ładnie anpisane ;) wydaje mi sie że watpliwosci tez pod koniec maja glebszy wymiar , religijny , duchowy itd a chyab specjalnie tak pokazuja w recenzjach streep ze zagrala surowa itd a wychodzi na to ze jest ok i to ksiadz mail grzechy na sumieniu .. zawsze tak jest ci niby swietoszkowaci sa źle a ci surowi nie robia nic zlego :)
a co do Meryl ciesze sie jej 15 nomin. ale chce aby kate dostala wreszcie Oscara zagrala super

Myślę, że ta ostatnia scena ma na celu ukazanie ludzkiej strony tej zakonnicy. Ona nie jest nieczułą maszyną wykonującą tylko swoje obowiązki, za jaką wszyscy ją mają. Tak naprawdę to miła i wrażliwą kobieta, nie ukazująca uczuć, ale posiadająca je.

Ładnie... Mnie trochę tym razem Meryl ciut zawiodła. Rola oczywiście znakomita, ale nie przemówiła do mnie tak mocno jak powinna. Dodatkowo w moich oczach Amy Adams "kradnie" ten film. Pzdr.

Mnie z kolei wydaje się, że siostra Aloysius nie miała wątpliwości co do tego, że ojciec Flynn jest winny. Myślę, że była o tym przekonana od początkowej rozmowy z księdzem aż do końca filmu. Te "wątpliwości", o których mówi w końcowej scenie zrozumiałam jako wątpliwości odnośnie Kościoła jako wspólnoty i instytucji. Widzi zmiany nastające w nim, których nie akceptuje- i nie mówię tu o tym, że nie podoba jej się to, że ojciec Flynn pisze długopisem a nie piórem i że dodaje 3 łyżki cukru do herbaty. Jako siostra i kobieta ma ograniczone możliwości, nie jest w stanie przekonać biskupa o winie Flynna, ba- nie przekonuje nawet tak niewinnej, naiwnej i dobrej osoby, jaką jest siostra James. Mimo swojej zewnętrznej siły wydaje mi się, że stoi na straconej pozycji, nie ma szans wygrać tak do końca. Musi uciec się do kłamstwa, by ojciec Flynn odszedł. Tylko, że ona zapłaciła za to cenę, a dla Flyyna paradoksalnie okazało się to awansem. Gdzie jest sprawiedliwość? Czy to wszystko ma sens? Dokąd zmierza Kościół? Moim zdaniem właśnie tych spraw dotyczyły wątpliwości siostry Aloysius.
Ciekawe czy znajdzie się ktoś, kto się ze mną zgodzi

pozdr:)

Uważam też, że Meryl wycisnęła z tego scenariusza ile się da. Spisała się znakomicie (ta mimika twarzy, cięty humor, ukazanie dobroci i troski postaci, którą grała). Z całym szacunkiem dla Winslet, którą uważam za bardzo dobra aktorkę- trzymam kciuki za Meryl na oskarach, a Kate życzę, by jej następna nominacja zamieniła się na statuetkę

Tak, bardzo podobnie zrozumiałem tę końcówkę. Nie wydaje mi się, by chodziło tu o Ojca Flynna. A może sami mamy pozostać z "wątpliwościami" ;-).