych historii w nich zawartych, itp. ale to juz opisywałem.
Transformersach zwyczajnie brakuje głębi i intelektu. Ja nie mam nic do efektów tak naprawdę, bo wierze, że można zrobić film dobry i efekciarski.
Co do godzilli to tez jest śnietny przykład?.. Prośże... Stare, dobre godzille (tez jestem fanem) to niezłe filmy, nie dość ze mamy tu walki potworów, (bo o to przecież chodzi: -D) to mamy tez zawsze watek ludzi, z którego jasno wynika jakąś nauka (często jest to przesłanie o ekologii) a im dalej tym gorzej. Godzilla Ostatnie Wojny to tylko popłuczyny godzilli, Walki potworów zostały, lepsze niż kiedykolwiek dzięki efektom, a już wątek ludzi stracił przesłanie na rzecz właśnie walki i efekciarstwa. I owszem każdy chce dobrze zrealizowany film, ja też nie wyobrażam sobie transformersów z plastiku (w filmie oczywiście: -)) ale za to wyobrażam je sobie, jako film dużo ciekawszy i głębszy, ale pisząc głębszy nie mam na myśli oczywiście cytatów filozofów itp. to chyba każdy rozumie.2012 Widziałem i włożyłbym go do jednego worka z transformers... Chodź chyba jednak nawet Transy są lepsze: -P. Polecam obejrzeć film Casshern, który mimo wielu bledów i naprawdę wielu wtop idealnie łączy Efekciarstwo m(chodź nie na skalę trans. 2) Z Głębiom opowieści, sam lubię go nazywać "Rewelacyjnym Gniotem" nawet założyłem taki temat przy nim, gdzie opisuje jego genialną i gniotowatą stronę. A to ze na ekranie można zrobić znacznie więcej nie znaczy ze musi to być znacznie więcej głupoty.
Wszyscy macie rację, ale warto pamiętać też o tym że kinematografia jest dzieckiem marketingu - serwują nam to co chcemy oglądać - to znaczy nie konkretnie MY ale więkoszość publiki - a że większość publiki idzie do kina się rozerwać a nie mieć głębsze refleksje to często wychodzi z tego krzykliwo-kolorowa papka o której szybko się zapomina ...
Zgadza się że jest masa filmów jadących na efekciarstwie tak jak Transformes 2 (chociaż efekty oczywiście powalają;) ale pomiędzy nimi wciąż można znaleźć perełki ...Terminator 2 to klasyczny przykład z przeszłości, a Dark Knight (Batman)czy Terminator 4 (być może dostanę po głowie ale mi się podobał ;) to przykład że wciąż jeszcze mamy o czym opowiadać ...
Odnoszę wrażenie że najczęściej wymieniana zaleta Transformers 2 to świetne efekty specjalne. Efekty był dobre ale to tylko cześć składowa filmu - bez dobrego scenariusza te efekty będą tylko dwu godzinnym trailerem - bez większego ładu i składu.
W Polsce nadal robi się "wielkie filmy przez małe w" - stwierdzenie quasi reżysera które najbardziej mnie powaliło - nie robię tego filmu dla widza i nie interesuje mnie czy widzowie go obejrzą, robię ten film dla siebie - może nie jest to przytoczenie słowo w słowo ale zachowałem ogólny sens wypowiedzi. I jak to wygląda - robimy filmy o księdzu geju albo inny gniot.
W normalnym świecie robi się filmy by zarabiały i to jeden z głównych czynników decydujących by film dostał zielone światło. Czasami dochodzą inne czynniki ale kasa sprawia że film się kręci.
To że poziom kinematografii spada na pysk jest faktem.
Przedmówca wspomniał o perełkach - zgadzam się istnieją perełki w kinie SF jednak ogrom tych filmów powstał gdy reżyserzy nie zachłysnęli się jeszcze efektami które możliwe są teraz. Pamiętacie Pierwszą trylogie Gwiezdnych Wojen ? Rewelacja - nowatorskie jak na tamte czasy efekty specjalne zachwycały - ale film miał też coś więcej, wszystko było zgrane ze sobą jak należy. Porównując nowe filmy SW - porażka tylko efekty i mniej niż zero klimatu.
Predator - rewelacja film trzyma poziom w odróżnieniu od dwóch najnowszych krzyżówek z obcym. Znów nowatorskie efekty specjalne ale były tylko dodatkiem do reszty. Scenariusz, muzyka Główna postać filmu.
Terminator 2 - powiedzieć że to film kultowy to mało. Może i jest to przykład z przeszłości ale bije na głowę większość obecnie tworzonych filmów SF.
Mógłbym wymienić jeszcze kilka tytułów ale myślę że to zbędę, te filmy miały do zaoferowania coś więcej niż zajebiste efekty specjalne i dwu godzinną rozpierduchę. Klimat który tworzyły - rewelacyjne scenariusze, muzyka - w tej chwili nikt już nie zawraca sobie głowy dobrym scenariuszem licząc że jego braki nadrobią efekty specjalne - nic z tego bez scenariusza wszystko inne choćby NAJ... walnie na ryj i hukiem.
Terminator 4 - też uważam że film był całkiem przyjemny w odbiorze - jednak już nie jako terminator. Może zabrzmi go głupio ale gdyby nagle zamiast terminatorów i SkyNetu w filmie umieścić innego wroga dla dzielnego ruchu oporu film byłby może nawet lepszy.
Dokładnie, z tym ze ja uważam, że T4 to niezły shit: -P i może nawet uznałbym, że jest OK, ale za dużo tu absurdu.
Dodam jeszcze tylko, że chodź zdaję sobie sprawę ze film to w obecnych czasach produkt to jednak zwróćmy uwagę, że dzisiejsze założenia marketingowe są zupełnie inne. Kiedyś musiano przyciągnąć pomysłem i fabuła i to był główny + filmu i główna "żyłka" marketingu, to przyciągało do kin... Jasne efekty/widowiskowość były ważne, bo przecież efekty istniały od początku kina, ale to nie to było głównym targetem widowni i studia... Zapytacie, czemu nie studia? Bo dziś robimy filmy, za 200/300 które się zwracają z nawiązką... A jeszcze ok 20 lat temu nikt by tyle na film nie wywalił, nie było o tym mowy. Dlatego szukano filmów, które będą tanie w produkcji, (czyli głównie te bez wielkiego widowiska), ale przyciągną historią, fabuła, pomysłem i wykonaniem, (bo świetne zdjęcia, genialne filtry, muzyka, montaż to przecież 50% sukcesu filmu) Jak myślicie ze kiedyś efekty były tak wspaniałe jak widzicie na filmie, to się mylicie, wszystko polegało na pomyśle. Np. słynny rekin ze szczęk w rzeczywistości wygląda jak okropna kukła, strasznie kiczowata i z tego, co wiadomo tylko dobry montaż uchronił całość przed takim odbiorem (można się tego dowiedzieć z filmu "Magiczne cięcie montażysty", świetny polecam), Kiedyś na efekty nie było kasy, trzeba było ratować film innymi rzeczami. Terminator 2 chodź był filmem, który na swoje czasy był tworzony za niesamowite pieniądze też musiał iść na ustępstwa efektów (np. scena kałuży metalu, to zwykła rtęć) itp. dużo z nich miało wyglądać inaczej, kilka scen ponoć zostało nigdy nienagranych z powodów finansowych. Czyli reżyser, scenarzysta, studio wszyscy główkowali jak osiągnąć najlepszy efekt na najmniejsze pieniądze. A dziś ludzie przychodzą ze wszystkim, efekty to już nie makiety a tanie twory komputera, można stworzyć wszystko i wszystko tworzą... Robią takie widowiska ze w pale się nie mieści i już nie myślą o innych aspektach (oczywiście tu przesadzam). Powstają kolejne "mega produkcje”, których fundusz mógłby utrzymywać niektóre małe państwa a i tak na nich zarabiają jeszcze więcej i wręcz prześcigają się, kto zrobi droższy film. No i nie zapominajmy ze wielu reżyserów utraciło "kontakt z dziełem" kiedyś G. Lucas oglądał każdy model stworzony do gwiezdnych wojen, rozmyślał jak ukazać swoją wyję kosmosu z tak ograniczonymi środkami, stworzył cała mitologię na potrzeby filmu by zaciekawił... Na rany Chrystusa nawet nie widzieliśmy tej osławionej Mocy. Ale niestety pan G.L jest dla mnie osoba, która za te efekty sprzedała duszę i przy nowej trylogii pierdząc w stołek mówił tylko grafikom... "A tu chcę taki wybuch i takiego obcego" ukazał "moc" w wymyślnej formie jakiejś "aury" zrobił wielkie pojedynki Jedi gdzie ów rycerze skaczą, latają, rzucają w siebie, czym się da... A przypominacie sobie pojedynek Lucka z Vaderem i jak wyglądał? I powiedźcie mimo wszystkich efektów, itp. który był bardziej pasjonujący. Mówi się ze wszystkie części GW były napisane już dawno... Dawno temu a zrealizowano tylko 3 ostatnie, bo pozwalała na to technika... Myślę ze to nieco... "Gówno prawda”, bo jakby chcieli to by zrobili i wierzcie mi... Epizody 1, 2 i 3 z dawnych czasów byłyby genialne jak reszta sagi. Podsumówując studia stały się bogadsze i wyniuchały ze teraz można zarobić jeszcze więcej na samym widowisku z szczatkową fabuła, co w czasach gdzie juz niemal wszystko było a scenariusze już nie biją orginalności jak kiedyś było dla mnich "w to mi graj". Oczywiście reszta świata filmoweog tez nie ejst bez winy... ale wszystkim z osobna trzeba by poświęcić osobny "wykład" :-P
Rozpisałem się... Większości nawet nie na temat: -P napisane jakimiś okrężnymi ścieżkami z pewnie masą błędów no cóż…. ale ukazuje to problem, o którym mówimy:-)
A tu link do fotki, która zastąpi 1000 000 słów.
http://globalspin.com/wp-content/uploads/2009/06/george-lucas-now-and-then1-460x 363.jpg
szczepan600: Ja tylko kilka zdań odnośnie "winy". Nie mówiłem, że scenarzyści i producenci są bardziej winni od reżyserów. Mówiłem, że nie jest trudno wymyślić sensowny scenariusz. W tym filmie jedynym miłym aspektem scenariusza było tak naprawdę poszukiwanie Matrycy, ale reszta...
Scenarzysta pisze scenariusz, ale ten musi zostać zaakceptowany przez reżysera, popraw mnie, jeśli się mylę. Więc to wina głównie właśnie reżysera. Zgodzę się jednak z tezą (już nie pamiętam kto ją tutaj podał xD ) że obecne filmy to głównie ekranizacje komiksów, książek, opowiadań i Bóg wie co jeszcze.
Zaś co do tego, jaki jest poziom wiedzy twórców filmy nt. Egiptu to chyba nie trzeba niczego dodawać. Odnosiłem wrażenie, że te piramidy nieustannie się teleportują podążając za Samem. :P
Aha, jeszcze chciałem do swojej opinii nt. filmu dorzucić jeden minus- znikanie bohaterów. W poprzedniej części też tak było, w jednej scenie widać było nadjeżdżającego decepticona-policjanta, zmierzającego do miejsca ostatecznego starcia i tylem go widział. Tak samo w tym filmie, w jednej scenie było widać przy przejściu przez granicę tego małego robota "Wheeliego", a potem ot tak zniknął. Żadnego wyjaśnienia co się z nim stało.
Tą tezę to podałem Ja:-). A co do tych reżyserów to i owszem dużo winy leży po ich stronie, bo mają wpływ na scenariusz a właściwie jak mówi jedna mądra książka "Reżyser musi znać scenariusz niemal na pamięć, przeczytać z 4 razy, porobić notatnik a sam twórca scenariusza powinien być jego najlepszym przyjacielem w czasie kręcenia filmu”, Ale wiesz jak jest reżyser dostaje scenariusz już po wielu dyskusjach itp. nie przychodzi do niego każdy jeden, może go pozmieniać, ale wiadomo, że nie wprowadzi niewiadomo, jakich zmian, ale to też zależy od typu scenariusza. (Tu trzeba by się w ogóle rozpisać na temat scenariuszy wydobytych a na zamówienie, tych zewnętrznych czy wewnętrznych studia, często reżyser pisał scenariusz itp.), . Ale nawet jak reżyser dostaje dobry scenariusz i nawet kręci dobry film to i tak ostatnie słowo należy do wytwórni (często reżyser nie ma wpływu na ostateczną wersje filmu i możliwe ze wiele filmów trafiło do nas nieźle okrojonych: -P) a jak wiadomo wytwórnia zrobi wszystko by film sie sprzedał... Potną go, przemontują, i bóg wie, co jeszcze tylko by się sprzedał a wszystko to robią na podstawie przedpremierowych pokazów dla kipów i innych ludków niewiadomego pochodzenia itp... zresztą polecam bardzo niedoceniony, ale jakże prawdziwy i dla mnie po prostu świetny film z Robertem De Niro, „Co jest grane"(niedawno był w kioskach), który idealnie ukazuje te problemy w świecie filmowym. I powiem jeszcze, że z tym sensownym scenariuszem to tez nie taka prosta sprawa, trzeba "dogodzić" wielu osobom by uznali go za dobry ( a i tak często wtedy jest chłamem), i o ile "sens" to jeszcze pół biedy, ale żeby on był ciekawy, miał chodź odrobinkę oryginalności... To ciężki kawałek chleba... Ale tak podsumowując to wszyscy są winni, każdy po trochu... A ile, kto ma tej winy to juz trzeba by osobno każdy film oceniać.
ja tylko nie rozumiem, po co męczycie tak klawiaturę, skoro uważacie ten film za totalny chłam, klapiecie tym jęzorem jakby co najmniej reżyser wydymał was na fundusze do jednego ze swych arcydzieł. Przecież oczywistym jest fakt że transformers nie wnosi za wiele(może nawet nic) do kinematografi. Jednakże wyobraźcie sobie, że istnieją między wami 'Big Brain-ami' ludki mi podobne, które za małolata(jak to w mym przypadku jest)zachwycały się przygodami Transformersów i Deciptikonow, więc gdy po latach słyszę o ekranizacji mej ulubionej bajeczki, bardzo mnie to cieszy i jestem wdzięczny ludziom którzy są za to odpowiedzialni, bez względu na to czy Film zostanie dziełem tysiąclecia czy nie, będę się na nim wspaniale bawił i myślę, że moje odczucia podzielają co najmniej 3 osoby;>