6,5 32 tys. ocen
6,5 10 1 32248
4,0 12 krytyków
Uwikłanie
powrót do forum filmu Uwikłanie

Tego się po prostu nie da oglądać. Po pierwsze: film jest nudny. Po drugie: nielogiczny,
nieprawdopodobny. Scena łóżkowa jako obowiązkowy element polskiego filmu wciśnięta
na siłę itd., itp. Scenariusz beznadziejny. A przede wszystkim brak konsultacji prawnej.
Takich bzdur dawno nie widziałam. Scenarzysta naoglądał się amerykańskich filmów, ale
nawet tam ktoś się jednak przepisami przejmuje. Ten film to prawniczy dramat. Ja
rozumiem, że to fikcja, ale może przynajmniej jakieś minimum przyzwoitości po stronie
twórców? Może jakaś odrobinka osadzenia w polskiej rzeczywistości? Czepiam się, ale
dawno się tak nie zdenerwowałam w kinie. A brak konsekwencji scenariusza to świadectwo
pogardy dla inteligencji widza!

ocenił(a) film na 9
wiernikosia

przecież to tylko film a nie wykład dla prawników. Film jest naprawdę ciekawy i dobrze zrobiony.

ocenił(a) film na 10
ankara9

Pełna zgoda. Powiem więcej. Najlepszy sensacyjny polski film ostatnich lat.

akurach1981

Zgadzam się w 100%.
Wciagaja, intryguje, wzbudza emocje; dobre zdjęcia i muzyka ładnie nawiązują do miejsca akcji, atrakcyjna kobieta i przystojny facet w rolach głównych - czego potrzeba więcej aby zachęcić do obejrzenia?
Film jest dobry, nawet bardzo. I dla słabo znających angielski też bonus, bo nie muszą sie gapić na napisy i można sie delektować akcją, która wartko się toczy
:)

kicia2011

Twój komentarz jest po prostu...smutny...
"dobre zdjęcia i muzyka ładnie nawiązują do miejsca akcji, atrakcyjna kobieta i przystojny facet w rolach głównych - czego potrzeba więcej aby zachęcić do obejrzenia?"
-serio? ważne aby bohaterowie byli ładni już wszystko jest cacy? fajne zdjęcia +muzyka i już super film? Moim zdaniem fabuła oraz przede wszystkim zakończenie wieńczy dzieło.

" I dla słabo znających angielski też bonus, bo nie muszą sie gapić na napisy i można sie delektować akcją, która wartko się toczy"
No tak napisy... wydaje mi się, że w tych czasach nieznajomosc angielskiego to pewnego rodzaju kalectwo i ułomność intelektualna.. ale jak widac nie są i tacy, którzy się tym szczycą. Czyżbyś była fanką lektora we filmach? A może wszystkie filmy powinny być dubbingowane jak w Hiszpanii, Włoszech?

A i w tym filmie wartkiej akcji raczej nie było.

bentkuff

Jak mnie wkurzają tacy ludzie. Czyli wszyscy, którzy są w trakcie nauki angielskiego, są ułomni intelektualnie? Poza tym jesteśmy w Polsce i filmy powinny być dostępne w naszym ojczystym języku (czy napisy, lektor, dubbing, ale coś powinno zawsze być). Za 50 lat, już nikt nie będzie mówił po Polsku, bo przecież angielski jest taki sweet, a rzeczy po Polsku są dla ułomnych intelektualnie. Zastanów się, co piszesz.

kenexgro

Osoby w trakcie nauki to raczej 10 czy 12-latkwie. 18-latek powinien już bez problemu mówić i rozumieć ten język- wszak uczy sie go od dziecka. Jeżeli ktos po 12 latach nauki nie umie języka to coś jest z nim nie tak- nie naśmiewam sie ani nei wywyższam- po prostu po 12 latach kształcenia jezyk obcy powinien byc na poziomie C1 bez wątpliwości. Nie mówię, że wszyscy mają znać akurat angielski- nie! Ale dobrze jest znać języki obce bo napisy- jakkolwiek pomocne i potrzebne to nie oddają całej atmosfery filmów. Znając język danego dzieła można odkryć wiele smaczków, które dubbing czy napisy w innym języku to zatracają. Ja to zauważyłam przy angielskim- gdzie często w serialach czy filmach napisy to jedno, a dialogi to drugie. Film stawał sie płytki i obdarty z czegoś- tak się dzieje, kiedy w filmie grają osoby z różnym akcentem i widz traci pewne niuanse. Tak jest chociażby z głupiutka komedią romantyczną- Oświadczyny po irlandzku- osoba, która zna język angielski, a szczególnie jego złożoność i regionalną odmiennośc akcentową wyniesie z niego dużo więcej bo pewne treści nie zostały przekazane w napisach bo tego nei dało sie uchwycić.

Język angielski jest językiem uniwersalnym- żywa idea esperanto- chcemy czy nie- większość filmów czy seriali, pomijam już przemysł fonograficzny, jest właśnie po ang. Dla własnego dobra lepiej jest znać niż nie- bo jak rozmawiać z obcokrajowcem? Jak czuc sie bezpiecznie na wakacjach czy zakupach, kiedy potrzebujemy napisać reklamację bo produkt z ebay jest uszkodzony?
Po prostu dobrze jest znać języki obce- dla samego siebie by móc odkrywać kolejne smaczki i wynieść z książki/piosenki/filmu/serialu ciut więcej.

Poza tym, gdzie w mojej wypowiedzi jest, że rzeczy po polsku są dla ułomnych intelektualnie? Przepraszam, ale jeżeli osoba dorosła, 20-paroletnia nie może oglądać filmów z napisami bo ucieka jej wtedy wartka akcja to coś jest tutaj nie tak. A dubbingowanie filmów czy lektor to moim zdaniem pewnego rodzaju zbrodnia. Napisy pozwalają na śledzenie na bieżąco i akcji i dialogów przy jednoczesnym wsłuchiwaniu sie w głos aktorów oraz podświadomą naukę języka. Wystarczy porównać znajomośc języków obcych przeciętnego Portugalczyka czy Szweda a np. Włocha, Francuza czy Hiszpana. Dubbing pozostawny dzieciom i filmom animowanym. Lektor dla starszej babci w okularach, a dla młodych i ludzi w sile wieku napisy.

bentkuff

Przepraszam za mój poprzedni komentarz. Poniosło mnie.

Ja na przykład uczę się angielskiego dopiero 6. rok, więc oglądanie filmów w oryginalne wygląda tak, że trochę rozumiem, ale większości jednak muszę się nadal domyślać. No i nie wyłapuję przez to większości smaczków i gier słownych. Ale czytanie po angielsku idzie mi całkiem nieźle :)

Generalnie denerwuje mnie takie gadanie, że jak ktoś nie zna angielskiego, to świadczy to o "ułomności intelektualnej". Przecież nie rodzimy się z tym językiem. I w przeciwieństwie do ojczystego, potrzebujemy więcej czasu by się go nauczyć. Najbardziej utalentowanym ponoć wystarczają tylko 4 lata, ale większości ludzi do płynnego używania na poziomie C1 potrzeba znacznie więcej.

Aczkolwiek jeżeli ktoś w ogóle nie uczy się angielskiego, to jednak radzę zacząć. Język bardzo przydatny niemal wszędzie.

Jeżeli zaś chodzi o napisy, to ja ich nie lubię na filmach 3D. Gdy mam czytać płaskie napisy i jednocześnie śledzić obraz z głębią, to szybko zaczynają mnie boleć oczy. I w takich sytuacjach zazwyczaj decyduję się na dubbing. Na filmach 2D jednak wolę napisy. Wiem, że niektórzy mają w ogóle problem z jednoczesnym śledzeniem napisów i akcji w filmach. Nie wiem z czego to wynika, ale z tych osób, które znam i narzekają na napisy, nikt nie ma problemu z płynnym czytaniem w normalnych sytuacjach.

bentkuff

Ohoho znawczyni procesu edukacyjnego ? :P
Nie każdy prze 12 lat nauczy się języka na C1, nie wspominając już o tak oczywistej rzeczy jak poziom nauczania w polsich szkołach, nauczycielach, predyspozycjach do języków obcych.

bentkuff

Kretyn

ocenił(a) film na 7
bentkuff

Chłopcze, bolączką polskiego kina jest obsadzanie ról brzydalami z marną dykcją i mimiką cierpiętników. Jak czasem dadzą kogoś normalnego, to nic się nie stanie i nie będzie "kiczu" od razu. Wam to najlepiej kupę z robakami pokazać, to będzie "sztuka".

draugr

Nie jestem chłopcem, ale kobietą. Nie chodzi o obsadzanie ról brzydalami czy ludźmi ze słabą dykcją bo to nie podrzędny serial czy telenowela. Zazwyczaj aktorzy nie są brzydcy, najczęściej przeciętni lub nawet powyzej- szczególnie tyczy się to aktorek. Jednak nie zawsze uroda w filmie jest potrzebna- jeżeli oglądam dramat, gdzie akcja toczy sie w czasach okupacji hitlerowskiej, bohaterami sa jacys chłopi, a co drugi aktor ma licówki czy śnieżnobiały uśmiech i gładką cerę, jedrne piersi to coś jest nie tak. Tak samo jak oglądam film, gdzie tłem jest popegeerowskie gospodarstwo, bieda, lata 90-te, a przy domach cyfra plus, samochody z rocznika 2005 itp. Po prostu coś nie gra.
Jeżeli chcę popatrzeć na przystojnego faceta to mogę się popatrzeć na mojego partnera, nie muszę specjalnie iść do kina- ale wiem, ze w Polsce czasem cieżko o takiego mężczyznę, więc rozumiem chęć pooglądania przyjemnych buźek zamiast tych szarych, smutnych, które można zaobserwować poza sala kinową.

I co to oznacza Wam? jakim Wam, Nam? o kim dokładnie piszesz? Mnie jest obojetne czy aktor X wcielający sie w postać Y jest taki czy inny- czy uważany za gawiedź za przystojnego czy za średniaka. Ja oceniam jego kreację holistycznie- czyli i mimikę, dykcję, charakteryzację i dobranie warunków aktora do roli- jeżeli jestem w kinie czy oglądam film/ sztukę to nie chcę widzieć aktora Iksińskiego, ale postać przez niego graną, kreację, to co ma do przekazania gestem i słowem. Po skończeniu seansu nie chcę się zastanawiać kogo innego mogli obsadzić w roli XXX bo to oznacza, że aktor poniósł klęskę- tudzież reżyser i ludzie zajmujący się obsadą- bo albo aktor był mało przekonujący i zamiast się wcielić w rolę całym sobą po prostu aktorzył, albo ktoś przecenił jego warunki.

Takim przykładem jest np. Piotr Adamczyk, który w roli amanta mnie kompletnie nie przekonuje. W moim odczuciu jest jakiś zgrzyt. Właśnie w takiej roli widziałabym faceta, którzy ma warunki fizyczne by podołać wyzwaniu jakim jest czarowanie damskiej części publiczności swoim czarem , urokiem- pomimo, że bardzo rzadko oglądam komedie romantyczne to dziwię się niejednokrotnie czemu obsadzani się aktorzy pokroju Szyc, Karolak, Adamczyk. Dla mnie to całkiem dobrzy aktorzy, ale nie do takich filmów. Pomijam już kwestię powtarzalności twarzy w polskim kinie- tylu aktorów wychodzi spod skrzydeł łódzkiej Filmówki i paru znaczących PWST- co roku nowe ziarno opuszcza swoje alma mater... i gdzie oni są?

ocenił(a) film na 7
bentkuff

Sorry, ale nie chce mi się czytać takich słowotoków. Polscy aktorzy są brzydcy, nieatrakcyjni i byle jacy. Wiadomo, że wielu(jak np. Adamczyk) wyglądają całkiem dobrze, a nawet przeciętnie, ale zazwyczaj wtedy mają wyjątkowo marną sylwetkę(jak w.w.).
Aktor zarabia też ciałem, więc powinien coś z nim robić(nie mówię, że każdy ma być modelem z hollywood, a takie bzdury próbowałaś mi w powyższym elaboracie włożyć w usta).

Następnym razem pisz do rzeczy i treściwie, jeśli chcesz, żeby ktoś przeczytał całą Twoją wypowiedź.

draugr

Moja wypowiedź jest na tyle długa aby rozwinąć wszystkie aspekty, które chciałam w niej zawrzeć- nikt nawet nie musi tego czytać, nawet Ty. Ale odniosłam sie do Twojej wypowiedzi. Ja czytam długie posty, Ty nie- o czymś to świadczy, ale jak to mówią: "frak dobrze leży dopiero w trzecim pokoleniu"...

Mnie nie przeszkadza physis aktorów dopóki nie ma zgrzytów czyli amanta nie gra aseksualny człowiek, a kobietę z lat 20.-tych nabotoksowana lala z warami na pół twarzy. Oczywście, że aktorzy zarabiają ciałem, ale grają też biedaków, popegeerowskich chłopów i kobiety z patologii- a w Polsce zazwyczaj obsadza się po popularności, dopiero potem po predyspozycjach, a na końcu po kunszcie aktorskim. Mało jest wyzwań dla aktorów- schudnąć 20kg, przytyć 15kg, wyrzeźbić ciało niczym Terminator- nie ma takiego polskiego Christian'a Bale'a. Jakąś metamorfozę przechodził Tomasz Kot, Dorociński też daje radę (w końcu opiłował sobie zęba do Pitbula). Ale nie ma tak spektakularnych zmian niczym z Monster i Charlize Theron czy z Brigitte Jones. Są za to ciągle te same twarze.

Polscy aktorzy są brzydcy bo tacy sa też polscy mężczyźni. Nieatrakcyjni. Z brzuchem, z łysiną w wieku 30-lat albo wygoleni na łyso. Albo przypakowane karki albo chuderlaki z oponką. Szarzy, smutni, w za dużym garniturze albo wytartych dresach i przepoconej koszulce. Aktorzy odzwierciadlają społeczęństwo w jakim żyją. Deal with it. Ja to już dawno zrozumiałam i nie wymagam aby na ekranie pojawiali się sami estetycznie mili dla oka ludzie.

Polacy faceci wyglądają jak wyglądają- takie geny, kultura fizyczna i dbanie o prezencję. Na co dzień widzę gównie przystojnych meżczyn, czy to w pracy, czy na ulicy czy w domu. Ale takie uroki mieszkania w Portugalii i posiadania partnera Portugalczyka. Dlatego mnie osobiście nie przeszkadza ta polska, szarobura bylejakość bo przynajmniej moge docenic to co mam w życiu. A Portugalczycy tacy przystojni, wyrzeźbieni i dobrze ubrani, a jednak kinematografia u nich leży i kwiczy.

ocenił(a) film na 7
bentkuff

Napisz jeszcze raz, ale krócej. Lubię czytać, ale mam co czytać.

ocenił(a) film na 7
draugr

To chamstwo swiadczy tylko o Tobie

ocenił(a) film na 6
wiernikosia

Może oprócz płomienego oburzenia i opisywania swojego zdenerwowania podałbyś jakieś przykłady nudy, nielogiczności, nieprawdopodobieństwa, beznadziejności scenariusza? Bo lubię przed wyjściem do kina poczytać jakieś recenzje z rzeczowymi argumentami...
Poza prawnikami normalni ludzie będą mogli na filmie trochę się rozerwać?

ocenił(a) film na 2
Treh

O.k. Wzburzenie nieco mi przeszło. Pewnie, że to nie ma być wykład dla prawników, ale nie chodzi mi o prawo, tylko o realia zawodu prokuratora. Przejdę do konkretów w kolejności przypadkowej: prokurator odsłuchuje nagrań z dyktafonu denata NA GŁOS w kawiarni, prokurator to raz idiotka, a raz - szczwany lis, pani prokurator pracuje w sposób, jaki polski prokurator nie widział (sama wszędzie chodzi, pyta, sprawdza itp. - robi więcej niż podległy jej policjant), specjalista od SB wpuszcza ją przez kraty rozgląda się lękliwie, po czym otwiera kraty na taras i tam piją spokojnie herbatę). Po wykryciu mordercy prokurator jedzie do pracy (zostawia podejrzanego w domu samego), żeby zebrać ekipę do zatrzymania. Mogę tak mnożyć przykłady. Co do scenariusza - jest niekonsekwentny, poszatkowany i nielogiczny (np scena lóżkowa, choć jest na czym oko zawiesić - jest zupełnie "od czapy". Nie mam nic przeciwko scenom łóżkowym, ale jak znajdują uzasadnienie w fabule, a nie jako element obowiązkowy). Zakończenie filmu jest idiotyczne. Nie twierdzę, że na końcu filmu musi się wszystko wyjaśnić. Ale trochę dziwnie, jak jeszcze bardziej się gmatwa.

Co do pytania Treh - normalni ludzie niech się rozrywają. Ostrzegałam prawników.

ocenił(a) film na 9
wiernikosia

to nie jest film dokumentalny i ma co się przejmować i roztrząsać zachowania prokuratora, każdy film tak analizujesz z prawniczego punktu widzenia?? Kino to rozrywka, wyluzuj troszkę i popatrz na niego z innej perspektywy -ciekawej zagadki kryminalnej- być może i prawnikom się spodoba.....

ankara9

kino to owszem, rozrywka, ale nie można robić z ludzi debili...

ocenił(a) film na 2
ankara9

No niestety, nie potrafię się powstrzymać od oceny fabuły pod względem prawdopodobieństwa. Staram się nie czepiać szczegółów, ale są pewne granice. Uczciwie dodam, że przyjemność oglądania Długu popsuła mi scena podpisywania darowizny nieruchomości odręcznie na placu budowy (czy czymś takim - nie pamiętam dokładnie). W zwykłym życiu - niemożliwe. Jakoś w Weselu Smarzowskiego można było zachować realia i w niczym to nie szkodziło fabule. Trochę wysiłku ze strony twórców i wszystko gra.

ocenił(a) film na 10
wiernikosia

"Wesele" Smarzowskiego zachowywało realia? Postacie w filmie są tak przerysowane, że aż karykaturalne. Reżyser nie ukrywa w nim swojej wrogości do prowincji, żeby nie powiedzieć nienawiści.

Historia w filmie kosmiczna. Na jednym weselu mamy:
1) Umierającego na kiblu dziadka panny młodej; bandytów obcinających palce; policjantów "klepiących" blachy skradzionemu autu; fałszerstwo notarialne (Bez sprawdzenia pełnej dokumentacji ze skarbówki, hipoteki. To jest dopiero nie przejmowanie się przepisami.)
2) Ciężarną pannę młodą wychodząca za mąż rozsądku, która przypadkowo na swoim weselu spotyka ojca dziecka. Najpierw karze skatować dawnego kochanka, po czym w finalnej scenie ucieka z nim w siną dal. Na marginesie w siną dal ucieka też jej matka ze swoją dawno niespełnioną miłością.

Wybacz, ale jeżeli Wesele zachowywało realia, to chyba oglądaliśmy inne filmy.

PS. Co nie oznacza, że film Smarzowskiego był zły. Inne gatunki, ale oceniłbym "Uwikłanie" równie wysoko. "Uwikłanie" jest najlepszym POLSKIM filmem sensacyjno-kryminalnym ostatnich lat. Podkreślam polskim, bo nie mieliśmy za dużo pasjonujących filmów sensacyjnych w ostatnich latach i na tym tle film się więcej niż broni.

ocenił(a) film na 2
akurach1981

Chodziło mi o realia prawne. Mogę sobie wyobrazić nieuczciwego notariusza, ale przynajmniej ktoś wiedział, że nie da się przenieść własności nieruchomości bez aktu notarialnego.
Jeżeli "Uwikłanie" to najlepszy polski film kryminalny, to należy tylko współczuć polskiemu kinu. Zresztą nie widzę powodu, żeby porównywać polski film tylko do polskich filmów - słaby, ale polski? Porównajmy z kinem światowym, nie miejmy kompleksów.

ocenił(a) film na 5
wiernikosia

Niestety muszę zgodzić się z przedmówczynią, że ten film jest po prostu słaby. Poszłam go zobaczyć z wielkim zainteresowaniem, bo bardzo lubię kryminalny nastrój ale tutaj się rozczarowałam. Ja się po prostu na tym filmie nudziłam. Było kilka momentów, kiedy coś zaczęło się dziać to już pod koniec akcji (ale to zwykle tak w filmach bywa). Przez pierwszą godzinę było po prostu nudno. Podobały mi się strasznie, tu kłaniam się w pas, zdjęcia do tego filmu. Genialnie przedstawiony Kraków. Bardzo dobra gra Mai Ostaszewskiej (tutaj mogę być bardzo subiektywna, ponieważ uwielbiam ją) ale rzeczywiście ta scena łóżkowa i w ogóle ten wątek ich romansu jakiś taki ... mdły. Poza tym nie zrozumiałam kompletnie zakończenia. I to nie chodzi o to, że zaintrygowało mnie ono (jak np. w Incepcji) tylko zdenerwowało bo nie ma jak tego 'skleić' (może on ją tak strasznie kochał i dlatego ich pozabijał?). I na koniec, także zwróciłam uwagę na zachowanie pani prokurator. Mimo tego, że nie studiuję prawa to trochę się orientuje w związku z zamiłowaniem do kryminałów. Ta scena jak na głos słuchają tego nagrania, rozwaliła mnie. Albo właśnie, że ona sama wszędzie chodzi a ten policjant ogólnie nie robi nic. Dziwne to dla mnie. A no i na końcu jak ona idzie po te pieniądze a on siedzi na dachu żeby zrobić te zdjęcia. Skoro ten facet miał wszędzie takie wtyki i był takim guru (mafii?) to nie wpadłby na pomysł posprawdzać dachów wokół swojego jachtu? Przydałoby się trochę więcej pomysłowości ze strony reżysera. W ostatecznym rozrachunku dałam 5/10 ale też się zastanawiam, czy jednak o jeden nie za dużo.

ocenił(a) film na 8
niepoprawna_fw

Mam przypuszczenie,że on pozabijał ich na końcu bo sam był w to wplątany, w tą mafię i nie chciał, by ona się tego dowiedziała. Postanowił więc zlikwidować "trop" na jaki Ostaszewska wpadła. Co do sceny łóżkowej- w pełni się zgadzam, na siłę, ale polskie filmy tym się cechują właśnie. Też zauważyłam parę niedociągnięć w filmie, ale ogólnie bardzo mi się podobał. Ponoć Michnik wyszedł w połowie. Ciekawe czemu? Czyżby zraziła go tematyka SBcka? Fajnie, że poruszyli ten temat, że pokazali, że komuna nie była taka jak w Misiu.

Katja999

jesli chodzi o SB to cos duzo tego tematu ostatnio w polskim kinie,ale ja sie bardzo z tego powodu ciesze ze pokazuja co sie tutaj kiedys dzialo:)a jesli chodzi o film to mi sie osobiscie podobal.Uwazam ze jak na polskie kino dosc wysoki poziom [nie biorac pod uwage tych"niedocigniec"]z ciekawym zakonczeniem dajacym do myslenia:)

ocenił(a) film na 7
niepoprawna_fw

moim zdaniem ten romans był fajnie przedstawiony: dziewczyna spotyka się służbowo ze swoim byłym chłopakiem z pierwszego roku studiów. jakby nie było ma do niego sentyment. musi jednak pogodzić relacje służbowe z relacjami prywatnymi. do tego ma nękającego i delikatnie zazdrosnego męża, który wydzwania do niej w trakcie pracy z zapytaniami co robi. budzi się tu kontrast pewien, mianowicie pani prokurator - dystyngowana dama z dobrego domu i pan policjant, nieogolony oficer z bałaganem w życiu, pokoju i kuchni, pijący i przebojowy. powiązanie porządku z nieokiełznaniem. wiadomo - scena na ulicy po wyjściu z knajpy i namiętny pocałunek wzbudza śmiech, bo nie trudno się nie śmiać jak facet korzystając z nieszczęścia całuje zamężną i dzieciatą kobietę na środku drogi i to w tak dziwnych okolicznościach. ale ja przynajmniej widzę w tej komicznej sytuacji zapętlenie fabuły. scenarzysta musiał wybrać jakiś punk zaczepny do stworzenia dalszej akcji ! efekt finalny sami widzieliśmy - łóżko, seks, piersi Mai [ wszystko piękne ] może nie była to fabuła górnych lotów jednak na pewno miała na celu zwrócenie uwagi odbiorców. moją zwróciła. pozdrawiam !!!

niepoprawna_fw

Osobiste nudzenie się na filmie nie równa się "słaby film". Jedynie tyle, że film ci nie leżał, czy to nie twój gatunek.
Pozdro :P

ocenił(a) film na 10
wiernikosia

Po pierwsze, pokaż mi większe niedociągnięcie w Uwikłaniu
Po drugi, nie napisałem że to film "słaby, ale polski". Bynajmniej tak nie uważam. Napisałem tylko, że to najlepszy polski film w tej półce. Jednocześnie nie ma co się obrażać na rzeczywistość. Polskie filmy nie wyznaczają światowych trendów. Ostatnie kilka tłustszych w rodzimej tego produkcji tego nie zmieni. Jesteśmy w najlepszym razie europejskim średniakiem.

wiernikosia

Ale nie piszemy, że jest słaby.
Uważamy, że jest niezły i wyróżnia się na tle innych polskich filmów i tyle.
Luki w fabule są, ale szczerze mówiąc w co drugim obecnie amerykańskim filmie jest ich tyle co dziur w serze szwajcarskim.
Naprawdę nie przesadzajmy.

ocenił(a) film na 2
arti2807

Nie twierdzę, że amerykańskie filmy są świetne. Zgadzam się - też pełno tam chłamu, ale są też arcydzieła. Tak samo zresztą, jak w kinie polskim.

ocenił(a) film na 5
wiernikosia

co do sceny u Wenzla - na tarasie piją kawę a na pomysł przeniesienia części rozmowy na taras reżyser wpadł już na planie zdjęciowym, bo tak mu się tam spodobało :)) zwróć uwagę, że dom znajduje się przy lesie i jest oddalony od innych zabudowań a poza tym Kopeć mówi wcześniej o Wenzlu, że ten niczego się nie boi

ocenił(a) film na 2
Jaga117

Dom nie jest przy lesie, tylko na Salwatorze. Tam stoi willa koło willi (oczywiście przedzielone ogrodami). Mieszkam w Krakowie - może to też psuje odbiór filmu :-) Swoją drogą zdjęcia Krakowa - PRZEPIĘKNE

ocenił(a) film na 5
wiernikosia

akurat co do sceny u Wenzla, to mogę zapewnić, że była kręcona w domu sąsiadującym z Lasem Wolskim (choć na ujęciu tego oczywiście nie widać) :))), było to dokładnie 1 lipca 2010 r., był to drugi dzień zdjęciowy w Krakowie; a dlaczego mieszkanie w Krakowie psuło Ci odbiór filmu? ja miałam dużą frajdę z rozpoznawania miejsc znanych z autopsji :)

ocenił(a) film na 2
Jaga117

Może masz rację, że to tam było kręcone. Zdjęcia Krakowa były świetne i pisząc, że znajomość Krakowa odbierała frajdę z oglądania miałam na myśli świadomość, że wokół jest willa na willi, ale widać się myliłam.

wiernikosia

LUDZIE!!
obudźcie sie!
co za głupoty wypisujecie - czepiacie sie detali...
a komuś chociaż troche ten film otwiera oczy? dostrzegacie ze pani prokurot odsłuchuje nagranie w kawiarni a nie dostrzeganie ze porkurator III RP wypowiada słowa "są rzeczy które nie powinny ujrzeć swiatła dziennego bo mogą zbyt zranic"...
przeszkadza scena łóżkowa....ktoś inny narzeka na nude - a nie przeszkadza zamiatanie pod dywan?? nie dostrzegacie ze plują nam w twarz a my udajemy ze pada?????
komuna wciąż żyje, SB ciągle trzyma władze w tym kraju i wszystkim steruje i kieruje tak by było po ich myśli...
Nikomu to nie przeszkadza????
Wolicie udawać ze pada...
Tyle faktów w tym filmie, tyle prawdy historycznej....a tymczasem prowadzicie jakies smieszne dywagacje!
taki jest narod polski, plują nam w twarz a my mówimy ze pada
Obudźcie sie!!!!

ocenił(a) film na 2
justi_fw

Są rzeczy, które nie ujrzą światła dziennego, czy tego chcemy, czy nie. Oceniamy film, a nie prawdę historyczną. Osobiście nie jestem przekonana, czy komuna wciąż żyje, ale to nie jest dyskusja na forum filmowym (moim skromnym zdaniem).

wiernikosia

a moim skromnym zdaniem...film pokazał takie sytuacje z których sobie nie zdawałam sprawy i w sumie mało mnie obchodzi cała reszta drobiazgów...typu dwie sceny łóżkowe, odczytywanie nagrania w kawiarnii, czy rola ostaszewskiej w dwóch czy trzech sukienkach przez cały fim;
a skoro film porusza, tudzież przedstawia wątki historyczne, to chyba nie bedziemy tworzyc forum historycznego na tej stronie, zeby podkreślić ten fakt i dostrzec go jako mocną strone tego filmu!

justi_fw

Ci, których razi częstotliwość zmiany ubrań Ostaszewskiej zawsze mogą sobie obejrzeć "Diabeł ubiera się u Prady", prawda?

ocenił(a) film na 8
justi_fw

popieram... akurat się składa,że jestem prawnikiem... i sam film zasługuje na nie więcej niż 6+, między innymi ze względu na niedociągnięcia, o których wspomina wiernikosia. Jednak sama treść, uwidaczniająca czym w pomimo 20 lat IIIRP jest SB i czerwono-różowe układy, zasługuje by film ocenić na ocenę wyższą. Pomimo wielu przeszkód niektórym twórcom jednak udaje się przedstawić jak niezamknięta, niewyczyszczona ze zła przeszłość potrafi wpływać na teraźniejszość, tak jak w "Uwikłaniu".
Bez cienia wątpliwości stwierdzam, że celny jest aforyzm z "Roku 1984" Orwella: "Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością , w tego rękach jest przeszłość".

wiernikosia

"Dzięki" za ostrzeżenie. Film i tak obejrzę :P

ocenił(a) film na 8
wiernikosia

czuję się ostrzeżona. film obejrzę. choćby dlatego by sprawdzić te nieścisłości prawne :P

wiernikosia

Argumenty zupełnie nietrafione.Przecież to film.Jeśli jest dobrze zrobiony,to takie błędy nie mają znaczenia.Kogo obchodzi,że w Bondach jest mnóstwo niemożliwych i absurdalnych scen? Jak są to świetnie zrobione filmy,to traci to na znaczeniu.
Nikt nie traktuje filmu jako materiału edukacyjnego.Ale to temat na oddzielną dyskusję.

ocenił(a) film na 8
wiernikosia

na tarasie tez były kraty jakbyś nie zauważyła.

wiernikosia

A ja sie zgadzam w 100% procentach temat naprawde bardzo dobry i mozna bylo wyciagnac z tego duzo duzo wiecej a tak powstal tylko film dobry ale na polskie realie i tak jest calkiem niezle

ocenił(a) film na 7
wiernikosia

Zgadzam się wymienionymi przykładami, jednak nie przeszkodziły mi w dobrej ocenie całokształtu. Ale rozumiem, że Tobie zburzyły ocenę i masz do tego prawo.

wiernikosia

Tak to już jest, że jak ma się choć raz w życiu styczność z prawem i nauczy jego interpretacji, to przekłada się to na ocenę wszystkiego. Wiem coś o tym. Nie da się po prostu nie widzieć rażących w oczy błędów i amatorstwa. Czy to film czy serial. Wiadomo, że kino, to kino i rzeczywistość trzeba naginać, aby było ciekawiej. Jednak poniżej pewnej granicy robi się z tego po prostu amatorka, bajeczka. I nie trzeba być prawnikiem, a wystarczy mieć podstawową wiedzę w tym zakresie. Dlatego w liceach i na każdych studiach powinny być obowiązkowo podstawy prawa, aby scenarzyści nie robili z nas idiotów i aby przy każdym problemie prawnym nie trząść portkami. To się po prostu przydaje w życiu, szczególnie w Polsce, gdzie po wielu normach prawnych widać jakich w sejmie mamy "specjalistów".

greenimagine

Powinny byc także równie obowiązkowo podstawy medycyny, chemii i historia w sensie szerokim, gdyż i z tych dziedzin tzw. główne prawdy są naginane, bądź wręcz beztrosko pomijane, co również boli fanatyków tychże dziedzin. :):):)

Tamit

Tyle, że namiastką medycyny jest biologia. Jakkolwiek śmiesznie to nie brzmi :) Chemia, de facto w większości szkół jest obowiązkowa. A historia? Ja akurat miałam jej całkiem sporo, tylko po co 2/3 materiału to historia państw, których obywatele nawet nie wiedzą gdzie leży Polska? Powstanie USA? Ok, dobrze wiedzieć, ale na litość boską, w skrócie. Tu leży problem moim zdaniem. Ale o niedoskonałościach polskiego szkolnictwa można się rozwodzić w nieskończoność. Co do prawa - nie widzę przedmiotu, w jakiejkolwiek części do niego nawiązującego. A prawo dotyka nas bezpośrednio, praktycznie w każdej dziedzinie życia. Dlatego zupełnie nie rozumiem ignorancji w tym temacie. Albo nie... rozumiem. Im większa świadomość prawna obywateli, tym mniejsze poparcie dla tych, którzy to prawo stanowią. Od czasów prehistorycznych wiadomo, że ludźmi nieświadomymi lepiej się rządzi. I tak jak piszesz - specjaliści (Ci prawdziwi:)) w każdej z tych nauk załamują ręce. Tak nie może być! :) :) Pozdrawiam.

greenimagine

greenimagine, zgadzam sie w 100%. Prawo, prawo, prawo... Im czlowiek starszy tym bardziej dostrzega, jak wszystko polega na prawie, czy odwoluje sie do niego, albo jest po prostu wywodzone z prawa. Świetny post tak w ogole, jeden z nielicznych posrod tysiecy benzadziejnych na filmwebie...:)

greenimagine

tylko zapominasz, że tu to FIKCJA FILMOWA :P i każdy rozgarnięty zauważy nieścisłości, poza tym takie kruczki nie powinny zaniżać oceny, zaniżając przez takie bzdety to House'a powinnam zaniżyć ostro za błędy medyczne i absurdy totalne, a nie robię tego, bo wiem, że "taka magia kina i TV" ;)