Dopóki jest to baśń w stylu Arabskim z opowieściami z Tysiąca i Jednej Nocy jest ciekawie. Kupuję to. Bajka, fajnie nakręcona i wciągająca. Problem zaczyna się w momencie ich powrotu do Londynu. A problem jest taki, że nic się już nie dzieje poza wsadzonym moralizatorstwem (sąsiadki) i tym, że pani w średnim wieku znalazła sobie zabawkę, czarnego kochanka, którego boli głowa od anten GPS. Cały wcześniejszy czar pryska. Brak pomysłu.
Uwaga spojler, ale już był wcześniej. Zgadzam się. Wschodnie opowieści mają magię, potem, w Londynie, ona znika. Jak lśniący, kolorowy kamyk wyciągnięty z wody - wyschnie i nieciekawy. I to ma być miłość? Dziękuję za taką "miłość", to jakieś smęty przy smętnej muzyce. Nie widać tej "miłości" ani u niego, ani u niej. Tak że zakończenie rozczarowujące.