PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=521911}

Uwodziciel

Bel Ami
5,3 20 507
ocen
5,3 10 1 20507
4,5 8
ocen krytyków
Uwodziciel
powrót do forum filmu Uwodziciel

W końcu to film jest o nich .Pokazuje jaki chaos panuje gdy one rządzą z ukrycia .Kobietom się wydaje że wszystko od nich zależy faceci jak marionetki .Wręcz doskonale pokazuje psychikę kobiety .Wykorzystują bez mrugnięcia okiem, ale gdy facet przejrzy na oczy to
mają pretensje jaki to on jest paskudny chciwy obłudny czyli taki jak one .Ale to tylko na
pokaz ze może jeszcze się da zmanipulować jeśli jednak nie okaże
słabości to jest wtedy pożądany przez wszystkie . Dlaczego córeczka
go wybrała nie dlatego że był dobry czy uczciwy właśnie dlatego ze był
jak zakazane jabłko.Takich historii jest mnóstwo ale ta była naprawdę dobrze wykonana.Jak zawsze wspaniała Uma Thurman magnetyzm tej kobiety jest niesamowity.

ocenił(a) film na 6
lions

Zgadzam się!

lions

Na mnie film nie zrobił wrażenia. Połowicznie mogę się z Tobą zgodzić, czyli pokazanie psychiki kobiety i władze nad mężczyzną. Zgodzić nie mogę się jednak z całą resztą Twojej opinii, z tytułem o ćwierć-inteligentach i z Twoją pisownią. Przykre, że ludzie wypowiadający się na stronach internetowych często nie wiedzą czym jest ortografia, znaki interpunkcyjne itd. Nie obrażaj ludzi, a jeżeli już musisz to robić, to rób to w inteligentny sposób. Taka rada od "ćwierć-inteligentki" i kobiety, która oceniła film na 5.

lions

film świetny nie jest - powieść o wszem!! wiele niedociągnięć reżyserskich chociażby poprzeinaczane fakty czy poprzestawiane kolejnością wydarzenia. Obsadzenie Pattinsona w roli Jerzego- wielka pomyłka! Gdzież mu do uwodziciela?? w dodatku książkowy Jerzy posiadał WĄSY a nie zarościk kolejarski :/ Laurynka nazywała go "pięknym panem" nie bel ami. Brakuje mi wielu scen, które dodają pikanterii książce. Gdybym nie przeczytała wcześniej książki to byłabym zdegustowana bardziej tą produkcją. Takie jest moje zdanie- mimo iż jestem kobietą. Zgadzam się z tym, że zamysł autora powieści- genialny, przesłanie również widoczne, lecz nie jest ono tak widoczne po obejrzeniu tego filmu.

ania_wasil

Twoja wypowiedź zahacza o absurd. Naprawdę należysz do ludzi, którzy w każdym punkcie filmu odbiegającym od książki widzi wadę?

"wiele niedociągnięć reżyserskich chociażby poprzeinaczane fakty czy poprzestawiane kolejnością wydarzenia."

Ksiązki co prawda nie czytałam, ale "poprzeinaczane fakty" to nie są "niedociągnięcia reżyserskie". Jak coś, to już scenariuszowe, ale zmiany w stosunku do treści książki nie są przecież złem samym w sobie. Reżyser ma prawodo zmian, jesli uzna, że coś jest "niesceniczne".

"Gdzież mu do uwodziciela??"

Bo w filmie Duroy nie jest połączeniem Clarka Gable'a i Brada Pitta, tylko uwodzicielem w sensie mężczyzny, który potrafi "przejrzeć" kobiety, rozumie je i w przcieciwieństwie do współczesnego świata mężczyzn - docenia, albo przynajmniej udaje, że docenia. Nie uwodzi tatuażem na klacie i uśmiechem rodem z rekalmy Colgate, tylko "wpasowuje się" w pragnienia swoich kochanek. Virginia dramatycznie pragnie, żeby ktoś spojrzał na nią jak na kobietę, marzy o wielbicielu, ale jest "produktem epoki". Z pewnością uważa swoje pragnienia za wysoce niewłaściwe, dlatego ukrywa je pod maską powściągliwości i chłodu. Madeleine to ktoś w stylu lady Makbet, albo lepiej Rebeki de Winter. Zdecydowanie Georgesa nie docenia. Chce tylko, żeby był jej drogą do osiągnięcia kariery. Powinna była urodzić się mężczyzną, nie pasuje do standardowego wizerunku kobiety. No i Clotilde - chyba naprawdę go kocha, a on ją, mimo to ich związek nie ma szans. Oboje nie są w stanie zaryzykować w taki sposób.
Odniosłam wrażenie, że większość widzów oczekiwała czegoś w guście tego nowego "Portretu Doriana Grey" - facet wchodzi, wszystkie foczki w mieście jego, idzie pochlać, znowu idzie na foczki, źle kończy, the end. A otrzymaliśmy inteligentne kino, nie tyle o pożądaniu, co o ludzkich pragnieniach różnej maści: pieniędzy (Duroy), władzy (Madeleine), akceptacji (Virginie), wreszcie prawdziwej, szczerej miłości (Clotilde).

"Laurynka nazywała go "pięknym panem" nie bel ami"

Zasadniczo, pwoieść nazywa się przecież "Bel-ami". A samo "bel ami" znaczy mniej-więcej "piękny przyjacielu", "piękny kochanku". A tłumacz stwierdził zapewnie, że "piękny panie" brzmi zgrabniej.

littlelotte52996

w takim razie- przeczytaj książkę, a zrozumiesz o co mi chodziło - warto
Absolutnie nie wytykam każdej wady, jednak całokształt mnie nie powala.
Przyznaje mój błąd- scenariuszowe owszem, nie reżyserskie.
Czy ja napisałam, że oczekuję faceta z tatuażem co wyrywa "foczki"??!! Tu źle mnie odbierasz- moje odczucia co do aktora grającego Duroy'a są subiektywne- mi ten pan nie przypadł do gustu pod wszelkimi względami (inaczej go sobie wyobrażałam w trakcie lektury), ani nie powalił mnie swoją grą aktorską- w tej grze nie dostrzegłam uwodzenia, tego "czegoś" subtelnego.

ania_wasil

Właśnie dlatego mi bardzo pasował - bo reżyserowi chyba nie chodziło o "coś subtelnego", tylko właśnie o taką minę biednego, skrzywdzonego chłopczyka, który nie bardzo wie, co robi. Maski, pod którą Duroy skrywa prawdziwe zamiary. Miałam wrażenie, że twórca chciał osiągnąć prawie całkowitą aseksualność bohatera, żeby uwypuklić jego zdolność do odczytywania umysłów kobiet, bo przecież w filmie na tym polega jego urok:) Nie na wdzięku i ładnej buzi, tylko na tym, że jest inny niż wszyscy mężczyźni - bo rozumie i docenia (a przynajmniej udaje, że docenia) kobiety.
Pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 4
littlelotte52996

Problem polega na tym, że reżyser całkowicie zmienił przesłanie książki starając się biedą wybielić choć trochę Bel-Ami. Książka to jest jeden wielki kop w ateistów i ich materializm. No ale w dzisiejszych czasach to by nie przeszło.

grafzero

Czy ja wiem, czy wybielić? Próbował mu nadać trochę bardziej ludzki wymiar. No i chyba dobrze, przez to Duroy jest niejednoznaczny. Poza tym, to jednak film hollywoodzki, a pierwsza zasada filmów hoiłódzkich brzmi "bohater ma wzbudzać sympatię". Albo chociaż jej cień. Więc cieszmy się, że nie dodano mu pieska, kotka, zagubionego dziecka tudzież orki żeby zwiększyć sympatię widza:D

ocenił(a) film na 4
littlelotte52996

Z drugą częścią wypowiedzi się zgodzę ;) Ale nie z pierwsza. Duroy nie jest ani odrobinę ludzki, a przez rozmył się sens książki (a może zupełnie zmienił). Naprawdę jak znajdę chwilę skrobnę dwa słowa o różnicach pomiędzy książką a filmem, bo ten przypadek boli mnie szczególnie :)

ocenił(a) film na 4
littlelotte52996

http://graf-zero.blogspot.com/2013/11/o-dobrej-igrzyska-smierci-i-zej-bel-ami.ht ml
jak coś to zapraszam do dyskusji ;)

użytkownik usunięty
lions

Dla mnie to studium wzrastania zła, od zarodka aż po epitafium. A nie film o kobietach. Niszczycielska siła żądzy i chciwości gł.bohatera. Jego droga do samounicestwienia. Kobiety są tu tylko ofiarami.

ocenił(a) film na 4

O tym jest książka. Z filmu wyszedł lewicujący romansik :/

ocenił(a) film na 7
lions

Eeeeej, już nie jedźmy po kobietach, ok? Mi tam się bardzo podobało. Tzn, może nie był to film, który zmieni kinematografię, ale niesamowicie przyjemnie się to ogląda.

lions

Scena tuz przed slubem wyjasnia dokladnie wszystko, caly sens mysli jaka zwarl pisarz i rezyser robiacy adaptacje. Przekaz jest jasny i dobitny. Zycie to walka plci to jeden wielki targ kupno sprzedaz gdzie milosc to jedynie dodatek poniewaz szybko przemija. Zyc trzeba dalej a do tego trzeba czegos wiecej niz milosnego zaslepienia. I to wlasnie mielismy przyjemnosc zobaczyc w tym filmie. Nigdy nie kocha sie kogos za nic. Na marginesie dodam ze niema tu zadnej winy ani po stronie kobiet czy mezczyzn. Manipulujemy soba nawzajem i tylko najlepsi zostaja tlustymi kotami. :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones