socjopata? Czy może miał wszystkie te cechy? Jak myślicie?
Sądzę, że to socjopata, który nawet zdając sobie sprawę ze swoich błędów stara się naprawić je przemocą. Na filmie z VHS widać, że już przed rozwodem nie zachowywał się w porządku wobec żony i dziecka, chciał być miły na siłę, a to dowodzi jego "choroby"...
Jest paradoksalnym połączeniem jednego z drugim, co pogłębia skrajny pesymizm filmu, na którym przecież większość z nas się śmiała, jak na zajebistej komedii!
dokładnie, ogólnie ma wyrażać zwykłego człowieka poprzez osobę chorą psychicznie (niezaprzeczalnie taką był), a co do wątku ojca to nie jest, aż tak ważny, bo można go wymienić na jakikolwiek cel do którego dążymy, do tego dorzucić, że cel nie uświęca środków itd.
bardzo spłycasz osobę Billa, nie da się go zamknąć w tych dwóch cechach, które podałeś. Nie jest dobrym człowiekiem, nie jest też socjopatą ukrywającym się pod maską dobrego ojca.
może nie tyle socjopata, a zwykła osoba, która starała się żyć normalnie, wg norm społecznych, co doprowadziło go w koncu do frustracji? Nie jakaś skomplikowana choroba, a ciężki, nagromadzony stres.
Zgadzam się z vocoo,dokładnie stres ,który nagromadził się w tym człowieku doprowadził go do sytuacji " dość nieoczekiwanych " ,które zapoczątkowały powolny koniec tego faceta,a w głębi duszy to takim kolesiem może zostać bądź być każdy z nas poprzez jakiś impuls,który doprowadzi nas do gniewu,złości,stresu a ten po jakimś czasie przerodzi się w totalny chaos psychiczny,który może mieć nieoczekiwane rezultaty.
A sam film jak najbardziej przypadł mi do gustu,ponieważ jest świetny ,dobrze ukazuje człowieka na skraju przepaści,emocjonalnego wypalenia.
nieszczęśliwy frustrat. córkę kochał naprawdę, nie udawał, dlatego na końcu poświęcił się dla niej.
Dla mnie na początku był normalny (np. na pierwszym bodajże chronologicznie nagraniu video), potem zaczynał świrować. Nie chciał pewnie pomocy, mimo namów żony, aż zaczęło mu tak odwalać, że żona zaczęła się go bać i go zostawiła.. Plus strata pracy tylko go pogrążyła.. Może to też był efekt być może pogłębiającej się depresji itp.
Zwróćmy uwagę, że mimo tego całego nazwijmy to stalkingu czy telefonów, to nigdy aktualnie nie zagroził żonie chyba czy dziecku. Więc może byłaby szansa dla niego, jakby wszystko potoczyło się inaczej, zwł. tamtego dnia. Jakby dojechał do żony itp., ale wtedy może nie byłoby filmu ;). Myślę, że detektyw nie miał racji mówiąc, że chciał zabić żonę i dziecko - osobiście nie sądzę, bowiem nie groził im bezpośrednio.