Najpierw odniosę się do wszystkich tych, którzy piszą że film jest "totalną masakrą i stratą czasu". Owszem - jeżeli spodziewaliście się animowanych małpek skaczących po wieżowcach i dużo pif paf z lasera... Wręcz przeciwnie - jest to film o zwykłych ludziach z krwi i kości którzy krwawią, płaczą i śmieją się zupełnie jak ja i Ty! Sposób w jaki zostają przedstawieni jest również jak najbardziej ludzki - niektórzy są zepsuci do szpiku, amoralni i kpiący z bowiązujących zasad, inni natomiast zrezygnowani, ograbieni z sensu życia. Bez wątpienia największe uznanie należy się Jackiemu Earle Haley który zagrał jako Rorschach.
Pierwszym co się rzuca w oczy są świetne zdjęcia, niesamowite kolory które w 100% oddają klimat lat 80-tych, oraz nerwowa atmosfera towarzysząca widzowi od początku filmu a związana tak z napięciami na tle ówczesnego kryzysu atomowego, jak i zwykłą nienawiścią do mścicieli w maskach. Do tego bardzo dobra ścieżka dźwiękowa która sprawiała że film oglądało się z prawdziwą przyjemnością. Jeżeli chodzi o fabułę to tutaj również miłe zaskoczenie gdyż jest to bardziej kryminał w stylu noir niż film z gatunku s-f. Jeśli któs nie czytał komisku to trochę zajmie mu wgryzienie się w linię fabularną gdyż wije się ona od samego początku i dość mocno zakręca zanim doprowadzi widza do grande finale.
Jedna uwaga - film zdecydowanie nie dla dzieci. Zdziwiłem się jak brutalne są niektóre sceny (na plus oczywiście!).
Pomimo późnej pory seansu (21:45) siedziałem z szeroko otwartymi oczami aż do napisów końcowych. POLECAM