Wiem, że byli dla niego zagrożenie, ale bez przesady. Nie mógł po prostu uciec, znaleźć syna i wyjechać byle dalej? Żadne uzasadnienie jego działań, nawet tych późniejszych, gdzie działa niemal sam ze względu na szeroko sięgającą gałąź korupcji w organach ścigania, mnie nie przekona, że, choćby dla dobra syna, lekarz był w stanie ot tak po prostu zabijać.
Ale główny bohater tego filmu był dobrym człowiekiem, a tak po prostu chwycił za M16 czy co to tam było i zaczął strzelać serią. I nie ma tu nic o doktorze Mengele.
Obowiązkiem lekarz jest leczyć, a nie zabijać. A nawet jeśli jak każdy ma prawo do obrony własnej, to nawet biorąc pod uwagę okoliczności, ten zdecydowanie przekroczył granice obrony koniecznej.