Może wy (szczególnie ci, którzy lubili pierwszy film, a rozczarowali się drugim) pomożecie mi określić co jest z tym filmem nie tak. Z góry uprzedzam, że piszę to jako osoba bardzo lubiąca postać pana Fasoli i jego przygody.
Po bardzo dobrym pierwszym pełnometrażowym filmie z niecierpliwością czekałem na premierę drugiego, nawet wybrałem się na niego do kina, co rzadko mi się zdarza. Powiem wprost: rozczarowałem się. Być może wynika to z tego, że film diametralnie różni się od pierwszej części już jeśli chodzi o samą konwencję. Może tylko ja odniosłem takie wrażenie, ale o ile w pierwszej części mieliśmy normalnych bohaterów, dialogi itp., o tyle druga przypominała mi jakieś połączenie filmu dokumentalnego o głównym bohaterze z pantomimą-kamera prawie cały czas śledziła tylko jego. W pierwszym filmie, mimo że fabuła i akcja skupiały się na panu Fasoli, występowali też inni, pełnoprawni bohaterowie i interakcje między nimi (jak w każdym typowym filmie). W "Wakacjach..." z jakichś powodów postać głównego bohatera jest skrajnie wyeksponowana, jakby Atkinson był jedynym aktorem w tym filmie. Ma się wrażenie, że inni są tam tylko statystami i równie dobrze mogłoby ich w ogóle nie być.
Wiem, że to, co piszę jest mało precyzyjne, ale chyba każdy, kto widział najpierw pierwszą część, a później drugą, od razu zauważa jakąś dziwną różnicę między nimi. Chyba właśnie ta dziwna różnica sprawia, że drugi film uważam za bardzo słaby w porównaniu z pierwszym.
nie fajny jest motyw z tymi samymi wyczynami w sumie śmieszne ale niektore sceny sa bardzo podobne do nnych wersji Jasia:) ale i tak film fajny
Mnie film bardzo zawiodl bo bardzo lubie filmy z Atkinsonem zarowno Johny English jak i serial a takze Nadciaga totalny kataklizmy jednak wakacje byly slabe bo dobry specyficzny atkinsonowy humor zastapila wnerwiajaca dla mnie francuska muzyka i w ogole atmosfera stricte francuska oraz ciagla wnerwiajaca zabawa pana faoli kamera. Marzylem zeby mu sie zepsula alba co bo to zepsulo do reszty caly film