Najbardziej porusza mnie to, że ten film nie jest "happyendowy", że los bohatera, walczącego o tytuły mistrza świata, jest pokazany prawdziwie, jako nie-naj-szczę-śli-wszy - podobnie jak mój , ale też chyba i większości ludzi na tej planecie... Scena z więzienia jak La Motta wali z rozpaczy pięściami o ścianę... "Why, why, why...!!! " albo końcowa : ... a zresztą... Wbrew pozorom nie jest to film dołujący , to film bardzo silny życiowo...