Mam właśnie takie wrażenie, a jeśli jest w tym chociaż po części racja to muszę przyznać, że polski klimat jest bardziej oryginalny i scenarzysta miał większe pole do popisu biorąc stereotypową mentalność Polaków i możliwości ukazania beznadziejności życia (?), chociaż bez pójścia na skróty - bez pomocy broni :) P.S. Też tu wyczuwam Postala.
Ogólnie film specyficzny i mogący dać wzór na ciekawych następców, których dałem dla przykładu powyżej ;)
główna róznica to ta, że Dzień świra to kupa (po prostu irytujący film z płytkimi tekstami przemawiającymi do gawiedzi), a Marek Kondrat to zwykły błazen błazen, nie aktor
Trżeba troche pozyc, pozbierac doswiadczen, poobserwowac zycie swoje i innych ludzi zeby zrozumiec Dzien swira...To nie jest film dla kazdego
co? jesteś poważna? w życiu jest bardzo łatwo zostać frustratem i zacząć obwiniać wszystkich do okoła tylko nie siebie, ale takie zachowanie jest jedynie godne pożałowania, a nie tworzenia niby komediowych filmów silących się na ambitne. To tak jakby zrobić super śmieszny film o byciu zazdrosnym, albo o okradaniu staruszków metodą "na wnóczka"
Dzień świra to jest tak płytki i żenujący pomysł, jak nowe reality show na tvn typu "projekt domina" czy "hipnoza". Nie obwiniam Marka Koterskiego, bo podejrzewam że to Marek Kondrat sprowadził ten film do takiego niby śmieszkowego gówna.