wszystko pięknie, ładnie...tylko najpierw o Bogu, a później epizod z aborcją...hm, jakoś mnie to odrzuciło.
i mnie to denerwowało.
niestety taki 'urok' hollywoodzkich produkcji. byle by wcisnąć widzowi pogląd, że aborcja wcale nie kłóci się z wiarą w jakiegokolwiek Boga.
tak samo jak próba wmówienia, że to związek pedałów jest podstawą społeczeństwa a wszelkie inne poglądy są chore.
ale cóż, nie ucieknie się od tego.
sam film, pomijając te 'ideologiczne' poprawności zajebiście mi się podobał. 8/10 się należy