Film sam w sobie nie ma nic co dawaloby nam powody do zachwytow, gdyby nie fakt ze jest okraszony bardzo dobrymi kreacjami aktorskimi.
Cala czworka nominowanych sprawuje sie jak nalezy, w swietnie napisanych rolach przez Johna Shanley'a.
Jedno moze martwic, dostrzeglem zbyt duza banalnosc calej historii, czasami wrecz wybuchamy smiechem z tego co widzimy na ekranie. Moze to zasluga stylu hollywood'u, moze poprostu zeby z tej historii zrobic arcydzielo nalezaloby zatrudnic czlowieka kina niezaleznego i przeniesc zdjecia w chlodne mury Europejskich swiatyn?