W małej wiosce w Chinach ludzie widzą UFO. Panna znajduje jego odłamek i potem ratuje jakiegoś Amerykanina. Tym samym wioska staje w centrum uwagi kraju. Ma być park rozrywki, a Amerykanin z wdzięczności daje kasę. Fajnie to wszystko nakręcono, plenery są piękne, muzyka świetna. Ale scenariusz zbyt chaotyczny, wymowa niejasna, puenta żadna. Bo niby film jest satyrą na komunę i na kapitalizm, zahacza też o samotność, a zazdrość, z oto, że nie fajnie być w centrum uwagi, o presje społeczne… ale to wszystko taki Misz-masz, bez ładu i składu. A szkoda, bo realizatorsko film jest naprawdę świetny, ale fabularnie z czasem co raz mniej ciekawy.