film mi się bardzo, bardzo podobał ale ja jestem fanem komiksowej konwencji. Bardzo lubiłem Sin City, 300, zjechanemu przez krytyków amatorskich i profesjonalnych Spiritowi dałem 10 na filmwebie. Watchmen zasłużyli na 9. Minus za to że jest za długi a ja mam małą cierpliwość i ten element filozoficzny w scenach z Manhattanem był momentami lekko nużący. Mimo to pozostawałem pod urokiem filmu od pierwszej sceny. Jestem bardzo wrażliwy na umieszczanie piosenek w filmach i to w niebanalny sposób i łatwo mnie tym zdobyć. Nigdy nie myślałem że zobaczę [spoiler] atak zakończony zabójstwem do Unforgettable Nat Kinga Cole'a [/spoiler]. I znam tylko jedno słowo i to w języku angielskim na tę scenę. Spotless.